Michniewicz nie może spać spokojnie. Trener w Polsce nie zna dnia ani godziny

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz

Michał Probierz mawia, że trener jedną ręką podpisuje kontrakt, a w drugiej trzyma spakowaną walizkę. Czesław Michniewicz znalazł się w takiej sytuacji, że na wszelki wypadek może bukować bilet na pendolino do Trójmiasta.

Legia Czesława Michniewicza to w tym sezonie dr Jekyll i mr Hyde. W europejskich pucharach - mimo czwartkowej porażki z Napoli (0:3) - robi wynik ponad stan. W PKO Ekstraklasie jest dostarczycielem punktów nawet dla beniaminków.

Mistrz Polski jest liderem swojej grupy Ligi Europy, choć za rywali ma Napoli i Leicester City, czyli czołowe ekipy Serie A i Premier League. W PKO Ekstraklasie natomiast balansuje na krawędzi strefy spadkowej, a w niedzielę może nawet w niej wylądować.

Wojskowi przegrali już 6 z 9 ligowych meczów - więcej niż w całym poprzednim sezonie (4). W tych rozgrywkach więcej porażek poniosły tylko Wisła Płock (7) i zamykający ligową tabelę Górnik Łęczna (8). A po piątkowym zwycięstwie Lecha nad Wisłą Płock mają już 18 punktów straty do lidera.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za gol w Polsce! Można oglądać godzinami

Pocałunek śmierci

- W Legii jest tak, że trzeba zawsze wygrywać, natomiast my przegraliśmy już sześć meczów. Ta cierpliwość jest. Ja pokazuję, że ją mam. Trener ma spokój, żeby próbować z tego dołka wyjść. Nie ukrywam, że musimy zacząć wygrywać w lidze, bo nie możemy sobie pozwolić, by to mistrzostwo nam na dobre odjechało - zapewniał w czwartek przed kamerą Viaplay Dariusz Mioduski.

Deklaracja właściciela i prezesa klubu nie oznacza jednak, że Michniewicz może spać spokojnie. Wręcz przeciwnie, w polskich warunkach takie słowa to z reguły pocałunek śmierci. A niespodziewanie dobra postawa Legii w Europie nie musi być polisą Michniewicza na zachowanie posady. Przekonał się o tym w 2010 roku Jacek Zieliński.

Deja vu

W sezonie 2009/10 ten trener dał Lechowi Poznań pierwsze w "erze Rutkowskich" mistrzostwo Polski. Drzwi do Champions League przed Kolejorzem zatrzasnęła wtedy Sparta Praga, ale ekipie Zielińskiego udało się dostać do fazy grupowej Ligi Europy.

Na inaugurację tych rozgrywek Lech sprawił wielką niespodziankę, remisując z Juventusem w Turynie (3:3). W następnej kolejce natomiast ograł Red Bulla Salzburg (2:0), który zaczynał budować swoją potęgę. Potem jednak wpadł w spiralę porażek. W ekstraklasie przegrał cztery razy z rzędu, a do tego wrócił na tarczy z Manchesteru (1:3).

Zieliński otrzymał od władz klubu ultimatum: awans do ćwierćfinału Pucharu Polski i zwycięstwo nad Wisłą Kraków w lidze. Wypełnił je w doskonałym stylu, wygrywając oba mecze po 4:1. A mimo to został zwolniony dwa dni przed rewanżem z Man City (3:1).

Zieliński był w identycznym położeniu co dziś Michniewicz. Został zwolniony po 11. kolejce, kiedy Lech był tuż nad strefą spadkową i miał 14 punktów straty do lidera. Nie uchroniło go to, że zespół miał realną szansę na awans do 1/16 finału Ligi Europy. Wykorzystał ją, ale śmietankę spijał już Jose Maria Bakero.

W podobnych okolicznościach rok później z Wisłą Kraków rozstał się Robert Maaskant. W lidze broniąca mistrzostwa Biała Gwiazda wpadła w dołek, ale w Lidze Europy zachowywała szanse na wyjście z grupy. Los Holendra przesądziła derbowa porażka z Cracovią i już bez niego na ławce 13-krotny mistrz Polski awansował do 1/16 finału Ligi Europy.

Opłacalne ryzyko

Michniewicz może zapłacić najwyższą cenę za zostanie w blokach na starcie ligowego sezonu, ale polska piłka widziała już bardziej kuriozalne zwolnienia. Trudno w to uwierzyć, ale w XXI wieku byli trenerzy, którym wręczano dymisję, gdy maszerowali po mistrzostwo albo tuż po jego zdobyciu.

Nie trzeba daleko szukać. W grudniu 2013 roku Jan Urban pożegnał się z Legią, choć za jego kadencji Wojskowi całkowicie zdominowali ligę. Wygrali ją w sezonie 2012/13, a na półmetku kolejnego byli na autostradzie do obrony tytułu.

Bogusława Leśnodorskiego, Macieja Wandzela i Dariusza Mioduskiego nie satysfakcjonowała jednak postawa zespołu w Europie. Ryzyko związane z zastąpieniem Urbana Henningiem Bergiem opłaciło się, bo pod wodzą Norwega warszawianie spisywali się w rozgrywkach UEFA dużo lepiej.

Cyrk Cupiała

W kuriozalnych dymisjach lubował się Bogusław Cupiał. Za jego rządów (1998-2016) Wisła Kraków zdobyła 8 mistrzostw Polski, które dało jej sześciu trenerów: Franciszek Smuda, Adam Nawałka, Henryk Kasperczak, Werner Liczka, Maciej Skorża i Robert Maaskant. Czterech z nich zostało zwolnionych, gdy byli na szczycie. Do tego nie można zapomnieć o przypadku Oresta Lenczyka.

Nestor polskich trenerów odszedł z Reymonta 22 przed 19. kolejką sezonu 2000/01, gdy Biała Gwiazda była liderem tabeli z trzema punktami przewagi nad Legią. Zastąpił go Nawałka, pod którego wodzą Wisła sięgnęła po tytuł. Nie dało mu to jednak gwarancji pracy - kilka tygodni później musiał zwolnić gabinet Smudzie.

W sezonie 2004/05 sytuacja się powtórzyła. W przerwie zimowej Liczka przejął po Kasperczaku zespół lidera i pół roku później cieszył się z mistrzostwa. Radość zmąciła mu jednak informacja o zwolnieniu. Misję szturmu na Ligę Mistrzów Cupiał powierzył Jerzemu Engelowi.

A Kasperczak wrócił na Reymonta 22 sześć lat później, zastępując na ławce trenerskiej Skorżę, który został zwolniony, gdy... Wisła była na dobrej drodze do trzeciego z rzędu mistrzostwa Polski. Kasperczak przejął lidera ekstraklasy, który miał dwa punkty przewagi nad Lechem. Na mecie sezonu 2009/10 z tytułu cieszył się jednak Kolejorz Zielińskiego.

Największy kryzys od dekady

Mioduski zapewnia, że da trenerowi szansę na wyjście z dołka. Ten jest jednak dość głęboki jak na Legię. Warszawianie przegrali trzy ostatnie ligowe mecze - tak złej serii nie mieli od sezonu 2010/11.

Nad Michniewiczem wisi topór, a niedzielne spotkanie z Piastem Gliwice może być jego być albo nie być. Goryczy czterech kolejnych porażek przy Łazienkowskiej 3 nie zaznali od przełomu sezonów 2000/01 i 2001/02. Wpadka z Piastem może być dla Mioduskiego za trudna do przełknięcia.

Mecz 12. kolejki Piast - Legia rozpocznie się o godz. 20:00. Transmisja w Canal+ Sport.

Komentarze (17)
avatar
G77
24.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
18 punktów do Lecha nie do odrobienia 
Wiesław 33
24.10.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
>>> Wojskowi przegrali już 6 z 9 ligowych meczów <<< co się P. Kmicie pomyliło - jacy wojskowi , te zagraniczne miernoty wojskowym do pięt nie sięgają a ich niby dowódca to lepiej nie mówić. 
avatar
Roni Bydlak
24.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Myślałem że poleci zaraz po Lechu....teraz pudel musiałby mieć kogoś dogadanego. Ale czy ma? Czernousowa:-D 
avatar
prym
24.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co to będzie , gdzie to będzie....... w Gliwicach !!! Mioduski Cześka się pozbędzie. 
avatar
Wojtek Rakowski
24.10.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Z jakim bilansem Legia skończy w rundzie jesiennej,jeśli dzisiaj przegra, do Lecha będzie miała 21 pkt.straty.O mistrzostwie może zapomnieć,a może się tak zdarzyć,że po raz piewszy w swojej his Czytaj całość