"Roztrzęsiony i zbyt wolny". Anglicy skrytykowali reprezentanta Polski

Getty Images / Eddie Keogh / Na zdjęciu: Chris Wood (z lewej) i Jan Bednarek
Getty Images / Eddie Keogh / Na zdjęciu: Chris Wood (z lewej) i Jan Bednarek

Jan Bednarek nie zaliczy do udanych meczu z Burnley (2:2) w 9. kolejce Premier League. Błąd reprezentanta Polski kosztował Southampton dwa punkty.

Po błędzie Jana Bednarka, który nie zaatakował agresywniej Maxwela Corneta, Southampton FC stracił gola i piłkarze Burnley FC mogli cieszyć się z remisu 2:2 na St. Mary's Stadium (więcej  TUTAJ).

Brytyjskie media w większości były bardzo krytyczne w ocenach dla reprezentanta Polski. "Na początku meczu nie podejmował ryzyka. Był zbyt wolny, by zareagować przy drugim golu dla Burnley. Brak szybkości był dzisiaj jego największym problemem i wydaje się, że został całkowicie usunięty z roli gracza przekazującego piłki do przodu" - pisze serwis saintsmarching.com, który za sobotni występ przyznał Bednarkowi notę 5 (w skali od 1-10, gdzie "10" to najlepsza ocena).

"Bednarek był słabym punktem obrony Southampton w pierwszej połowie i najwyraźniej był celem Burnley. W pierwszej połowie był roztrzęsiony, w drugiej było znacznie lepiej, chociaż powinien zrobić więcej, by powstrzymać Corneta przed oddaniem strzału z dystansu" - to z kolei argumentacja hampshirelive.news (nota: 5, jedna z najgorszych w zespole).

"Southampton wyglądał na pewnego siebie, Burnley wyczarował jednak coś z niczego. Podanie Ashleya Westwooda odbiło się od lewego ramienia Corneta i po łatwym minięciu Bednarka napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej oddał strzał, po którym padł gol" - tak bramkę na 2:2 opisuje "The Guardian".

Analityczny portal whoscored.com przyznał Bednarkowi ocenę 6.66. Marne to pocieszenie, ale to wcale nie była najsłabsza nota w ekipie Świętych. Eksperci niżej ocenili występ m.in. Salisu (6.61), Walcotta (5.99) czy McCarthy'ego (6.46).

Zobacz:
Bombardier Lewandowski! Bayern pewny swego nawet bez trenera na ławce

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!

Źródło artykułu: