Kandydat do awansu do I ligi znowu przegrał!

Mecz pomiędzy GKS Katowice a Śląskiem Wrocław był niewątpliwie hitem 21. kolejki spotkań. Przy pełnych trybunach oba zespoły walczyły o pierwsze zwycięstwo w rundzie rewanżowej. Po meczu więcej powodów do zadowolenia mieli piłkarze gospodarzy, którzy pokonali gości z Dolnego Śląska 2:0.

Od samego początku wiadomo było, że obie ekipy będą chciały w tym spotkaniu zdobyć trzy punkty. GKS chciał się dobrze zaprezentować na inaugurację rundy przed swoją publicznością, a Śląsk miał nadzieję na rehabilitację za niespodziewaną porażkę z Kmitą Zabierzów. W składach obu drużyn nie było większych niespodzianek. Warto jednak zauważyć, że trener GKS-u powrócił do systemu gry z dwoma napastnikami i obok doświadczonego Grazvydasa Mikulenasa zagrał Krzysztof Kaliciak.

Był to strzał w dziesiątkę. Już w 4 minucie spotkania akcja tych dwóch zawodników zakończyła się bramką dla GKS-u. Marcin Krysiński wyrzucił piłkę z autu w pole karne do Kaliciaka, ten bez problemu ograł kryjącego go obrońcę i podał piłkę na drugi metr Mikulenasowi. Doświadczony Litwin nie mógł zmarnować takiej sytuacji i strzelił do pustej bramki. Jest to pierwszy gol 35-letniego napastnika po jego powrocie do GKS-u.

Ta sytuacja była również pierwszą, przy której zawodnicy jednej lub drugiej strony mieli pretensje do sędziego. Kaliciak i kryjący go obrońca, Vladimir Cap, szarpali się za koszulki. W wyniku tej szarpaniny napastnik GKS-u założył Czechowi koszulkę na głowę. Sędzia jednak gry nie przerwał i uznał bramkę. Do kolejnej spornej sytuacji doszło kilka minut później. Szymon KapiasDariusza Sztylkę i otrzymał żółtą kartkę. Według niektórych obserwatorów faul ten zasługiwał nawet na czerwoną. Kontuzjowany obrońca do gry już nie wrócił i w 14 minucie trener gości Ryszard Tarasiewicz musiał dokonać pierwszej zmiany. Sztylkę zastąpił Marek Gancarczyk.

Taki początek spotkania spowodował, że GKS się cofnął na swoją połowę i czekał na wyprowadzenie jakiegoś kontrataku, a Śląsk był zmuszony do prowadzenia gry. Nie potrafił jednak zagrozić bramce gospodarzy. Po raz pierwszy do poważnej interwencji Jacek Gorczyca zmuszony był w 33. minucie spotkania. Rzut wolny z odległości 30 metrów od bramki wykonywał Tomasz Szewczuk. Strzelił mocno tuż przy prawym słupku, ale bramkarz katowiczan nie dał się zaskoczyć. Kolejne zagrożenie, które piłkarze Śląska stworzyli pod bramką GKS-u było znowu po stałym fragmencie gry. Kapias faulował na linii pola karnego Sebastiana Dudka, piłka z rzutu wolnego trafia jednak w mur. Przy próbie dobitki sędzia dopatrzył się faulu i Śląsk miał kolejną szansę. Mocne uderzenie Capa instynktownie broni Gorczyca. W 41. minucie dobrą okazję miał napastnik Śląska Patryk Klofik, jednak w dogodnej sytuacji nie trafił w piłkę. Chwilę po tym zdarzeniu GKS miał okazję do wyprowadzenia szybkiej kontry. Piłka trafiła do niepilnowanego przy linii bocznej Krzysztofa Kaliciaka, który został brutalnie sfaulowany. Sędzia pokazał faulującemu Adamowi Marciniakowi czerwoną kartkę. Do końca pierwszej połowy, która została przedłużona o 8. minut (powodem był dym z rac odpalonych przez kibiców GKS-u), nic wielkiego już się nie działo.

Drugą połowę Śląsk zaczął z jedną zmianą, Klofika zastąpił Piotr Kluzek. Od początku tej połowy atakują gospodarze. W 53. minucie po świetnej indywidualnej akcji w dogodnej sytuacji znalazł się Hubert Jaromin, ale jego strzał nieznacznie minął lewy słupek bramki strzeżonej przez Andrzeja Olszewskiego. Dwie minuty później, za sprawą Jaromina i Mikulenasa, katowiczanie mieli kolejną dobrą sytuację. Ten ostatni wycofał piłkę za linię pola karnego do Łukasza Wijasa, bardzo mocny strzał zablokowali jednak obrońcy. Chwilę potem groźnie było pod bramką Gorczycy. Strzał Szewczuka odbili obrońcy. Piłka trafiła do niewidocznego do tej pory Przemysława Łudzińskiego, który oddał strzał na bramkę. Bramkarz gospodarzy przewracając się już, trącił nogą piłkę, która trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole. Jak mówi przysłowie niewykorzystane sytuacje się mszczą.I tak też było i tym razem. Piłkę na lewej stronie rozegrali ze sobą Kaliciak i Piotr Plewnia, który dośrodkował w pole karne. Nadlatującą piłkę przepuścił Mikulenas i ta trafiła do nadbiegającego Jaromina. Nie zmarnował on takiej szansy i strzelił bramkę w 63.miucie na 2:0 dla GKS-u. Po tej bramce gra stała się spokojniejsza, gospodarze kontrolowali spotkanie od czasu do czasu zagrażając bramce Olszewskiego. W 76. minucie sprytnym strzałem bramkarza Śląska chciał zaskoczyć Mikulenas, ale popularny Miki nieznacznie się pomylił przy próbie lobowania. Do tej części gry sędzia zmuszony był doliczyć aż 9 minut (powód ten sam, co w pierwszej połowie). Już w doliczonym czasie gry, Śląsk Wrocław strzelił bramkę, która nie została uznana. Jeden z zawodników Śląska w zamieszaniu pod bramką faulował wychodzącego do piłki Gorczycę. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie.

Pojedynek ten stał na wysokim poziomie piłkarskim i kibicowskim, fani jednej i drugiej drużyny stworzyli fantastyczne widowisko. Tak wspaniały obraz zepsuł niestety sędzia tego spotkania Łukasz Śmietanka, który nie potrafił zapanować nad tym, co się działo na boisku i podejmował wiele dziwnych decyzji. Trzeba mu oddać tylko, że mylił się zarówno na korzyść obu drużyn. GKS Katowice potwierdził tym meczem, że chce się jeszcze włączyć do walki o czołowe lokaty. Śląsk natomiast pokazał, że porażka z Kmitą nie była wcale tzw. wypadkiem przy pracy. Piłkarze ze stolicy Dolnego Śląska, jeśli dalej myślą o awansie muszą wziąć się w garść i szybko zacząć zdobywać punkty.

GKS Katowice - Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)

1:0 - Mikulenas 4'

2:0 - Jaromin 63'

Składy:

GKS Katowice: Gorczyca - Krysiński, Kapias, Markowski, Mielnik, Jaromin (90+8' Sadowski), Wijas (89' Prasnal), Iwan, Plewnia, Mikulenas, Kaliciak (90+5' Gielza).

Śląsk Wrocław: Olszewski - Wójcik, Cap, Pokorny, Marciniak, Szewczuk, Sztylka (15' Gancarczyk), Górski, Klofik (46' Kluzek), Dudek, Łudziński (77' Imeh).

Żółte kartki: Kapias, Mikulenas, Iwan (GKS) oraz Kluzek (Śląsk).

Czerwona kartka: Marciniak /43' - za brutalny faul/ (Śląsk).

Sędzia: Łukasz Śmietanka (Radom).

Widzów: 10000.

Źródło artykułu: