"To była gorzka lekcja". Piłkarz Lecha Poznań przerwał milczenie

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Nika Kwekweskiri
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Nika Kwekweskiri

Nika Kwekweskiri zabrał głos na łamach oficjalnej strony "Kolejorza". - Do teraz większość ludzi prawdopodobnie już wie o moich bezmyślnych działaniach - mówił piłkarz, który spowodował kolizję drogową pod wpływem alkoholu.

Gruzin w nocy z 2 na 3 października doprowadził do kolizji z dwoma innymi pojazdami na skrzyżowaniu ulic Święty Marcin i Tadeusza Kościuszki. Piłkarz Lecha Poznań miał 0,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Po tym incydencie Nika Kwekweskiri udał się na zgrupowanie kadry narodowej. W międzyczasie poznański klub zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji wobec 29-letniego zawodnika.

- Do teraz większość ludzi prawdopodobnie już wie o moich bezmyślnych działaniach, które wywróciły do góry nogami wszystko, były to jedne z najtrudniejszych dni w moim życiu. Każdy, kto mnie zna, wie że ostrożnie rozważam każdy krok i dbam o mój wizerunek, karierę oraz rodzinę - mówił gracz, cytowany przez oficjalną stronę Lecha.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!

Zarząd nałożył karę finansową na Kwekweskiriego. Na dodatek sam zadeklarował, że chce wziąć udział w akcji związanej w profilaktyką społeczną. Istnieje możliwość, że wystąpi w hitowym starciu z Legią Warszawa (17 października).

- To była dla mnie gorzka, ale ważna lekcja. Chciałbym przeprosić wszystkich, którzy zawiedli się moimi czynami - przede wszystkim moja drużyna, kibice, rodzina, a zwłaszcza nasi młodzi zawodnicy oraz fani, którym mam dawać pozytywny przykład.
Obiecuję naszym kibicom, że będę pracował dwa razy ciężej, żeby odegrać rolę w sukcesie zespołu w tym sezonie i to pomoże zostawić ten incydent za mną przez moje występy na boisku - oznajmił Kwekweskiri.

Czytaj także:
Lech Poznań osłabiony w klasyku z Legią Warszawa. Trener Maciej Skorża przekazał złe wieści
Zagadkowa sytuacja w Lechii Gdańsk. Nie wiedzą, na czym stoją

Źródło artykułu: