Styczeń 2018. Robert Gumny nie miał jeszcze 20 lat, za to sporo problemów zdrowotnych za sobą. Gdy zgłosiła się po niego Borussia M'gladbach, przy Bułgarskiej byli sceptyczni. Niemcy kładli na stół 6,5 mln euro odstępnego, mimo to prezes Piotr Rutkowski kręcił nosem. Nie chciał tak wcześnie sprzedawać wychowanka, zresztą w zimowych okienkach "Kolejorz" godzi się na takie transfery bardzo niechętnie.
Ale klub ostatecznie był gotów się zgodzić, choć sam Rutkowski przyznał potem, że bardziej pod naciskiem rodziny piłkarza. - To była propozycja nie do odrzucenia. Nie wywieraliśmy żadnych nacisków. Pojechaliśmy na Bułgarską, spotkaliśmy się z kierownictwem klubu, przedstawiliśmy swoje argumenty i dostaliśmy zgodę. To była normalna rozmowa, z panem Rutkowskim szło się dogadać - wspomina dziś Jacek Gumny, ojciec bocznego obrońcy, który przebywa właśnie na zgrupowaniu reprezentacji Polski przed meczami eliminacji MŚ 2022 z San Marino (09.10) i Albanią (12.10).
Wszystko runęło
Zgoda była, ale do samego transferu już nie doszło. Temat upadł ze względu na problemy z kolanem zawodnika. Niemcy mieli wątpliwości, a jako że zabrakło im czasu na dodatkowe badania, zrezygnowali z podejmowania ryzyka i odpuścili starania o Gumnego.
ZOBACZ WIDEO: Prezes PZPN zabrał głos ws. nieobecności Paulo Sousy podczas meczów PKO Ekstraklasy
Potem było źle. W maju 2018 młody obrońca musiał przejść plastykę łąkotki, po której pauzował pięć miesięcy. Na boisko wrócił dopiero w październiku i wystąpił w zaledwie kilku meczach. Jak bardzo był głodny gry, świadczą słowa z początku listopada, gdy jego zdaniem niepotrzebnie pojechał na zgrupowanie kadry U-21, która rozgrywała wtedy decydujące spotkania eliminacji mistrzostw Europy.
- Powołanie było kontrowersyjne, gdyż nie zdążyłem zagrać nawet w rezerwach Lecha. Dzwonił do mnie trener Czesław Michniewicz i powiedział, że chce mnie zobaczyć na treningach. Potem zdecydował, że skoro grałem w eliminacjach, powinienem być z zespołem. To był dla mnie stracony czas. Gdybym był w Poznaniu, popracowałbym więcej i może szybciej wróciłbym na boisko. Tymczasem po powrocie ze zgrupowania musiałem jeszcze wystąpić w III lidze i dopiero później trafiłem do pierwszej drużyny - mówił otwarcie rozgoryczony piłkarz.
Burza w szklance wody
Cały 2018 rok był pasmem nieszczęść dla Gumnego, a w przerwie zimowej sezonu 2018/2019 raz jeszcze zrobiło się o nim głośno, gdy na Twitterze gruchnęła informacja, że w grudniu 20-letni wówczas obrońca przeszedł następny zabieg.
Te doniesienia zirytowały ojca zawodnika, choć interwencja chirurgiczna faktycznie miała miejsce. Sprowadziła się jednak do wizyty Roberta we Włoszech u doktora Pier Paolo Marianiego (tego samego, który leczył Arkadiusza Milika) i wyjęcia śruby z kolana.
Reakcja Jacka Gumnego była bardzo emocjonalna. - Tak właśnie wygląda chłopak, który jest po operacji. Biegać nie może... A to mówię ja, Jacek Gumny, ojciec k... Roberta Gumnego. Proszę bardzo, jeszcze raz pokazuję, jak jest chory, że z Lechem nie pojedzie i jest po operacji. To nie wiem, gdzie tak operują, chyba w kosmosie, że po trzech dniach już biega. Jak nie wiesz jeden z drugim, to nie pisz, chyba że bierzecie pieniążki za to k..., żeby komuś coś utrudnić - mówił Gumny senior podczas filmu, na którym Robert biega i kopie piłkę na pustą bramkę jednego z boisk na poznańskim Łazarzu (to tam się wychował).
- Żałuję tej sytuacji, ale nie swoich słów, tylko tego, że moje dziecko miało kłopoty. Jestem ojcem, stanąłem za synem. Każdy, kto czułby, że ktoś szkodzi jego dziecku, zachowałby się podobnie. Zareagowałem emocjonalnie, bo taki jestem. Może ktoś inny postąpiłby inaczej. Ja nie będę z tego powodu płakał i przepraszał. Wtedy we Włoszech nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale teraz kolano jest bardzo dobrze wygojone, o czym świadczy diagnoza Niemców, którzy sprawdzili je po poprzednim sezonie. Najważniejsze, że Robert nie ma już kłopotów zdrowotnych. Tylko to się dla mnie liczy - zaznaczył Jacek Gumny w rozmowie z WP SportoweFakty.
To on jest największym kibicem syna - dosłownie i w przenośni. Kiedyś sam trenował sztuki walki, a występy juniora przy Bułgarskiej śledził z sektora zajmowanego przez najzagorzalszych fanów "Kolejorza".
Zderzenie ze ścianą
Transfer do Niemiec nastąpił ostatecznie dwa i pół roku po pamiętnym fiasku przenosin do Borussii M'gladbach. Po piłkarza Lecha zgłosił się FC Augsburg, ale nie od razu było kolorowo. W pewnym momencie w nowym klubie udzielono mu nawet reprymendy, by zabrał się do pracy i mocniej powalczył o swoje miejsce.
- Augsburg wziął mnie w ciemno, tutaj odbudowałem formę. Było brutalnie. Gdy robiliśmy treningi dla tych, którzy nie grali, chciało mi się wymiotować. Musiałem się do tego przyzwyczaić. Tutaj jest inny rodzaj zmęczenia. Po treningu jesteś zmęczony, ale w weekend masz siłę, by dać z siebie sto procent. Myślałem, że wejdę i będę najlepszym zawodnikiem, ale zostałem zweryfikowany - przyznał gorzko Gumny w rozmowie z Kanałem Sportowym w maju 2021 roku.
Na szczęście sytuacja się zmieniła. W obecnym sezonie 23-latek występuje już regularnie w Bundeslidze, a teraz jest w kadrze na mecze eliminacji MŚ 2022 z San Marino i Albanią.
- Myślę, że pójście do Augsburga to był dobry krok. Trzeba być wdzięcznym panom z Niemiec, że nie bali się zainwestować w Roberta. Miał trudny początek, zebrał dużo krytycznych opinii, ale on naprawdę nie miał łatwo. Przed skończeniem 21. roku życia stracił półtora roku z powodu urazów. Dla tak młodego chłopaka to było fatalne doświadczenie. Potem wyjechał i zderzył się z zupełnie nową rzeczywistością. Mówił mi, że nie zdawał sobie sprawy ze skali przeskoku, jeśli chodzi o intensywność treningów - wspomina Jacek Gumny.
Dziś problemy są już przeszłością, mimo że Robert musiał sporo zmienić w swojej grze. - Trener stawiał na niego na wahadle, gdzie czuł się bardzo dobrze, ale obecnie z konieczności gra na prawej stronie obrony. Wychodzi to raz lepiej, raz gorzej. Byłem na meczu Augsburga w Dortmundzie i choć rywal był trudny, Robert wypadł tam dobrze. Najlepiej jednak czuje się, gdy może iść do przodu ze świadomością, że za plecami ktoś go asekuruje - dodał ojciec piłkarza.
Kręcił nosem na Bundesligę
Co ciekawe, początkowo Robert Gumny wcale nie chciał wyjeżdżać do Bundesligi. - Ja uważałem, że to świetne miejsce do rozwijania się, lecz syn był sceptyczny. Oczywiście Augsburg to nie Bayern Monachium, jednak to poukładany klub, który daje duże możliwości. Masz tam szansę grać przeciwko gwiazdom. Dziś niczego byśmy już nie zmienili - przyznał Gumny senior.
Były lechita przetrwał w nowym otoczeniu bardzo trudny okres. - Bałem się o niego. Trafił do nowego kraju, mało wtedy mówił po niemiecku. Wszystko nagle stało się inne. Wprawdzie w szatni większość zawodników płynnie posługiwała się angielskim, ale z szacunku dla miejsca pracy wypadało się nauczyć miejscowego języka. Robert miał trudną aklimatyzację, otwarcie mi mówił, że mu ciężko. Jednak to już przeszłość. Na miejscu dołączyła do niego dziewczyna, jest szczęśliwy i wszystko poukładał - zaznaczył Gumny senior.
Czas więc na podbój reprezentacji Polski, w której były lechita zadebiutował 11 listopada ubiegłego roku - w towarzyskim starciu z Ukrainą (2:0). - Cieszę, że pojechał na kadrę. Na miejscu spotka byłych kolegów z "Kolejorza". Oby tylko regularnie grał w klubie, a wtedy wszystko będzie w jego nogach. Jako rodzic najbardziej życzę mu zdrowia. Umiejętnościami się obroni, ale to zdrowie jest najważniejsze. My wiemy najlepiej, jak trudno jest, gdy go brakuje - zakończył ojciec.
Czytaj także:
"Ale będzie dobrze?" Pytał w karetce 15 razy. Prawda była dramatyczna
To może być rewolucja! Kryptowaluty wkraczają do świata sportu, szlak przeciera Lionel Messi