- Jestem bardzo zadowolony z przenosin na Woudestein - mówi w rozmowie ze SportoweFakty.pl Janota. - Po przygodzie z Feyenoordem potrzebowałem czegoś nowego. W Excelsiorze odzyskałem radość z gry, której mi wcześniej brakowało. Jak na razie wszystko układa się po mojej myśli. Gram tylko w drugiej lidze, ale poziom jest tutaj naprawdę wysoki.
Leo, bierz Janotę!
Sezon 2008/09 w Feyenoordzie Janota rozpoczął znakomicie. Plaga kontuzji sprawiła, że nieopierzony młodziak mecze sparingowe rozpoczynał w podstawowej jedenastce, regularnie wpisując się na listę strzelców. Jesienią zaliczył debiut w Eredivisie, strzelił trzy bramki w Pucharze Holandii. Część kibiców i komentatorów widziała go nawet w seniorskiej reprezentacji Polski.
- Nie zamierzam i nie zamierzałem gdziekolwiek wciskać się na siłę - mówił wówczas, pytany o rzekome zainteresowanie jego osobą ze strony Leo Beenhakkera. Dziś przyznaje, że na występy w kadrze nie miał żadnych szans. - Osobiście selekcjoner na temat reprezentacji ani razu ze mną nie rozmawiał, dla mnie wspomniany temat więc w ogóle nie istniał.
Po cichu o kadrze jednak marzy. - Jeśli utrzymam obecną formę, to kto wie... Skoro powołanie do kadry otrzymali Grzesiek Krychowiak i Wojtek Szczęsny, to dlaczego nie ja? - zastanawia się. Dawno nie mieliśmy zawodnika, który w lidze zagranicznej potrafił wpisać się na listę strzelców w czterech meczach z rzędu. Janota tymczasem trafiał w spotkaniach z Den Bosh, Veendam, Helmond i FC Eindhoven.
Walka o awans
O co Excelsior powalczy w tym sezonie? - Nie mamy postawionego konkretnego celu, mierzymy jednak w ścisłą czołówkę - ocenia Janota. - Mamy młody, dobry zespół i jesteśmy w stanie pokonać każdego. Jak na razie naszym problemem jest jednak kiepska skuteczność, stąd potknięcia na początku sezonu.
Skład zespołu z Woudestein opiera się na zawodnikach, którzy od kilku lat reprezentują barwy Excelsioru (Bandjar, Van Steensel, Van Peppen, Koolwijk) oraz graczach wypożyczonych z Feyenoordu. - Oba kluby ze sobą współpracują, stąd taka sytuacja. Excelsior nie ma pieniędzy na transfery, rokrocznie dostaje więc utalentowaną młodzież z De Kuip - wyjaśnia Janota.
W tym sezonie, obok Polaka, zespół Excelsioru zasilili Kevin Wattamaleo, Kermit Erasmus i Norichio Nieveld - Dobrze się znamy i jesteśmy zgrani. Nie tworzymy jednak żadnej grupki, w zespole nie ma kłótni. Wszyscy trzymamy się razem, stąd dobra gra i niezłe wyniki - zaznacza nasz zawodnik.
Zaufany człowiek
Polak występuje na pozycji ofensywnego pomocnika i ma za zadanie wspomagać wysuniętego Erasmusa. Ja na razie strzelił cztery bramki, każdą w inny sposób. - Strzały z akcji, uderzenie z rzutu wolnego, wreszcie karny w 93. minucie. Mam w tym sezonie dużo szczęścia i dobrych kolegów, na których podania zawsze mogę liczyć - chwali się Michał.
Największą uwagę zwraca wspomniany rzut karny. Niezwykłe, że Polak - jako najmłodszy zawodnik w drużynie - wykonywał jedenastkę w decydującym momencie meczu. - Przy strzelaniu karnych jestem drugi w kolejce. Decyzja należy do kapitana drużyny. W meczu z FC Den Bosh nie czuł się na siłach, więc do piłki podszedłem ja - wyjaśnia.
Jakie są główne atuty Janoty? - Świetna lewa noga, duża swoboda na boisku, mocne uderzenie, kreatywność i umiejętność gry jeden na jeden - ocenia w rozmowie ze SportoweFakty.pl Michał Globisz. - Michał to jeden ze zdolniejszych zawodników, jakich miałem okazję prowadzić. Indywidualną akcją potrafi rozstrzygnąć losy meczu - dodaje.
Teraz Polska?
Wydaje się, że Excelsior to tylko kolejny przystanek w karierze Michała Janoty. Polak ma dopiero 19 lat i jeśli dobrze spisze się w Jupiler League, to z pewnością latem wróci na De Kuip. To dla mnie ważny sezon. Za rok kończy mi się kontrakt z Feyenoordem, grą w Excelsiorze walczę więc także o nową umowę - nie ukrywa.
A jeśli się nie uda? Może wrócę do Polski - zaskakuje. - Zaczynam tęsknić za krajem. Oczywiście - w tej chwili najważniejsza jest gra dla Excelsioru. Moim celem jest nowy kontakt z Feyenoordem, a jeśli się nie powiedzie, to z innym holenderskim klubem. W ostateczności rozważam jednak także powrót w strony ojczyste.
- Polska liga nie jest taka słaba, jak pokazują to wyniki meczów pucharowych. Wisła, Legia, czy Lech to naprawdę dobre drużyny - mówi. A gdyby tak dostał trzy oferty: z Krakowa, Warszawy i Poznania? - Wybiorę ten klub, który da mi najlepsze perspektywy do gry (śmiech). Naprawdę, nie faworyzuję żadnej polskiej ekipy - odpowiada dyplomatycznie.
Problem Zamilskiego
Zaskakujące, że Janota - mimo bardzo dobrej postawy w Jupiler League - wciąż nie może znaleźć uznania w oczach Andrzeja Zamilskiego, prowadzącego polską młodzieżówkę. - Trener osobiście powiedział mi, że do Holandii ma za daleko i nie będzie przyjeżdżał na mecze - oznajmia bez ogródek Janota. - Ponadto dowiedziałem się, że do kadry jestem za niski i za chudy.
Zamilski od Janoty wyżej ceni Tomasza Chałasa, Piotra Grzelczaka, czy Marcina Wodeckiego. - Nie powołuję go, bo mam w tej chwili w kraju lepszych zawodników - kontruje selekcjoner. - To jest gracz z rocznika 1990, nie da sobie rady ze starszymi - argumentuje. - Do kadry mu jeszcze daleko. Na powołania na razie nie ma co liczyć - ucina Zamilski.
Co na to sam zawodnik? Cóż, pretensji do trenera nie mam. Skoro uważa, że ma do dyspozycji lepszych graczy, to logiczne, że z nich korzysta. On jest bossem i to on decyduje, kogo powoła - korzy się. - Ja w Rotterdamie robię swoje i staram się dawać z siebie wszystko. Efekty widać już na starcie sezonu - kończy z uśmiechem.