Dawno nie było tylu problemów w piłkarskiej reprezentacji Polski. Odkąd Paulo Sousa przejął kadrę, ważni zawodnicy co chwilę są kontuzjowani. Teraz osiągnęło to apogeum. Selekcjoner nie może skorzystać już z kilkunastu piłkarzy, na przykład: Góralskiego, Bielika, Milika, Piątka, Zielińskiego, Kozłowskiego, Szymańskiego, Kownackiego czy zakażonego COVID-19 Klicha. Do tego gracze, którzy pełnią w drużynie ważną rolę, są w nie najlepszej formie.
Wojciech Szczęsny źle rozpoczął sezon w Juventusie - od zawalenia dwóch goli w spotkaniu z Udinese (2:2). Bartosz Bereszyński pokazał na Euro 2020, że gra w ustawieniu w trójce obrońców mu nie leży. Był jednym z najsłabszych zawodników kadry, jego błędy kończyły się bramkami dla rywali. To jednak nie koniec zmartwień. Jan Bednarek stracił miejsce w składzie Southampton - zasłużenie, po przeciętnym poprzednim sezonie i już na początku obecnego wypadł z rytmu meczowego. Grzegorz Krychowiak zszedł półkę niżej, zmienił moskiewski klub na Krasnodar, a dodatkowo przyjechał na zgrupowanie z drobnym urazem kolana. Dzień przed spotkaniem z Albanią trenował z zespołem, nie wiadomo, czy jest w pełni sił. W drużynie narodowej nasz pomocnik ostatnio mocno rozczarowywał.
Niestety - nawet gdyby selekcjoner zamierzał przeprowadzić małą rewolucję w składzie, zastąpić tych, którzy zawiedli na Euro 2020, to nie może. Krychowiaka nie posadzi na ławce, bo ma tylko trzech środkowych pomocników nadających się do gry o punkty w eliminacjach. Trudno też przypuszczać, że nagle rozbije, mimo wszystko, zgrany blok obronny i wyjmie z defensywy Bereszyńskiego i Bednarka. Tym bardziej że selekcjoner nie chce zmieniać ustawienia, o czym powiedział wprost na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kabaret! Najbardziej absurdalna prezentacja koszulek w historii futbolu
Przed pierwszym wrześniowym meczem eliminacji MŚ 2022 wiemy jedno: jest źle. Do braków kadrowych dochodzą problem z formą graczy defensywnych, którzy i tak popełniali sporo błędów już we wcześniejszych meczach, przed i na Euro. Można żartować, że teraz przynajmniej łatwo przewidzieć, kto znajdzie się w pierwszym składzie, ale na pewno do śmiechu nie jest selekcjonerowi. Jego piłkarze będą musieli zagrać na "jednym wdechu". Na razie dom trzyma się na kilku wykałaczkach, ale mały podmuch - jeden, drugi uraz - może wywrócić go do góry nogami.
W czwartek drużyna Sousy zagra z rywalem, z którym naszej kadrze nigdy nie szło łatwo. Z Albanią polska drużyna wygrywała najczęściej jedną bramką, głównie 1:0. Wtedy Albania pełniła jeszcze rolę outsidera europejskiej piłki.
W obecnych czasach nie jest już chłopcem do bicia, drużyną, która marzy, by przeciwnicy wbili jej mniej niż pięć goli. Albania pięć lat temu zagrała po raz pierwszy w historii na dużym turnieju (Euro 2016), to był dla tej kadry przełomowy moment. Teraz walczy o miejsce barażowe w naszej grupie - po trzech meczach ma dwie wygrane (z Andorą i San Marino, do tego porażka z Anglią). To również drużyna posiadająca w kadrze graczy z mocnych lig: hiszpańskiej i przede wszystkim włoskiej. Sześciu jej piłkarzy występuje w Serie A (bramkarze i obrońcy), a selekcjoner Edoardo Reja to człowiek, który pracował chyba w większości tamtejszych klubów (m.in. Atalancie, Lazio, Napoli).
Polacy mają po trzech spotkaniach eliminacji MŚ cztery punkty. Do tej pory Paulo Sousa wygrał tylko jeden z ośmiu meczów (z Andorą 3:0). Jeżeli selekcjoner nie znajdzie sposobu na Albanię, to nasza kadra będzie miała małe szanse na awans na mundial w Katarze. A Portugalczyk zapewne szybko pożegna się z pracą w reprezentacji.
Mecz Polska - Albania odbędzie się 2 września na Stadionie Narodowym. Początek o godzinie 20.45.
Przewidywany skład reprezentacji Polski:
Szczęsny - Bereszyński, Glik, Bednarek - Jóźwiak, Rybus - Krychowiak, Moder, Linetty - Lewandowski - Świderski.
Wiemy, jak wygląda sytuacja z Piątkiem. To już 4 miesiące od kontuzji
Jakub Wawrzyniak zdecydowanie o Krychowiaku i Grosickim