Transfer Leo Messiego do PSG spowodował, że... "Cristiano Ronaldo jest wściekły na śmierć"

Getty Images / Giuseppe Cottini/NurPhoto  / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo
Getty Images / Giuseppe Cottini/NurPhoto / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo

Przez ostatnie miesiące z Paris Saint-Germain łączonych było dwóch wielkich piłkarzy - Cristiano Ronaldo i Lionel Messi. Ostatecznie do stolicy Francji trafił Argentyńczyk. O reakcji zawodnika Juventusu na ten transfer mówił Angel Di Maria.

Letnie okienko transferowe przyniosło sporo emocji. Jakiś czas temu FC Barcelona poinformowała, że Lionel Messi nie przedłuży kontraktu z klubem. Ostatecznie sześciokrotny zdobywca Złotej Piłki trafił do Paris Saint-Germain, z którym podpisał dwuletnią umowę.

Z ekipą ze stolicy Francji łączony był także Cristiano Ronaldo. W mediach twierdzono, że Portugalczyk lada moment dołączy do giganta. Ostatecznie Messi zawitał na Parc des Princes. Zdaniem jego kolegi z nowego zespołu i reprezentacji, Angela Di Marii, to rozwścieczyło Ronaldo.

- Cristiano Ronaldo jest wściekły na śmierć, ponieważ naprawdę chce tu być. W klubach nie zdarza się to zbyt często, a wielcy zawodnicy zawsze chcą być wśród najlepszych - powiedział Di Maria w rozmowie z "TyC Sports".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)

- Cristiano bardzo chciałby być tutaj, ale podpisali kontrakt z Lionelem Messim i na szczęście, tak jest lepiej - dodał.

Reprezentant Argentyny przyznał, że to bardzo dobra decyzja władz Paris Saint-Germain. - Messi to po prostu inna kategoria. Możesz rzucić w niego kamieniem, a on go nie zatrzyma. Udaje, że to nic - ocenił.

Lionel Messi został oficjalnie zaprezentowany, ale nie rozegrał jeszcze oficjalnego spotkania dla nowego klubu. Zespół ze stolicy Francji wygrał w drugiej kolejce Ligue 1 na swoim stadionie z RC Strasbourg Alsace 4:2.

Zobacz też:
Skandaliczne przyśpiewki fanów w klubie Polaka. Oberwało się reprezentantom
Nie żyje Gerd Mueller. "Najwybitniejszy napastnik jakiego Bayern kiedykolwiek miał"

Źródło artykułu: