W meczu obecnego beniaminka z byłym to drużyna z Wielkopolski była faworytem. Choć nadal trener Piotr Tworek ostrożnie podchodzi do możliwości swojego zespołu w PKO Ekstraklasie, w planach na piątkowy wieczór w Łęcznej miał okazanie rywalowi szacunku poprzez pokonanie go.
- Nigdy nie będziemy klasyfikować poszczególnych drużyn i mówić, że już na starcie można przypisać sobie zwycięstwo. Byłby to pierwszy krok do naszej porażki. Nic nam nie da heroiczna walka o remis z Pogonią, jeśli podejdziemy do meczu z Górnikiem na zasadzie, że zagramy sobie na 80 proc. i wygramy 3:0 - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej.
Trzeba jednak przyznać, że był bliski trafienia wyniku. w pierwszej części gry jego piłkarze musieli jednak najpierw wyswobodzić się z nacisku gospodarzy i po jednym z kontrataków w 17. minucie objęli prowadzenie za sprawą Adama Zrelaka. A po tym golu zaczęli przejmować inicjatywę.
Piłkarze z Lubelszczyzny zdołali jedynie zagrozić bramce Adriana Lisa - i to raczej nie bezpośrednio - głównie poprzez wrzutki z lewego skrzydła. Tu najbardziej aktywny był Leandro. Problem jednak w tym, że ani Bartosz Śpiączka, ani Przemysław Banaszak, ani żaden z piłkarzy ofensywnych Górnika nie był w stanie ich skutecznie zamknąć.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prezentacja jak z horroru! Tak klub pochwalił się nową gwiazdą
Dziesięć minut po zmianie stron Warta powinna już prowadzić nie dwa, a 4:0. W 48. minucie Mateusz Czyżycki uderzył z dystansu i trafił w poprzeczkę, a chwilę później Zrelak fatalnie spudłował po zagraniu z głębi pola od Milana Corryna. Ale Belg do asysty z pierwszej połowy do asysty dołożył dwa gole i piłkarzom z Łęcznej zdecydowanie podcięło to skrzydła.
Najpierw wykorzystał fatalny błąd Tomasza Midzierskiego, który stracił piłkę na 25. metrze przed własną bramką, a w promieniu kilku metrów nikogo wokół siebie nie miał. Z kolei w 61. minucie Corryn zwieńczył golem akcję po rzucie rożnym dla Zielonych. Wrzucał Zrelak, Janusz Gol nie sięgnął piłki, ta odbiła się od któregoś z graczy Warty, trafiła do Aleksa Ławniczaka, a ten umiejętnie ją przedłużył właśnie do Corryna.
Łęcznian stać było na gola honorowego, ale przy dwóch najlepszych sytuacjach w drugich 45 minutach piłka odbijała się od obramowania poznańskiej bramki. W 64. minucie strzał głową Śpiączki trafił w poprzeczkę, a chwilę później próba Krykuna odbiła się od słupka.
A gdy doliczonym czasie gry zespoły szykowały się do zejścia do szatni, jeszcze jedno dośrodkowanie poleciało w pole karne Górnika. Z pomocą Aleksa Ławniczaka Jan Grzesik wpakował głową piłkę do bramki Macieja Gostomskiego i ustalił wynik meczu na 4:0 dla Warty.
To pierwsze zwycięstwo zespołu z Poznania w nowym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Z kolei zespół trenera Kamila Kieresia po trzech kolejkach legitymuje się bilansem 0-1-2.
Górnik Łęczna - Warta Poznań 0:4 (0:1)
0:1 - Adam Zrelak 17'
0:2 - Milan Corryn 52'
0:3 - Milan Corryn 61'
0:4 - Jan Grzesik 90+2'
Składy:
Górnik: Maciej Gostomski - Kryspin Szcześniak, Paweł Baranowski, Tomasz Midzierski, Leandro - Michał Mak, Adrian Cierpka, Janusz Gol, Sergiej Krykun - Przemysław Banaszak, Bartosz Śpiączka.
Warta: Adrian Lis - Jan Grzesik, Robert Iwanow, Aleks Ławniczak, Konrad Matuszewski - Mateusz Czyżycki, Mateusz Kupczak - Milan Corryn, Szymon Czyż, Michał Jakóbowski - Adam Zrelak.
Sędziował: Paweł Malec (Łódź).
Żółte kartki: Gol, Pajnowski (Górnik) - Grzesik (Warta).
Widzów: 2710
Sprawdź także: Napastnik Śląska Wrocław dał się przekonać. Nie dojdzie do transferu