[tag=720]
FC Barcelona[/tag] zszokowała w czwartek cały piłkarski świat. Klub oficjalnie poinformował, że ze "względów ekonomicznych i strukturalnych wymagań LaLiga" nie może podpisać nowego kontraktu z Lionelem Messim. Więcej TUTAJ. Zdziwienie było tym większe że jeszcze kilka godzin wcześniej wszystko wskazywało na to, że sześciokrotny laureat Złotej Piłki "France Football" przedłuży umowę z Dumą Katalonii.
- To wszystko stało się za szybko. Jeszcze w środę wieczorem ogólnoświatowe media informowały, że Messi na pewno zostanie w Barcelonie. Mijają 24 godziny, Leo mówi "adios". Cała ta sprawa wygląda, jakby była przygotowywana na kolanie. Jakby nikt, dosłownie nikt, się jej nie spodziewał. Katalońskie media informują, że zszokowani są nie tylko kapitanowie Barcy, ale i sam Messi, który wczoraj wrócił z wakacji na Ibizie, by dziś parafować przygotowaną umowę - mówi WP SportoweFakty Jakub Kręcidło, ekspert LaLiga z Canal+.
Wojna na górze
Jego zdaniem, za nagłym zwrotem akcji stać może odrzucenie przez Barcelonę porozumienia LaLiga i funduszu inwestycyjnego CVC (więcej TUTAJ). - W ciągu kilku godzin LaLiga, Real i Barcelona toczyły medialną wojnę, obrzucając się komunikatami, a najmocniejszy był ten Barcy, która winą za odejście Messiego obarczyła LaLiga, pisząc, że klub i piłkarz chcą dalej współpracować, ale nie mogą robić tego ze względów "ekonomicznych oraz strukturalnych wymagań LaLiga" - zauważa Kręcidło.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
Według naszego rozmówcy, czwartkowy komunikat Barcelony ws. Messiego to kolejna odsłona konfliktu między klubem a władzami ligi: - Mam wrażenie, że prezes ligi, Javier Tebas, chciał zaszantażować szefa Barcelony, Joana Laportę. Kazał mu wybierać: albo bierzesz Superligę, a umowa z CVC prawdopodobnie wykluczałaby uczestnictwo w niej, albo Messiego (kontrakt zwiększałby limit wydatków Barcelony i pozwalałby zarejestrować Leo do gry). Laporta chciał i tego, i tego. I gdy okazało się, że jest to niemożliwe, zagrał va banque.
- W najbardziej ryzykowny sposób, stawiając na szali uczucia setek milionów kibiców i przyszłość największego piłkarza w historii klubu, powiedział: „sprawdzam”. To ruch niesamowicie odważny, wręcz samobójczy, jeśli okaże się nieudany, bo trudno mi sobie wyobrazić, by kibice Barcy kiedykolwiek wybaczyli prezesowi zarówno grę ich uczuciami jak i odejście geniusza futbolu - dodaje dziennikarz Canal+.
Kolejny cios
Odejście Messiego z Barcelony, o ile faktycznie do niego dojdzie, będzie olbrzymim ciosem w ligę hiszpańską. Zarówno sportowym, jak i marketingowym. Kolejnym po stracie Neymar (2017) i Cristiano Ronaldo (2018).
- Prezes LaLiga od dawna przekonuje, że rozgrywki są większe niż każdy piłkarz, ale faktem jest, że z Hiszpanią pożegnali się Ronaldo i Neymar, a teraz ich śladem może podążyć Messi. Ten sam Messi, na pensję którego chcieli się zrzucać nawet rywale, co potwierdził prezes Getafe Angel Torres, mówiąc, iż pozostanie Leo jest sprawą kluczową dla Primera Division. Liczby to potwierdzają. Ekonomista Marc Ciria stwierdził, że sam Messi odpowiada za 30-40 proc. przychodów Barcelony, ale też za 20-30 proc. przychodów całej ligi - ujawnia Kręcidło.
- Odejście geniusza z Rosario odbije się na budżetach każdego z 20 klubów rywalizujących w Hiszpanii i trudno mi sobie wyobrazić, by i fundusz CVC był zainteresowany odejściem Leo. Jego zyski mają być uzależnione od przychodów LaLiga, a te, bez Messiego, z pewnością zdecydowanie zmaleją - tłumaczy.
To jeszcze nie koniec
Kręcidło ufa, że sprawa Messiego nie jest jeszcze zamknięta, a fani Argentyńczyka, Barcelony i LaLigi mogą liczyć na szczęśliwe zakończenie.
- Komunikat, który FC Barcelona opublikowała na temat Leo Messiego, był niegodny piłkarza tej rangi, najlepszego gracza w historii klubu, zdobywcy dziesiątek trofeów i setek goli - zauważa i dodaje: - Nie był on pożegnaniem legendy, a wyglądał jak coś pisanego w pośpiechu, jak coś, co nie było definitywnym pożegnaniem. Czuję, że to jeszcze nie koniec przeciągania liny między Barceloną a LaLiga.
- Na dziś, cała ta sprawa pozostaje dla mnie zagadką. Jako fan LaLiga, cały czas żyję nadzieją, że uda się to odkręcić i że ostatecznie zobaczymy Messiego w bordowo-granatowej koszulce. Kiedyś musiał nadejść dzień, w którym Leo powie "adios" Barcelonie, ale nadszedł on zdecydowanie za szybko. I okoliczności, w których do niego doszło, były po prostu złe. Takich postaci w taki sposób po prostu się nie żegna - kończy Kręcidło.