PKO Ekstraklasa. Dwa ciosy, dwóch rannych. Jagiellonia Białystok i Lechia Gdańsk rozpoczęły sezon

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu od lewej: Łukasz Zwoliński i Israel Puerto
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu od lewej: Łukasz Zwoliński i Israel Puerto

Było dwóch rannych, ale nikt nie zginął. Jagiellonia Białystok zremisowała 1:1 (0:0) z Lechią Gdańsk w meczu 1. kolejki PKO Ekstraklasy, choć niewiele zabrakło aby w ostatnich minutach przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Z Białegostoku Kuba Cimoszko

Wielkie powroty, ale nowy początek. Chociaż podczas przerwy międzysezonowej do Jagiellonii Białystok ponownie zawitali trener Ireneusz Mamrot oraz Michał Pazdan i Dani Quintana, to na Podlasiu przeszłość odcina się grubą kreską. To ma być zupełnie nowa drużyna.

Na początek tejże drogi Jaga dostała za przeciwnika Lechię Gdańsk, której w poprzednim sezonie PKO Ekstraklasy mocno zalazła za skórę. Wygrała z nią dwukrotnie, w tym w ostatniej kolejce. To kosztowało zespół z Pomorza udział w europejskich pucharach, a kontrowersje z tamtego spotkania dodatkowo nakręcały emocje związane z obecnym pojedynkiem obu drużyn.

W pierwszej połowie goli nie zobaczyliśmy, choć w pewnych momentach ta część mogła się podobać. Piłkarze obu drużyn potrafili kilkukrotnie stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika, a najbliżej otwarcia wyniku była Lechia. W 25. minucie Łukasz Zwoliński uderzał głową po sprytnym rozegraniu rzutu rożnego i długim zagraniu z głębi pola, ale Xavier Dziekoński zdołał końcami palców odbić piłkę na poprzeczkę. Jagiellonia miała zaś kilka mniej groźnych szans, a najlepszą próbą popisał się Jesus Imaz. Jego płaski strzał sprzed pola karnego przeszedł jednak tuż obok słupka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kibic skradł show na meczu piłki nożnej

Gospodarze zgodnie z zapowiedziami wyszli na ten mecz w nowym ustawieniu z trójką stoperów. Funkcjonowało to nieźle, choć w niektórych momentach było widać potrzebę jego dalszej nauki. Goście potrafili wykorzystać te chwile zawahań podczas interwencji w defensywie, ale nie umieli tego zrobić w trakcie swoich prób ataku. Sytuacja zmieniła się dopiero po przerwie.

Po zmianie stron wystarczyło kilka minut, by Lechia znalazła drogę do bramki Jagiellonii. Błąd w okolicach środka boiska sprawił, że prawym skrzydłem pomknął Joseph Ceesay i po kilkunastometrowym biegu z piłką wstrzelił ją na piąty metr wprost na nogę Zwolińskiego. Radość z prowadzenia nie potrwała jednak długo. Za kilka chwil podobnym rajdem po drugiej stronie boiska popisał się Fiodor Cernych, a jego płaskie zagranie w pole karne trafiło do Imaza. Ten nie dał szans bramkarzowi i tym samym w kilka minut z 0:0 zrobiło się 1:1.

Obaj rywale wyprowadzili sobie po "razie", ale nie chcieli na tym poprzestać. Co prawda w ostatniej półgodzinie gry tempo trochę spadło, ale piłkarze co jakiś czas groźnie atakowali w poszukiwaniach zwycięskiego gola. Nie udało się, choć białostoczanom zabrakło niewiele. W doliczonym czasie świetny strzał głową oddał debiutujący Andrzej Trubeha, ale fenomenalną interwencją popisał się Zlatan Alomerović. Ten sam zawodnik miał jeszcze jedną szansę w ostatniej akcji spotkania, ale wtedy już nieczysto trafił w piłkę.

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 1:1 (0:0)
0:1 - Łukasz Zwoliński 52'
1:1 - Jesus Imaz 55'

Składy:
Jagiellonia Białystok:

Xavier Dziekoński - Tomas Prikryl, Michał Pazdan, Błażej Augustyn, Israel Puerto, Bojan Nastić (83' Bartłomiej Wdowik) - Martin Pospisil, Taras Romanczuk, Przemysław Mystkowski (56' Karol Struski) - Jesus Imaz, Fiodor Cernych (56' Andrzej Trubeha).

Lechia Gdańsk: Zlatan Alomerović - Bartosz Kopacz, Michał Nalepa, Mario Maloca, Conrado Buchanelli Holz - Tomasz Makowski - Joseph Ceesay (68' Mateusz Żukowski), Jakub Kałuziński (61' Jan Biegański), Jarosław Kubicki, Ilkay Durmus (81' Maciej Gajos) - Łukasz Zwoliński (81' Flavio Paixao).

Żółte kartki: Fiodor Cernych, Tomas Prikryl - Conrado Buchanelli Holz.

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

TUTAJ przeczytasz nasz długi wywiad z Ireneuszem Mamrotem

Źródło artykułu: