W pierwszej rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów los skojarzył Legię Warszawa i FK Bodo/Glimt z Norwegii. Co różni obie drużyny? Mistrzowie Polski są w okresie przygotowawczym, z kolei ich rywal co parę dni rozgrywa spotkania ligowe.
- Nie powinno się ruszać samochodem do Hiszpanii bez koła zapasowego, bo może się udać, ale może być tak, że już po 300 km potrzebny będzie zapas. Tak samo nie powinno się ruszać na europejskie puchary bez zmiennika, by nie było tak, że stajemy się dużo słabsi, bo wypadnie nam jeden czy dwóch piłkarzy. Bodo ma nad nami jedną przewagę, zagrali dziesięć meczów, są w trakcie sezonu i gier o stawkę. Zanim zagrają z nami będą mieli rozegrane trzynaście spotkań - mówi trener Czesław Michniewicz w rozmowie z portalem "Legia.net".
Trudno jednoznacznie stwierdzić w jakiej formie będzie Legia w swoim pierwszym meczu o stawkę w nowym sezonie. Jak pokazywały lata ubiegłe, właśnie te pierwsze rundy w europejskich pucharach są dla polskich klubów najtrudniejsze. Okazuje się, że legioniści nieco zmienili sposób przygotowań.
ZOBACZ WIDEO: Organizacyjne problemy EURO w czasach koronawirusa. UEFA straszy Anglików przeniesieniem finału
- Jesteśmy przygotowani do tego, by grać na dużej intensywności. Mieliśmy spotkanie z psychologiem Michałem Dąbskim i padło pytanie, co powinno się zadziać przed meczem, co mogłoby nam pomóc? Mogę uchylić rąbka tajemnicy, zawodnicy mówili o tym, czego by potrzebowali. Jednym z częściej powtarzających się kwestii było złapanie świeżości przed meczem z Bodo, by wszyscy byli głodni gry. Było też kilka innych fajnych spojrzeń, które wyszły od nich. Skróciliśmy objętość, ale poszliśmy w intensywność zajęć. Gramy gierki na większych boiskach, by trenować też szybkość. Na mniejszym boisku są tylko starty i hamowania, na większym pojawiają się już sprinty. W obu przypadkach organizm się mocno męczy, ale na małej przestrzeni brakuje pracy nad szybkością. My chcemy, aby to, co zrobiliśmy w Austrii zaprocentowało, aby sprężyna odbiła - podkreśla Michniewicz.
Do Legii dołączyło dotychczas pięciu piłkarzy: Joel Abu Hanna, Mahir Emreli, Mattias Johansson, Josue oraz Maik Nawrocki. Jednak w pierwszym meczu z Bodo/Glimt Legia zagra bez swojego najlepszego strzelca Tomasa Pekharta, a niepewny jest występ Josipa Juranovicia. Chorwacja odpadła już z mistrzostw Europy, a 25-latek poinformował stołeczny klub, że nie potrzebuje urlopu, więc prosto ze zgrupowania reprezentacji uda się do Warszawy, by dołączyć do kolegów z drużyny.
- W idealnym świecie byłoby tak, że jak wypada nam jeden zawodnik, to wstawiamy kolejnego o podobnym potencjale i nie tracimy na jakości, ale wiem też, że do tego potrzebujemy jeszcze czasu. Na wielu pozycjach już mamy takie możliwości, a na kilku nie. Nie mamy zmienników za Artura Jędrzejczyka, Mateusza Wieteskę i Filipa Mladenovicia i to jest nasza największa bolączka - przyznał trener Michniewicz.
Pierwszy mecz Legii z Bodo/Glimt rozegrany zostanie 7 lipca o godz. 18, a rewanż dokładnie tydzień później o godz. 20 w Warszawie.
CZYTAJ TAKŻE:
Dobra wiadomość dla kibiców Legii Warszawa. Wiadomo, kto pokaże mecz eliminacji Ligi Mistrzów
Odkrycie Euro wkrótce zmieni klub? W grze nawet 50 milionów euro