W pierwszym pojedynku w tym sezonie zawodnicy KGHM Zagłębia Lubin przegrali w Warszawie z miejscową Legia 0:4. W drugim, już na własnym terenie, Zagłębie uległo Wiśle Kraków 1:4. W ostatniej kolejce kolejna porażka - tym razem, a jakże, 1:4 z Piastem Gliwice. Co łączy te wszystkie mecze poza liczbą traconych przez Miedziowych goli? - Osoba bramkarza, a dokładniej Aleksandra Ptaka.
Zawodnik Miedziowych nie ma szczęścia, albo umiejętności. W meczu rozgrywanym w Gliwicach przynajmniej jedna bramka padła po jego błędzie. - Musimy poprawić grę obronną całego zespołu. Wyeliminować błędy indywidualne - mówił po pojedynku golkiper Zagłębia. Na stracone gole nie pracuje jednak tylko bramkarz, ale także linia defensywna - to warte jest podkreślenia. Nie można więc winić tylko Ptaka.
Miedziowi zanotowali fatalny start w rozgrywkach. Mają najgorszy bilans bramkowy w lidze, a na boisku nie prezentują się zbyt okazale. - W pierwszej lidze graliśmy dobrze. Wcześniej też prezentowaliśmy się przyzwoicie. Teraz jest jakiś kryzys i myślę, że musimy przełamać się sami w środku i wygrać spotkanie - wyjaśnia Ptak w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - Jest ciężko, to widać. Wydaje mi się, że od następnego pojedynku będzie lepiej - dodał.
Ostatnio szkoleniowiec lubinian, Andrzej Lesiak coraz częściej mówi, że niektórzy jego piłkarze nie prezentują poziomu godnego ekstraklasy. Może na myśli ma między innymi Ptaka? Na razie golkiper Miedziowych ma najgorszy bilans straconych bramek w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kolejny pojedynek Zagłębie rozegra na własnym stadionie z Ruchem Chorzów. To stracie gospodarze będą musieli już wygrać, a Ptak powinien wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności.