Rozpoczynając relację ze spotkania ŁKS-u z Wartą zaznaczę jedną rzecz - postaram się w niej ominąć wszelkie sprawy, związane z prowadzeniem zawodów przez pana Marcina Roguskiego. Temu poświęcony będzie osobny tekst, a tutaj skupmy się na sportowej stronie tego pojedynku, oczywiście na tyle, na ile to możliwe.
O tym, że łatwego zadania, desygnując pierwszą "11", trener ŁKS-u Grzegorz Wesołowski nie ma pisaliśmy już kilkakrotnie. Tym razem z powodu kontuzji wypadł mu kolejny zawodnik. Na porannym rozruchu rękę złamał bowiem Adrian Woźniczka i czeka go co najmniej kilkutygodniowa przerwa. - Upadłem na boisko, spadłem na rękę, zrobił się przeprost i "poszła" - skomentował całe zdarzenie sam zainteresowany.
Początek spotkania był wyrównany, gra toczyła się głównie w środku pola i jedynie czasami którejś z drużyn udawało się przedostać w pobliże pola karnego rywali. W 10. minucie Piotr Reiss świetnie podał do Tomasza Magdziarza, jednak ten ostatni przegrał pojedynek z Bogusławem Wyparło, jak się później okazało, bohaterem tego meczu. Kilka chwil później znów Magdziarz znalazł się przed golkiperem ŁKS-u, bowiem z piłką minął się Piotr Klepczarek, ale tym razem arbiter pokazał pozycję spaloną.
Atakowali także gospodarze. Kilkakrotnie z autów wrzucał piłkę w pole karne Warty Tomasz Hajto, jednak nie stwarzało to zwykle większego zagrożenia dla Łukasza Radlińskiego. ŁKS rozkręcił się pod koniec drugiego kwadransa gry. Najpierw kontrę poprowadzili Adrian Świątek z Rafałem Kujawą, jednak ten ostatni po ograniu obrońcy, zbyt mocno wypuścił sobie piłkę i pierwszy był przy niej bramkarz gości. Chwilę później dwukrotnie strzelał Świątek, ale te uderzenia blokowane były przez rywali.
W końcu przyszła jednak 33. minuta. Gabor Vayer podał na 15. metr do Kujawy, ten strzelił na bramkę, a po niepewnej interwencji Radlińskiego, z najbliższej odległości dobił Świątek i ŁKS objął prowadzenie 1:0. Gospodarze poszli za ciosem i zaatakowali, chcąc podwyższyć wynik, jednak po kilku minutach dwie żółte kartki otrzymał Mladen Kascelan i musiał opuścić boisko, a co za tym idzie, ŁKS skupił się głównie na obronie.
Po przerwie, przez pewien czas na boisku nie działo się nic ciekawego. ŁKS koncentrował się na tym, by mimo osłabienia, utrzymać prowadzenie, a Warta nie potrafiła stworzyć sobie okazji do zdobycia gola. Z upływem minut goście byli jednak coraz groźniejsi. Po strzale z dystansu Marcina Wojciechowskiego, łodzian uratowała poprzeczka, a kilka minut później w roli głównej był Wyparło. Po akcji gości, w polu karnym ŁKS-u znalazł się Reiss i uderzył z 5. metrów, ale piłka jakimś cudem zatrzymała się na nogach golkipera ŁKS-u.
Im bliżej końca spotkania, tym gra robiła się coraz bardziej agresywna, a zarazem chaotyczna, co ŁKS-owi jak najbardziej pasowało, zaś dla Warty oznaczało stratę kolejnych cennych minut. W ostatnich fragmentach meczu, mimo że ŁKS grał w dziewięciu po czerwonej kartce dla Kujawy, to doświadczeni stoperzy - Hajto i Marcin Adamski, wraz z bramkarzem łodzian, nie pozwolili rywalom na odrobienie strat i 3 punkty zostają w Łodzi.
ŁKS Łódź - Warta Poznań 1:0 (1:0)
1:0 - Świątek 33'
Składy:
ŁKS Łódź: Wyparło - Hajto, Adamski, Ognjanović, Klepczarek, Mowlik, Kascelan, Vayer (63' Wolański), Kujawa, Świątek (76' Łakomy), Ostalczyk (46' Sierant).
Warta Poznań: Radliński, Ignasiński (81' Pawlak), Jankowski, Bartkowiak, Otuszewski, Bekas, Miklosik, Magdziarz, Wojciechowski (90' Kopaniarz), Reiss, Klatt.
Żółte kartki: Kascelan, Ognjanović, Sierant, Łakomy, Kujawa (ŁKS) oraz Reiss, Bartkowiak (Warta).
Czerwone kartki: Kascelan (39', za drugą żółtą, ŁKS), Kujawa (85, za drugą żółtą, ŁKS), Bartkowiak (90+4', za drugą żółtą, Warta).
Sędzia: Marcin Roguski (Warszawa).
Widzów: 6000.