Historyczny sukces Leicester City. Puchar Anglii pierwszy raz dla "Lisów"

PAP/EPA / Kirsty Wigglesworth / Na zdjęciu: radość piłkarzy Leicester City
PAP/EPA / Kirsty Wigglesworth / Na zdjęciu: radość piłkarzy Leicester City

Intensywna ulewa, głośne okrzyki kibiców, walka do ostatniej sekundy o dobry wynik i decydująca bramka, która była arcydziełem. W wielkim finale FA Cup było wszystko, a Leicester City wygrało w nim z Chelsea.

W tym artykule dowiesz się o:

Chelsea i Leicester wciąż są w walce o ligowe podium oraz awans do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Do tego "The Blues" zagrają w majowym finale LM, więc w sobotę na Wembley polowali na pierwszy krok do dubletu. Z kolei "Lisy" dotarły do finału Pucharu Anglii pierwszy raz od 1969 r. Nigdy nie wygrały tych rozgrywek.

Od początku meczu było sporo intensywnej i twardej walki. Więcej piłką starali się grać londyńczycy. Bardzo aktywni byli Mason Mount i Timo Werner. Szczególnie Niemiec często podchodził pod bramkę, ale marnował każdą kolejną sytuację. Leicester czekało na okazję do wyprowadzenia ciosu. Wahadłowi uparcie szukali Jamiego Vardy'ego, z gry łatwo dawali wyłączać się Kelechi Iheanacho i Ayoze Perez.

Pod koniec pierwszej części spotkania "Lisy" liczyły na stałe fragmenty gry. Groźny w powietrzu był Caglar Soyuncu, ale nie potrafił znaleźć drogi do siatki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prawdziwy popis gwiazdy Realu Madryt. Wow!

Druga połowa przypominała pierwszą - sporo walki w środkowej strefie, szybkiego, intensywnego grania. Leicester stosowało jednak coraz wyższy i agresywniejszy pressing. Chelsea nie była już tak swobodna i spokojna w swoich poczynaniach.

W końcu sprawy w swoje ręce wziął Youri Tielemans. Nie budował mozolnie akcji, tylko huknął z około 30 metrów w samo okienko bramki rywala. Od 63. minuty "Lisy" prowadziły 1:0. Sędziowie jeszcze sprawdzali, czy wcześniej podanie jednego z graczy "The Blues" przecinał ręką Perez, ale VAR nie dopatrzył się przekroczenia przepisów.

Leicester postanowiło bronić wyniku za wszelką cenę, a Chelsea rzuciła się do szaleńczych ataków. Forma dopisywała jednak Kasperowi Schmeichelowi. Duński bramkarz pewnie bronił strzały przeciwnika. Szczególnie należy podkreślić jego pracę przy główce Bena Chilwella i woleju Mounta.

W ostatnich minutach piłka znalazła się w siatce Leicester. Soyuncu, wybijając centrę Chilwella, trafił w Wesa Morgana. Przez moment zapisano gola samobójczego na koncie Jamajczyka, ale VAR anulował bramkę. Chilwell, startując do podania z głębi pola, spalił akcję o kilkanaście centymetrów.

Ostatecznie mecz skończył się historyczną wygraną Leicester 1:0. To był piąty finał FA Cup w historii "Lisów", pierwszy od 52 lat i pierwszy wygrany.

Warto dodać, że spotkanie z trybun oglądało ok. 20. tys. kibiców. Fani głośno dopingowali oba zespoły od pierwszej do ostatniej minuty.

Chelsea FC - Leicester City 0:1 (0:0)
0:1 - Youri Tielemans 63'

Chelsea: Kepa Arrizabalaga - Cesar Azpilicueta (76' Callum Hudson-Odoi), Thiago Silva, Antonio Ruediger - Reece James, N'Golo Kante, Jorginho (75' Kai Havertz), Marcos Alonso (68' Ben Chilwell) - Hakim Ziyech (68' Christian Pulisic), Mason Mount - Timo Werner (82' Olivier Giroud).

Leicester City: Kasper Schmeichel - Wesley Fofana, Jonny Evans (34' Marc Albrighton), Caglr Soyuncu - Timothy Castagne, Youri Tielemans, Wilfred Ndidi, Luke Thomas (82' Wes Morgan) - Ayoze Perez (83' Hamza Choudhury) - Kelechi Iheanacho (67' James Maddison), Jamie Vardy.

Żółte kartki: Werner (Chelsea), Fofana (Leicester City).

Sędzia: Michael Oliver.

Czytaj też:
Komplet punktów ekipy Bednarka
Fani Tottenhamu protestują

Komentarze (0)