Ostateczne kadry finalistów EURO (liczące po 26 zawodników plus jeden rezerwowy bramkarz) muszą być zgłoszone do UEFA do 1 czerwca. Wcześniej niektórzy selekcjonerzy podadzą listy, na których może być większa liczba zawodników. W takim przypadku kilku z nich zostanie skreślonych w ostatnim momencie.
A jak do tej sprawy podejdzie Paulo Sousa? Z informacji, które do nas docierają, a które mogą zaskakiwać, wynika, że selekcjoner może od razu zdecydować się na "węższy wariant".
Oficjalne ogłoszenie polskiej kadry na EURO nastąpi w poniedziałek o 12.00, w trakcie konferencji prasowej zorganizowanej w formule online. Niewykluczone, że w trakcie spotkania z mediami Sousa poda nazwiska właśnie 26 zawodników i to byłaby już podstawowa kadra na EURO. Czterech kolejnych graczy w takiej sytuacji znalazłoby się na "liście oczekujących".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to zrobił?! To może być najpiękniejszy gol roku!
Nie wszyscy pojadą do Opalenicy
W tym momencie sporo wskazuje na to, że do Opalenicy (zgrupowanie zaczyna się 24 maja) nie pojedzie 30 graczy, a właśnie 26, czyli ci "docelowi". Oczywiście, kilku pozostałych musi być w gotowości. Wiadomo, że zdarzają się różne przypadki losowe, jak choćby, odpukać, kontuzje. A wtedy "podmiana" wciąż będzie możliwa, bo, jak wspomnieliśmy, ostateczny termin to 1 czerwca.
Sensowna decyzja
Decyzja, jeśli się ostatecznie potwierdzi, wydaje się bardzo sensowna. Ze względu na pandemię i możliwe perturbacje z nią związane, UEFA i tak zwiększyła liczebność kadr (wcześniej na turniej można było zabrać 23 graczy), więc praktycznie wszyscy, którzy są w orbicie zainteresowania selekcjonera mają szansę znaleźć się na liście. A dzięki temu wariantowi nie byłoby nerwowości w niektórych przypadkach, kto zostanie w ostatnim dniu "odpalony".
Jak wspomniano, Sousa przylatuje do Polski w niedzielę, a tego dnia rozgrywki kończy Ekstraklasa. Z naszych informacji wynika, że Portugalczyk ma już jednak w głowie nazwiska powołanych i raczej na stadion się nie wybierze, choć to nie jest jeszcze do końca przesądzone.
Ładny gest selekcjonera
Tak czy inaczej, kogo selekcjoner miał zobaczyć, to już widział (lub dostał raport od pomagających mu polskich trenerów). Trudno też liczyć na to, że w ostatniej kolejce objawi się talent, który nagle doskoczy do drużyny.
A wracając jeszcze do zgrupowania w Opalenicy. Jak przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty Jacek Góralski, selekcjoner zaprosił i jego, i Krystiana Bielika, na obóz, aby pobyli kilka dni z kolegami z drużyny.
Oczywiście, czy zawodnicy przyjmą zaproszenie, to już inna sprawa. W ich przypadku najważniejsza jest rehabilitacja, poza tym patrzenie na zdrowych kolegów szykujących się na turniej, może być trudne psychicznie, ale... za ten gest warto Portugalczyka pochwalić. O rannych "żołnierzach" zawsze warto pamiętać.
Piotr Koźmiński, Mateusz Skwierawski