Makana Baku: Czegoś takiego jak w Warcie nie widziałem nigdy wcześniej!

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Makana Baku
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Makana Baku

Makana Baku to jedno z odkryć rundy wiosennej Ekstraklasy. Skrzydłowy Warty zbiera świetne recenzje, ale po sezonie może opuścić ligę. A co by zrobił, gdyby zgłosił się inny polski klub? Między innymi o tym rozmawialiśmy z piłkarzem beniaminka.

W 11 ligowych meczach Makana Baku strzelił pięć goli i zaliczył dwie asysty. Niemiec kongijskiego pochodzenia jest jednym z motorów napędowych Warty Poznań, którą śmiało można uznać za zespołowe odkrycie tego sezonu.

23-letni Baku, który do polskiego klubu jest tylko wypożyczony i wprawdzie może tu zostać dłużej, bo Warta ma prawo pierwokupu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że trzeba za niego zapłacić prawie milion euro, a to dla poznańskiego klubu ogromne pieniądze.

Sam Baku też nie ma jeszcze pewności, co zrobi. Na razie cieszy się dobrą formą i zapewnia w rozmowie z WP SportoweFakty, że czegoś takiego jak w Warcie jeszcze w życiu nie widział.

ZOBACZ WIDEO: Jacek Magiera szczerze o sytuacji Konrada Poprawy. "Nie może mieć żadnych wątpliwości"

Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Za grę w polskiej Ekstraklasie zbierasz bardzo dobre recenzje. Spodziewałeś się, że będzie aż tak dobrze?

Makana Baku, gracz Warty Poznań, reprezentant Niemiec do lat 21 (3 mecze): Jestem zadowolony z tego, co pokazuję, zwłaszcza w ostatnich meczach, ale to na pewno nie jest mój top, moje maksimum. Mogę grać jeszcze dużo, dużo lepiej. Z drugiej strony nie mam prawa narzekać na formę, bo przecież przed przyjściem do Warty byłem w trudnej sytuacji. Kontuzje sprawiały, że nie mogłem odnaleźć ani rytmu, ani miejsca w drużynie Holstein Kiel. W porównaniu z tamtym okresem pobyt w Warcie jest więc bardzo korzystny dla mnie.

Statystyki też świadczą na twoją korzyść.

Tak, choć dla mnie ważniejsze od goli są zwycięstwa. OK, jestem graczem ofensywnym, a u takich ludzie zawsze patrzą na liczby i tych liczb oczekują, ale wychodzę na boisko po to, by wygrać, a niekoniecznie po to, by strzelić gola. Bo bramka bez zwycięstwa czy punktu niewiele mi daje. Natomiast fajnie, że w Warcie i w moim przypadku jedno idzie w parze z drugim. To najlepszy możliwy scenariusz.

Wróćmy na chwilę do momentu decyzji. Jak długo się zastanawiałeś nad propozycją Warty? Bo jeśli prawdą jest, że miałeś inne oferty, z drugiej ligi francuskiej i niemieckiej, to ta z Polski wcale nie musiała wyglądać na najbardziej atrakcyjną.

To była kwestia kilku dni. Tyle potrzebowałem na podjęcie decyzji. Prawdą jest, że miałem inne oferty, ale jestem młodym graczem, a dla młodego najważniejsza jest gra. Po tym trudnym okresie w Holstein Kiel nie chciałem trafić w miejsce, w którym znów mój czas gry byłby dużą niewiadomą. Rozmawiałem z trenerem Warty, jak również z dyrektorem sportowym, i czułem, że to będzie dobra decyzja, bo tu będę dużo grał. I nie pomyliłem się.

Można powiedzieć, że przyjazd do Polski okazał się lepszym pomysłem niż ci się wydawało?

W sumie tak. Bo choć początek, w sensie aklimatyzacji, nie był łatwy, to szybko się wpasowałem w zespół. Choć nie znałem polskiego, to bardzo mi pomógł Adam Zrelak. On zna niemiecki i czasem tłumaczy mi to co trzeba.

O Warcie mówi się, że panuje w niej świetna atmosfera. Potwierdzasz?

Zdecydowanie tak. Powiem więcej: czegoś takiego doświadczyłem w mojej krótkiej jeszcze karierze po raz pierwszy. Nigdzie indziej, w żadnym innym zespole, nie było tak świetnej atmosfery, jaka jest w Warcie.

A wynik sportowy cię nie zaskakuje? W Polsce mało kto się spodziewał, że Warta będzie walczyć o puchary!

Na samym początku oczywiście nie wiedziałem dokładnie czego się spodziewać, ale bardzo szybko zobaczyłem, że tu się tak dobrze wszystko zgrywa, że możemy ugrać naprawdę sporo. Dlatego już od tygodni nie jestem zaskoczony tym, że jesteśmy tak wysoko. Gramy tak jak trenujemy, a trenujemy bardzo dobrze. Te wyniki nie biorą się z przypadku.

Jaka w tym wszystkim jest rola trenera Piotra Tworka?

Moim zdaniem bardzo duża. Nie jest może w stylu typowego niemieckiego szkoleniowca, jest dużo bardziej emocjonalny, ale myślę, że właśnie kogoś takiego Warta potrzebuje. Jako zespół nie mamy, poza nielicznymi piłkarzami, dużego doświadczenia, a trener cały czas gra z nami. Żyje meczem, jest dwunastym zawodnikiem. Jak dla mnie, idealnie skrojonym na Wartę.

Do końca sezonu zostały tylko dwa mecze. Wiesz już jaka będzie twoja przyszłość?

Nie, jeszcze nie wiem. W tym momencie myślę przede wszystkim o tych ostatnich spotkaniach, będziemy się bili o czwarte miejsce. Natomiast co będzie później... Myślę, że wszystkie scenariusze są możliwe. Również taki, że to będą moje dwa ostatnie mecze w Warcie.

A czy dwa ostatnie mecze w Warcie muszą oznaczać dwa ostatnie mecze w polskiej lidze? Nie ma co ukrywać, że dobrą grą na pewno zwróciłeś na siebie uwagę czołowych polskich klubów. Rozważyłbyś ofertę któregoś z nich?

Myślę, że tak. Jak powiedziałem, wszystkie scenariusze są możliwe. Nie chcę się zamykać na tę, czy tamtą opcję, czegoś tu deklarować na "nie". Po sezonie wrócę do Niemiec i zobaczymy co się pojawi na stole.

W piłkę, i to ze świetnym skutkiem, gra w VfL Wolfsburg, twój brat bliźniak. To prawda, że jego imię Ridle to na cześć byłego piłkarza Karla-Heinze-Riedle, którego podziwiał wasz ojciec?

Tak, to prawda. Ja kibicuję bratu, a on mi, to normalne. Z drugiej strony każdy z nas skupia się na swojej karierze, nie żyje karierą drugiego.

Brat już zadebiutował w pierwszej reprezentacji Niemiec. A jakie są twoje piłkarskie marzenia? Co musi się stać, żebyś po zakończeniu kariery był z siebie zadowolony?

W piłce chodzi o zdobywanie trofeów. Na końcu będę więc musiał usiąść i policzyć, ile ich mam. Wiem, że w tym momencie zabrzmi to dziwnie, ale bardzo chciałbym zagrać w Lidze Mistrzów i ją wygrać. Chciałbym też zagrać w pierwszej reprezentacji Niemiec, bo każde dziecko grające w piłkę marzy o tym, aby zagrać dla swojego kraju.

Urodziłeś się i wychowałeś w Niemczech, ale masz kongijskie korzenie. Jak bliskie są twoje relacje z tym krajem?

Jeszcze nigdy w Kongo nie byłem, ale planujemy jako rodzina taką wizytę. Mamy tam licznych krewnych, wcześniej, gdy byłem mały, często odwiedzali nas w Niemczech. W czasach covidowych podróżowanie mocno się jednak skomplikowało, więc plany wyprawy do Kongo musimy tym bardziej odłożyć. Mam tam jednak, jak powiedziałem, sporo krewnych, którzy są moimi kibicami.

Na koniec wróćmy jeszcze do Warty. Kto jest jej najlepszym piłkarzem w tym sezonie?

Według mnie Makana Baku.

A drugie miejsce?

"Trała". Ale tak na serio: oceny zostawiam innym. Ja się cieszę z tego, że jestem w niezłej formie i pomagam drużynie.

Źródło artykułu: