Maciej Skorża miał zarzut do zespołu. Powtórzył go kilkakrotnie

WP SportoweFakty / Wojciech Klepka / Na zdjęciu: trener Maciej Skorża
WP SportoweFakty / Wojciech Klepka / Na zdjęciu: trener Maciej Skorża

Pierwsze duże potknięcie Lecha Poznań za kadencji Macieja Skorży. Kolejorz przegrał 0:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Szkoleniowiec na konferencji prasowej powracał do tematu nieskuteczności swoich piłkarzy.

Dobre szanse na pokonanie Michala Peskovicia miał między innymi Mikael Ishak. Najskuteczniejszy piłkarz Lecha Poznań nie skalibrował jednak celownika. Przed przerwą trafił prosto w bramkarza Podbeskidzia Bielsko-Biała, a w drugiej połowie spudłował mając przed oczami tylko Peskovicia. Lech do ostatniego gwizdka nie znalazł sposobu na poprawienie wyniku, a w 74. minucie został trafiony ładnym uderzeniem zza pola karnego Marko Roginicia.

- Skupiliśmy się w pierwszym fragmencie meczu na tym, żeby opanować pressing, wysoki atak Podbeskidzia. Robiliśmy to dobrze. W miarę upływu czasu chcieliśmy zagrozić rywalom. Pojawiła się szansa Michała Skórasia w pierwszej połowie i powinien tę akcję lepiej rozwiązać - wspomina Maciej Skorża na konferencji prasowej.

- Po zmianie stron wyszliśmy bardziej ofensywnie i było więcej możliwości zdobycia bramki. Zabrakło nam wykończenia. Myślałem, że lada moment ten gol padnie, ale niestety, nie byliśmy skuteczni. Nie wydaje mi się, że zabrakło nam w tym meczu determinacji, a jednak skuteczności - podkreśla zatrudniony w kwietniu szkoleniowiec Lecha.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to zrobił?! To może być najpiękniejszy gol roku!

Maciej Skorża argumentował późną decyzję o wprowadzeniu piłkarzy z ławki rezerwowych. Na kwadrans przed końcem podstawowego czasu postawił na Jana Sykorę oraz Daniego Ramireza, a niewiele później jeszcze na Arona Johanssona.

- Uważałem, że w podstawowym ustawieniu zdobędziemy bramkę. Być może wcześniejsze zmiany piłkarzy mogłyby zmienić obraz meczu. Wydawało nam się jednak, że gra jest ułożona i w końcu prędzej czy później ten gol padnie. Roszady były późno i na pewno nie dodały nowego impulsu. W podstawowym składzie chciałem sprawdzić, jak Pedro Tiba spisze się na dziesiątce w trójkącie z Niką Kwekweskirim i Jesperem Karlstroemem. Nika zszedł przed końcem meczu z powodu zmęczenia - tłumaczy Skorża.

Podbeskidzie urealniło utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Po dobrej partii rozprawiło się z markowym przeciwnikiem i powiększyło przewagę nad ostatnią w tabeli Stalą Mielec do trzech punktów. Do niedzieli oczekuje na wynik meczu podopiecznych Włodzimierza Gąsiora z Pogonią Szczecin

- Lech trafił na zespół, który może ma deficyty jeśli chodzi o umiejętności, ale ambicja, zaangażowanie i defensywa są na wysokim poziomie. Okrasą meczu była przepiękna bramka Roginicia - opowiada trener Robert Kasperczyk. - Po strzeleniu tego gola pomyślałem, że limit pecha w końcu musiał zostać wyczerpany. Odnieśliśmy ważne zwycięstwo w kontekście walki o utrzymanie. Ta wygrana to świetna motywacja dla chłopaków, choć kawałek roboty do wykonania jeszcze został.

Czytaj także: Jerzy Brzęczek wróci do ligowej piłki? Jest jednym z kandydatów

Czytaj także: Rafał Kurzawa wbił nóż w serce Górnikowi Zabrze

Komentarze (0)