Jednym z klubów-założycieli Superligi była FC Barcelona. Władze ekipy ze stolicy Katalonii wierzyły, że dołączenie do prestiżowych rozgrywek pozwoli na wyjście z kryzysu finansowego. Do podziału były nawet 4 miliardy euro rocznie. Jednak udział Blaugrany w Superlidze nie był do końca pewny.
Wszystko przez klauzulę, jaką umieścił w umowie prezydent klubu, Joan Laporta. Jak poinformowała telewizja TV3, w kontrakcie znalazły się zapisy dotyczące tego, że decyzja o starcie Barcelony w Superlidze będzie uzależniona od głosowania członków klubu zwanych socios.
Laporta w umowie zagwarantował sobie możliwość rezygnacji ze startu w Superlidze, gdy socios będą temu przeciwni. Mało tego, jeśli zgromadzenie członków klubu podjęłoby taką decyzję, to Barca nie musiałaby płacić wysokiego odszkodowania. Laporta taki zapis zamieścił jako jedyny z dwunastu prezesów założycielskich klubów.
ZOBACZ WIDEO: To dlatego Bayern i Borussia są poza Superligą. "Panów z Ameryki łatwo skusić pieniędzmi"
To sprytny ruch prezydenta FC Barcelona, który zadbał o interesy klubu i zabezpieczył też prawnie możliwość rezygnacji ze startu w Superlidze bez większych konsekwencji.
Jednak jak już wiadomo, nowe europejskie rozgrywki nie dojdą do skutku, a z udziału w nich wycofało się już osiem z dwunastu klubów. To sześć angielskich zespołów (Manchester City, Manchester United, Chelsea FC, Arsenal FC, Tottenham Hotspur i Liverpool FC) oraz włoskie Inter Mediolan i AC Milan.
Czytaj także:
Duże zmiany w strukturach UEFA. Zbigniew Boniek został doceniony!
PKO Ekstraklasa. Pierwszy efekt przyjścia Skorży. 13 minut na wagę szczęścia Lecha Poznań