Kasper Hamalainen: Dym był większy, niż się spodziewałem, ale to moje życie

Getty Images / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kasper Hamalainen
Getty Images / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kasper Hamalainen

Kasper Hamalainen spędził w Polsce 6,5 roku i to najlepszy okres jego kariery. Mistrzostwa Polski, puchary i awantura, gdy zamienił Lecha na Legię. Jak wspomina te najgorętsze momenty i bramki? Kto jego zdaniem wygra w niedzielę? Sprawdziliśmy.

Nie ma drugiego piłkarza, który w najnowszej historii rywalizacji Lecha Poznań z Legią Warszawa wzbudzałby tyle emocji co Kasper Hamalainen. Najpierw świetna gra w Lechu, a potem niespodziewanie kontrakt z Legią.

Ten zwrot wywołał wielką złość kibiców "Kolejorza", która była podsycana jeszcze tym, że Fin w dwóch meczach przeciw Lechowi zdobywał gole decydujące o wygranych Legii.

I choć w Warszawie nie zrobił aż takiej kariery jak sobie wyobrażał, to wielu fanów z Ł3 uważa, że warto go było sprowadzić choćby dla tych dwóch bramek. A jak Hama wspomina te trafienia po latach? Komu będzie kibicował w niedzielnym hicie Lech - Legia (g. 17:30, transmisja w TVP 1, TVP Sport i Canal+ Premium). Jakie ma plany na przyszłość? Rozmawialiśmy o tym z reprezentantem Finlandii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol stadiony świata. I to w wykonaniu kobiety!

Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: 9 kwietnia minęły cztery lata od twojej bramki na stadionie Lecha, gdy strzałeś głową ustaliłeś wynik meczu na 2:1. Wiadomo jakie emocje wywoływała, a nawet dalej wywołuje ta bramka. Jaka była twoja pierwsza myśl, gdy piłka wylądowała w siatce?

Kasper Hamalainen, były piłkarz Lecha Poznań i Legii Warszawa, mistrz Polski z Lechem i trzykrotny mistrz kraju z Legią, 63-krotny reprezentant Finlandii:

Nie było tak, że po tym strzale nagle tysiąc myśli zaczęło mi krążyć po głowie. Emocje były, z wiadomych względów, bardzo duże. I szczerze mówiąc, w tamtych sekundach starałem się przede wszystkim zachować spokój, aby właśnie emocje nie wzięły góry. I to mi się udało. Tak naprawdę w pełni cała ta sytuacja zaczęła do mnie docierać po kilku dniach, gdy o tym wszystkim wciąż myślałem. W tamtej chwili, po golu, chodziło mi głównie o to, żeby zachować chłodną głowę.

Jak wiele razy oglądałeś tego gola?

Nie jestem pasjonatem oglądania strzelonych przez mnie bramek, nie jest to moje hobby. Oczywiście, czasem wracam do przeszłości, ale na przykład, żeby obejrzeć jakiś mecz, przypomnieć sobie moje wybory, reakcje, jak się prezentowałem wtedy. Natomiast siłą rzecz ten gol ze stadionu Lecha od czasu do czasu do mnie wraca. I w piątek też wracał, bo dostawałem różne powiadomienia, choćby z social mediów, że tego dnia minęły właśnie cztery lata od tego wydarzenia. Wiadomo, że to było coś tak wyjątkowego, że ta bramka na swój sposób zostanie ze mną do końca życia. To w sumie coś, co ciężko wytłumaczyć dlaczego się zdarzyło. No ale się zdarzyło...

Nie była to jedyna bramka jaką strzeliłeś byłemu klubowi. A gol na stadionie Legii? Spalony chyba był?

Był. Nawet w telewizji pokazywali potem o ile centymetrów. Ja też, gdy zobaczyłem telewizyjne obrazy, przekonałem się, że był spalony. Ale wtedy nie było jeszcze VAR, a czasem wydarzenia boiskowe dzieją się tak szybko, tak nagle, że na przykład liniowy nie zdąży reagować.

Czyli w stu procentach popierasz rewolucję związaną z VAR?

To znaczy powiem tak: mi też VAR kilka goli zabrał, a jeżeli sprawdzanie spornych sytuacji trwa długo, to sytuacja idealna nie jest. Ale w całokształcie to oczywiście, VAR jest potrzebny. Obecnie w piłkę zaangażowane są potężne środki, pod wieloma względami, dlatego dobrze, aby kosztownych błędów, jakie zdarzały się w przeszłości, już nie było.

Wiadomo, że najczęściej jesteś pytany o te dwa gole strzelone Lechowi. A twój ulubiony gol w barwach Lecha, albo ulubiony moment na Bułgarskiej?

Ulubiony moment to na pewno mistrzostwo Polski z Lechem. Pierwsze w mojej karierze, miałem w nim duży udział, smakowało bardzo dobrze. Mieliśmy wtedy świetny zespół, super atmosferę. To były piękne chwile.

Mniej pięknie, przynajmniej z punktu widzenia kibiców Lecha, zrobiło się, gdy dowiedzieli się, że idziesz do Legii. Tak już na spokojnie, po latach, stwierdzasz, że reakcje były gorsze niż się spodziewałeś, dokładnie takie, czy nie było tak źle?

Muszę przyznać, że były jednak dużo gorsze niż się spodziewałem. Przed podjęciem decyzji myślałem o tym wielokrotnie, wiedziałem, że będzie gorąco. Ale uważałem też, że skoro jestem cudzoziemcem, to "dym" nie będzie aż tak wielki jak w przypadku polskiego piłkarza i takiego transferu. No i pod tym względem się pomyliłem. Ale to moje życie, moja kariera. Uznałem, że w tamtym momencie to była dla mnie najlepsza propozycja.

Uznałeś, czy uznaliście z rodziną, bliskimi? Na ile to była właśnie tylko twoja decyzja?

Oczywiście, rozmawiałem z bliskimi mi osobami, ale decyzję podjąłem sam.

Patrząc na twoje liczby to pobyt w Lechu i Legii wygląda dość podobnie i czasowo, i pod względem goli, asyst. A jak to teraz jest? Komu będziesz kibicował w niedzielę?

Zapisałem swoją historię w obu klubach. Tak, jak powiedziałeś, pod wieloma względami są podobieństwa. Mistrzostwo Polski z Lechem, mistrzostwa Polski z Legią, udział w Lidze Mistrzów z Legią. Choć nie odegrałem w tych rozgrywkach i ogólnie w Legii tak dużej roli jakbym chciał. Reasumując: dobrze wspominam oba te okresy, więc ciężko mi się w tym momencie opowiedzieć jednoznacznie po jednej stronie.

Dobrze wyczuwam, że w takim razie chętnie przyjąłbyś w Poznaniu remis?

Przede wszystkim mam nadzieję, że to będzie bardzo dobry mecz, z wieloma sytuacjami podbramkowymi. Futbol to rozrywka, zabawa, a im mecz lepszy, tym rozrywka lepsza. To po pierwsze. Po drugie. Chyba jest tak jak mówisz. Remis z mojego punktu widzenia nie byłby zły. Chociaż...

Chociaż?

Patrząc na ostatnie wydarzenia w obu klubach, a konkretnie, na ich formę, to jednak zdecydowanym faworytem tego meczu jest Legia. Widzę, że wygrywa mecz za meczem, jest w gazie, do Poznania przyjeżdża mocno rozpędzona. Stawiam więc, że Legia wygra 1:0.

A w czym upatrujesz na przykład szansę Lecha?

W tym, że piłkarze będą się chcieli pokazać przed nowym trenerem. Wiadomo, że nowe rozdanie zawsze powoduje dodatkową mobilizację. Choć i tak mobilizacja na Legię zawsze w Lechu jest bardzo duża.

W Polsce zdobywałeś tytuły, grałeś w pucharach, ale po wyjeździe z kraju nie jest już tak dobrze. Ba, o ile się orientuję grasz w rezerwach czeskiego klubu Jablonec. To aktualne?

Niestety tak. Decyzją trenera jakiś czas temu Jablonec przesunął mnie do drugiej drużyny. No cóż, nie mówię zbyt dobrze po czesku, komunikacja z trenerem jest przez to utrudniona, co na pewno nie pomaga w tej sytuacji. Nie jest to dla mnie przyjemne, jedyne pocieszenie, że wydarzyło się za granicą pod koniec mojej kariery, a nie na jej początku. Latem czas wrócić do Finlandii, ale nie zamierzam kończyć kariery. Czuję się fizycznie bardzo dobrze, więc kilka sezonów zamierzam jeszcze pograć. A równocześnie będę się przygotowywał do życia po karierze.

No właśnie. Jakie masz plany?

Chcę pozostać przy sporcie. Widzę się w sektorze administracji klubowej.

W sensie dyrektor sportowy?

Na przykład. Kilka lat temu podjąłem studia online na Uniwersytecie w Danii w zakresie zarządzania sportem. Zacząłem je jeszcze jako gracz Legii, a niedługo powinienem skończyć.

Grając w Polsce nieźle mówiłeś w naszym języku. Jak to teraz wygląda?

Nie mam zbyt wielu okazji mówić po polsku, bo nie mam w zespole polskiego piłkarza. Poza tym czeski, który starałem się ostatnio opanować, nieco wypiera polski. Ale... Czasem gdy nie znajduję czeskiego słowa, to wplatam polskie i Czesi często mnie rozumieją. Polski język wciąż się więc przydaje.

Źródło artykułu: