Przemysław Łudziński: Musimy zachować spokój

Nie tak Piast Gliwice wyobrażał sobie początek nowego sezonu ekstraklasy. Niebiesko-czerwoni przegrali dwa pierwsze spotkania. W sobotę w konfrontacji z Zagłębiem Lubin spróbują powrócić na drogę zwycięstwa. - Nie wolno nam panikować - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl napastnik gliwiczan, Przemysław Łudziński.

Przegrali na początek z Lechem Poznań, tydzień później po słabym meczu musieli uznać wyższość Ruchu Chorzów. Te dwie porażki mocno skomplikowały plany gliwiczan. - Zachowujemy spokój. Przytrafiły się nam niestety te dwie porażki, ale nie panikujemy. Staramy się to wszystko poukładać i wierzymy, że niebawem zaczniemy zmierzać w dobrym kierunku - powiedział napastnik Piasta, Przemysław Łudziński w rozmowie z naszym portalem.

Niebiesko-czerwoni nie są jedyną drużyną, która znalazła się w takiej sytuacji. Po dwóch seriach starć bez punktu pozostają także: Cracovia Kraków, Odra Wodzisław, Arka Gdynia i Zagłębie Lubin. - Troszeczkę te porażki nam popsuły szyki, pokrzyżowały plany, ale nie głupiejemy. Podchodzimy do sprawy jak najbardziej poważnie. Każdy jest świadomy tego, co robi na treningu czy na meczu. Powrót na właściwą drogę to tylko kwestia czasu - mówi z przekonaniem były zawodnik Śląska Wrocław.

W sobotnie popołudnie Piast spróbuje odwrócić zły los. Łatwo jednak nie będzie. Na jego drodze stanie beniaminek z Lubina, który podobnie jak gliwiczanie na starcie zanotował same porażki. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że Zagłębie przyjeżdża tutaj po to, by zagrać jak najlepszy mecz, a przede wszystkim po to, by wygrać i się przełamać, ale my będziemy robić wszystko, by trzy punkty zostały w Gliwicach - zapewnił Łudziński.

W starciu z Zagłębiem atutem gliwiczan powinno być własne boisko, ale w ostatnim czasie Piast nie potrafił wykorzystać tej przewagi. Po raz ostatni wygrał u siebie 2 kwietnia. - Na pewno będziemy się starali wygrać przed własną publicznością, ale to jest tylko piłka i wszystko się może wydarzyć. My będziemy robić, co w naszej mocy, żeby powrócić na drogę zwycięstwa, odczarować stadion przy ulicy Okrzei. Myślę, że to nastąpi już w najbliższą sobotę - powiedział napastnik.

Zespół Zagłębia jest beniaminkiem ekstraklasy. Po roku nieobecności w odmienionym składzie powrócił do ligowej elity. - Tam jest kilku zawodników obytych w ekstraklasie. W sumie Zagłębie to taka mieszanka młodości z doświadczeniem. Nie mówiłbym, że ten zespół posiada mniejsze doświadczenie. Rywale przyjadą tutaj z jasno określonym celem, a w piłkę na pewno grać potrafią, bo na zapleczu ekstraklasy też nie jest łatwo. Zagłębie nie przyjedzie do Gliwic po to, by tylko i wyłącznie się bronić - zauważył piłkarz.

Wszystko wskazuje na to, że Przemysław Łudziński w sobotnim meczu wybiegnie w pierwszym składzie Piasta. Trener Dariusz Fornalak w porównaniu z poprzednimi spotkaniami dokona kilku roszad w jedenastce. - Nie sądzę, by te zmiany były aż tak konieczne. To co się wydarzyło, to się wydarzyło. Nie wolno nam za bardzo panikować. Nadal robimy to, co do nas należy. Wiadomo, że każdy zawodnik jest do dyspozycji trenera i to on podejmie decyzje odnośnie tego, kto będzie grał, a kto nie - powiedział zachowawczo napastnik.

Piast na początku tego sezonu boryka się z wieloma problemami. Brakuje podań z drugiej linii, a defensywa, która w poprzednich rozgrywkach była siłą niebiesko-czerwonych, nie jest już tak pewna. - No tak, ale nie można zapominać o tym, że to już jest nowy sezon. Drużyny, które z nami grają, już się bardziej skupiają na Piaście Gliwice. Przyglądają się poszczególnym elementom, zawodnikom i te nasze największe atuty starają się odtrącić. Piast nie jest już obcy w lidze i to może być też tym spowodowane - wyjaśnił Łudziński.

26-letni snajper liczy na to, że on i jego koledzy w sobotę uszczęśliwią swoich sympatyków. - W dwóch pierwszych meczach staraliśmy się dać powody do satysfakcji naszym kibicom, ale niestety się nie udało. Wierzę że teraz to się zmieni. Jeżeli chodzi o samo starcie z Ruchem Chorzów, to naprawdę pełen szacunek dla naszych fanów. Mam nadzieję, że tak to będzie wyglądało do końca sezonu - zakończył.

Komentarze (0)