Piotr Stokowiec dotrzymał słowa. Zaskakująca metamorfoza Lechii Gdańsk

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

Lechia zdobyła 13 punktów w pięciu ostatnich meczach ligowych i po kryzysie ekipy znad morza nie ma już żadnego śladu. Trener Piotr Stokowiec w zaskakująco krótkim czasie potrafił wyprowadzić gdański zespół na prostą.

Można ironizować, że wpływ na lepsze wyniki Lechii Gdańsk miała wizyta kibiców podczas odprawy przed meczem z Rakowem Częstochowa. Fakty są jednak takie, że trener Piotr Stokowiec dotrzymał słowa i potrafił wyciągnąć gdański zespół z dość poważnego kryzysu.

Gdy nieco ponad miesiąc temu Lechia odpadła z Fortuna Pucharu Polski z Puszczą Niepołomice, kibice biało-zielonych domagali się zwolnienia trenera Stokowca. Gorąco było w gabinetach prezesów, zastanawiano się nad jak najlepszym rozwiązaniem, sondowano różne warianty. Pojawił się m.in. temat zatrudnienia Jacka Magiery, ale ostatecznie zdecydowano o daniu kolejnej szansy Stokowcowi. Czas pokazał, że decyzja była słuszna.

Po meczu z Puszczą trener Stokowiec mówił na konferencji prasowej: - Nie jestem gorszym trenerem niż byłem, gdy graliśmy dwa razy w finale Pucharu Polski. Kryzysy też uczą trenera. Jeśli wtedy potrafiłem sięgnąć po trofeum, to i teraz będę potrafił wyprowadzić ten zespół z kryzysu. I to jest moja deklaracja. Z niej proszę mnie rozliczać - to słowa z dnia 9 lutego.

ZOBACZ WIDEO: Kibice Legii Warszawa pod stadionem. Zdecydowany komentarz eksperta

Wyniki od tego momentu? Cztery zwycięstwa w lidze i jeden (dość pechowy) remis z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Do tego znaczna poprawa w grze drużyny. Dziś nikt już nie mówi o zwolnieniu Stokowca, po kryzysie nie ma żadnego śladu. A przecież w ostatnich meczach nie grali: Michał Nalepa (filar defensywy), Joseph Ceesay oraz Kenny Saief. Mimo to gdańszczanie potrafili złapać pozytywną serię i w tym momencie tracą zaledwie trzy punkty do trzeciego miejsca w tabeli.

- Mówiłem niedawno, że wyciągnę ten zespół z kryzysu i dziś mogę z niekłamaną dumą powiedzieć, że to nam się udało - powiedział trener Stokowiec po sobotniej wygranej z Wisłą Kraków.

Co się zmieniło w Lechii? Personalnie w zasadzie nic, bo w składzie w większości dalej są te same nazwiska. Poza jednym zawodnikiem - Janem Biegańskim, który notuje spektakularne wejście do PKO Ekstraklasy. Mimo młodego wieku (18 lat) potrafił uporządkować grę Lechii w środku pola, zawstydzając starszych kolegów.

Gdańscy piłkarze grają z dużo większą pewnością siebie. Bardzo dobrze wygląda Mario Maloca, który dość nieoczekiwanie wrócił do pierwszej drużyny Lechii po zesłaniu do rezerw. Jeszcze lepiej prezentuje się przesunięty na prawą obronę Bartosz Kopacz. O Biegańskim wspomnieliśmy, a w coraz lepszej formie jest Maciej Gajos, który niejednokrotnie był krytykowany za swoją postawę, natomiast w pięciu ostatnich spotkaniach trudno się do czegokolwiek przyczepić. Ciekawie wygląda też wariant z Łukaszem Zwolińskim jako fałszywym skrzydłowym. Z kolei Flavio Paixao, mimo 36 lat na karku, może być wzorem dla młodszych kolegów.

Nazwiska się nie zmieniają, ale można było odnieść wrażenie, że każdy z zawodników Lechii gra teraz na maksimum swoich możliwości. Wszystko się zazębia. Oczywiście, jest też element piłkarskiego szczęścia, bo jednak Lechia nie była lepsza od swojego rywala w meczu ze Stalą Mielec, a mimo to potrafiła wygrać. Przypomniało to Lechię sprzed dwóch sezonów, gdy w podobny sposób wygrywała większość spotkań.

A tymczasem już w piątek Lechia zagra na wyjeździe z Pogonią Szczecin (godz. 20:30). W przypadku zwycięstwa, gdańszczanie zbliżą się do swojego rywala na odległość zaledwie dwóch punktów, co jeszcze parę tygodni temu można było traktować w formie mało śmiesznego żartu.

CZYTAJ TAKŻE:
Liczył na powołanie od Sousy. Zamiast powołania - rozczarowanie
Magia na polskim stadionie. Piłkarze patrzyli i nie wierzyli. Co ten bramkarz zrobił?! (wideo)

Źródło artykułu: