- Jestem pewien, że jeśli ktoś inny niż ja wygra wybory, Messi nie zostanie w klubie - twierdzi Joan Laporta, którego wypowiedzi cytuje serwis goal.com.
Wyścig o fotel prezydenta Barcelony trwa w najlepsze. W grze pozostali Joan Laporta, Victor Font oraz Toni Freixa. Zdecydowanym faworytem jest pierwszy z wymienionych, który zgromadził pod swoją kandydaturą ponad 10 tysięcy podpisów socios. Dla porównania, drugi Font uzbierał niespełna 5 tysięcy.
W tle toczy się kwestia przyszłości Lionela Messiego. Laporta przekonuje, że jeśli wygra wybory, Argentyńczyk zostanie w zespole. Dlaczego tak twierdzi? Czym to argumentuje?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki
- Mam z nim dobre relacje, jest dużo szacunku między nami. Złożymy mu ofertę w oparciu o sytuację klubu. Może nie możemy konkurować finansowo, ale Messi nie patrzy tylko na pieniądze. Liczą się u niego inne wartości - komentuje Laporta.
Spekulacje na temat przyszłości Messiego szaleją, gdy jego kontrakt z Barceloną dobiega końca. Kibice obawiają się, że obecna sytuacja w klubie może skłonić Argentyńczyka do tego, by latem odejść do innego zespołu. Laporta jest przekonany, że namówi legendę klubu do pozostania w Dumie Katalonii.
"Marca" pisała ostatnio, że Messi chce zostać w Barcelonie i podpisać nowy kontrakt. To już coś, ale 33-latek stawia pewne warunki, które będą musiały spełnić nowe władze. I potwierdzają się słowa Laporty o pieniądzach. Argentyńczykowi nie zależy na wielkiej kasie. W tej kwestii raczej dogada się bez problemu. Chce jednak mieć pewność, że klub zostanie zbudowany wokół niego.
Czytaj także:
> Liverpool zablokuje wyjazdy piłkarzy? "Nie możemy uszczęśliwić wszystkich"
> Premier League. Manchester United nie wykorzystał potknięcia Leicester City