Gareth Bale dał jasny przekaz. Oczekuje od Realu Madryt, że ten będzie honorował jego astronomiczną pensję nawet pomimo faktu, że ten... już więcej dla "Królewskich" nie zagra.
Tygodniówka Walijczyka w Realu wynosi 600 tysięcy funtów, a ekipa ze stolicy Hiszpanii wypłaca mu aktualnie pięćdziesiąt procent wartości tej kwoty, gdyż Walijczyk jest wypożyczony do Tottenhamu Hotspur.
Według "The Mirror" Bale nie zamierza "schodzić" ze swojej pensji. To wybitnie nie jest na rękę ekipie ze stolicy Hiszpanii. Warto dodać, że kontrakt skrzydłowego z "Królewskimi" jest ważny do czerwca przyszłego roku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki
31-latek miał już nawet poinformować klub, że nie zamierza zgodzić się na żadną obniżkę swojej pensji i pobierać z klubu wielkie pieniądze nawet w momencie, w którym do końca nie zagrałby już żadnego meczu w jego barwach. Real jest w kropce, bowiem przy pandemii związanej z koronawirusem wszędzie gdzie może szuka oszczędności.
Jedną z opcji ma być propozycja w kierunku Bale'a, żeby zapłacić mu za definitywne opuszczenie Realu. Co na to sam zawodnik? Na razie nie chce podejmować żadnych konkretnych decyzji przed zakończeniem bieżących rozgrywek. Przyznał też jednak, że ponownie chętnie poszedłby na wypożyczenie do "Kogutów".
W ekipie z Londynu Bale z meczu na mecz spisuje się lepiej. W tym sezonie dla Tottenhamu rozegrał 22 spotkania - zanotował w nich 8 goli i 5 asyst. - Sądzę, że w tym momencie Bale jest lepszy niż kiedykolwiek - stwierdził niedawno w rozmowie ze "Sky Sport" Jose Mourinho.
Zobacz także:
Tottenham zabawił się z rywalem. Gareth Bale z dubletem
Nieprawdopodobna seria trwa. Manchester City jest nie do zatrzymania