- Sporo osób pytało mnie o mecz z FC Barceloną i tę bramkę. Było to świetne uczucie i pamiątka na całe życie - wspomina Piotr Grzelczak.
Od tamtego spotkania minęło już jednak mnóstwo czasu. Później Grzelczak był w Jagiellonii Białystok, Górniku Łęczna, greckiej Platanie Chanion, Chojniczance Chojnice, a od sierpnia 2019 roku jest piłkarzem kazachskiego FK Atyrau. - Dostałem telefon czy jestem zainteresowany takim kierunkiem. Długo się nie namyślałem i zdecydowałem się na przeprowadzkę do Kazachstanu - mówi Grzelczak.
Wzloty i upadki
W Kazachstanie nie wszystko układało się tak, jakby Grzelczak sobie życzył. W pierwszym sezonie FK Atyrau spadło z tamtejszej Ekstraklasy, a do tego przegrało w finale Pucharu Kazachstanu, tracąc gola w ostatniej minucie dogrywki. Na nic zdała się nawet bramka Grzelczaka. Po roku w drugiej lidze udało się jednak wrócić do elity.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki
Sezon 2020 mimo wszystko był bardzo dziwny. Rozgrywki rozpoczęły się w drugiej połowie września, rozegrano zaledwie dwanaście kolejek, a cały sezon trwał... półtora miesiąca. - Ostatni rok był bardzo trudny. Naszym celem był awans i udało się to zrealizować. To był nasz priorytet - tłumaczy Grzelczak.
Skoszarowani w jednym miejscu
Tak jak na całym świecie, tak i w Kazachstanie kluby popadły w mniejsze lub większe problemy finansowe z powodu pandemii koronawirusa.
Na stadiony nie byli wpuszczani kibice, a cały poprzedni sezon rozegrany był w specyficzny sposób. Kluby zostały skoszarowane w jednym miejscu i konkretnie tam rozgrywane były wszystkie spotkania. Ekstraklasa grała w Ałmatach, z kolei pierwsza liga w Szymkencie.
- Pandemia dotknęła każdy klub w Kazachstanie. Dotychczas graliśmy mecze bez kibiców, ale w nadchodzących rozgrywkach stadiony mają być otwierane. W poprzednim sezonie graliśmy w jednym miejscu, żeby ograniczyć podróże i kontakt z innymi osobami. Zdarzało się, że graliśmy co trzy dni, więc nie było wiele czasu na regenerację - mówi Grzelczak.
Poziom? Zbliżony do Polski
Piłka nożna w Kazachstanie nie jest zbyt popularna w naszym kraju. Wiele osób wyrobiło sobie opinię, że jest tam słaby poziom.
- Jest to trochę niedoceniana liga. Uważam, że poziom piłkarski jest podobny do tego, co widzimy w Polsce. Największa różnica dostrzegalna jest na trybunach, bo w Kazachstanie chodzi na mecze zdecydowanie mniejsza liczba kibiców - stwierdza Grzelczak.
Oczywiście odnosimy się do czasów "przedpandemicznych".
O ile poziom sportowy jest dość wyrównany, to biorąc pod uwagę bazę treningową, infrastrukturę i całe zaplecze, to Polska wypada zdecydowanie bardziej korzystnie.
- Jest tu parę klubów, które mogą pochwalić się dobrą bazą. Poza jakimkolwiek zasięgiem jest Kajrat Ałmaty. Uważam, że żaden klub w Polsce nie ma takiej bazy. W Atyrau jest znacznie gorzej. Mamy do dyspozycji dwa boiska ze sztuczną nawierzchnią - dodał były piłkarz Lechii Gdańsk.
Warto jednak zauważyć, że w wielu miejscach w Kazachstanie po prostu nie da się mieć boisk z naturalną murawą ze względu na olbrzymie upały. W efekcie połowa ligi gra na naturalnej, a połowa na sztucznej nawierzchni.
Życie zaczyna wracać do normalności
Sezon 2021 (w Kazachstanie gra się systemem wiosna-jesień) ma wystartować w weekend 13/14 marca, a więc za półtora tygodnia. Sytuacja w kraju jest coraz lepsza i w tym momencie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rozgrywki wystartowały zgodnie z planem.
- Wszystko zaczyna się powoli otwierać. Jeśli miasto znajduje się w zielonej strefie, to mają być otwarte siłownie oraz stadiony. W poprzednim roku było bardzo dużo obostrzeń, przez co byłem zmuszony zostać tam przez prawie dziesięć miesięcy bez rodziny. Nie było lekko - mówi Grzelczak.
Lekko nie było też zaaklimatyzować się w nowym kraju. - Początkowo największe problemy stwarzała mi wysoka temperatura, bo w niektórych miejscach sięga czterdziestu stopni - dodaje.
"Grasz tam, gdzie cię chcą"
Grzelczak jest zawodnikiem FK Atyrau od półtora roku. Pewnie gdyby się uparł, to bez problemu znalazłby klub w Polsce. PKO Ekstraklasa? Kto wie. Natomiast w Fortuna I lidze zdecydowanie tak. Sam piłkarz mówi, że chciałby jeszcze wrócić do Polski.
- Jestem zadowolony z gry tutaj, biorąc pod uwagę aspekt sportowy. Zagrałem 21 meczów i strzeliłem dziesięć bramek, co uważam za dobry wynik. Oczywiście często przechodzi mi przez głowę myśl o powrocie do Polski, ale musimy pamiętać, że zawód piłkarza polega na tym, że gra się tam, gdzie cię chcą, a nie tam, gdzie ty byś chciał - mówi Grzelczak.
Jaka będzie przyszłość 33-letniego piłkarza? - Mam ważny kontrakt do końca roku. Zobaczymy - podkreślił.
CZYTAJ TAKŻE:
Fortuna Puchar Polski: siedem goli w Niepołomicach. Efektowny awans Arki Gdynia
PKO Ekstraklasa. Jest odwołanie! Jagiellonia Białystok nie zgadza się z decyzją sędziego