O jeden taniec za daleko. Przez wesele Jeleniowi fortuna przeszła koło nosa

PAP/EPA / Stephanie Grossetete / Panoramic / Na zdjęciu: Ireneusz Jeleń
PAP/EPA / Stephanie Grossetete / Panoramic / Na zdjęciu: Ireneusz Jeleń

Kibice Marsylii wierzą, że Arkadiusz Milik pójdzie w ślady świetnych napastników, którzy grali w Olympique. Taka szansa 10 lat temu przepadła Ireneuszowi Jeleniowi. Polak miał już gotowy bajeczny kontrakt. I wtedy poszedł na wesele przyjaciela.

W niedzielę Olympique Marsylia zagrał z Paris Saint-Germain. Niestety, występ Arkadiusza Milika byłwykluczony, bo w poprzednim spotkaniu Polak odniósł kontuzję kostki.

To wielka strata, bo kibice Marsylii liczyli, że "Arkadiuszo" pójdzie za ciosem i zdobędzie kolejną bramkę. A jeśli chodzi o polskie trafienia przeciw PSG, to najbardziej spektakularnym golem popisał się Ireneusz Jeleń, który kiedyś na Parc des Princes zdobył cudowną bramkę strzałem z niemal zerowego kąta. I to właśnie Jeleń, kilka lat temu, miał być pierwszym polskim napastnikiem w historii klubu z Marsylii. Dlaczego nim nie został skoro kontrakt był już uzgodniony? Zadecydował... pech na weselu. Ale po kolei.

Auxerre miało dostać trzy miliony euro

Jeleń, jak wszyscy pamiętają, robił furorę w AJ Auxerre (przeszedł tam po mundialu w Niemczech w 2006), przyciągając zainteresowanie wielkich francuskich klubów. - Z Marsylią byliśmy już dogadani na sto procent - mówi nam Tomasz Kaczmarczyk, który przez całą karierę pomagał Jeleniowi. To było lato 2010 roku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można oglądać w nieskończoność. Piękny gol Roberta Lewandowskiego na treningu

- Z dyrektorem sportowym Jose Anigo spotkałem się w Paryżu, to było tuż po zdobyciu mistrzostwa Francji przez OM. Pamiętam, że dzwoniłem do klubu, pytałem czy nasze ustalenia są aktualne, zapewniono mnie, że tak. I rzeczywiście, Anigo pomógł nawet załatwić pokój w hotelu w Paryżu, bo tam wtedy było dużo imprez, również sportowych, i praktycznie wszystko było zabukowane - wspomina Kaczmarczyk.

A o tym jak bardzo Marsylii zależało na Polaku pokazuje kontrakt, który został już uzgodniony. - Irek miał klauzulę odstępnego w wysokości 3 milionów euro i taki przelew miał iść do Auxerre. A co do umowy indywidualnej, to naprawdę była bardzo dobra - mówi nam Kaczmarczyk.

12 milionów euro w trzy lata!

Wtedy byłby to jeden z najwyższych kontraktów polskiego piłkarza. - Wynegocjowaliśmy 4 miliony euro brutto pensji. Umowa miała obowiązywać trzy lata, a zatem Irek zarobiłby 12 mln euro brutto. Do tego 350 tysięcy premii indywidualnej za wyjście z grupy w Lidze Mistrzów i 350 tysięcy euro bonusu za zdobycie mistrzostwa Francji. To było to, co wynegocjowałem indywidualnie dla niego. Do tego oczywiście udział we wszystkich premiach jakie przypadały zespołowi - ujawnia po latach Kaczmarczyk.

I podaje ciekawostkę: - Zdziwiło mnie wtedy, że zespół ma wyższe premie za zwycięstwa u siebie niż na wyjeździe. Dyrektor OM wytłumaczył mi, że to dla przyciągnięcia kibiców. Po prostu wygrana w danym meczu na własnym stadionie sprawiała, że na kolejnym pojawiało się więcej kibiców, dzięki czemu rosły wpływy z tego tytułu - tłumaczy agent Jelenia.

Willa z basenem i auto dla żony

Poza bajecznymi finansami, Marsylia zaproponowała też Jeleniowi bizantyjskie warunki bytowe. Polak miał mieszkać w willi z basenem w kurorcie o nazwie Cassis, jednym z najpiękniejszych miejsc Lazurowego Wybrzeża, położonym raptem pół godziny drogi od Marsylii. Nie zapomniano też o małżonce piłkarza, której klub zaoferował Renault Megane Coupe.

26 czerwca 2010 roku Ireneusz Jeleń miał się stawić na testach w Marsylii. Ale... wcześniej wziął udział w weselu przyjaciela. I niestety... Dał się namówić na jeden taniec, to były oczepiny. W trakcie zabawy piłkarz Auxerre źle stanął na nodze, zrobił się krwiak i duży problem.

Monaco też go chciało

Błyskawiczne "czyszczenie" nogi w Poznaniu nie pomogło, Polak nie był zdolny do testów medycznych i transfer do Marsylii upadł. Wtedy do akcji weszło... AS Monaco. Tam termin badań był nieco bardziej odległy, ale i tak Jeleń nie zdążył wydobrzeć i dwa świetne kontrakty, z czołowymi francuskimi klubami, przepadły.

Wprawdzie Irek nie został na lodzie, bo zaraz potem z Auxerre awansował do Ligi Mistrzów, a później przeszedł do Lille OSC, ale bajecznego kontraktu z Marsylią jednak szkoda...

Dziś to już przeszłość, choć Jeleń wciąż strzela gole. Jest grającym prezesem A-klasowego CKS Cieszyn. Nasz reportaż na ten temat można przeczytać TUTAJ.

Piotr Koźmiński, Mateusz Skwierawski

Komentarze (2)
avatar
steffen
7.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Miałem coś podobnego, choć wiadomo że w innej skali. Byłem już dogadany z nową pracą, wyjazd do Wielkiej Brytanii, pensja razy 4, w swoim zawodzie itp. Czytaj całość
Wilk Morski
7.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Poprawiłeś Koźmiński "redachtorze" najbardziej ewidentne byki ortograficzne, ale interpunkcja nadal leży i błaga o dobicie :()))))))))))))