Potwierdził się najczarniejszy scenariusz z możliwych. Krystian Bielik po raz drugi w karierze zerwał więzadła krzyżowe w tym samym kolanie (WIĘCEJ TUTAJ). Zaledwie kilka miesięcy po powrocie na boiska, po 279 dniach przerwy, reprezentant Polski doznał tego samego urazu i czeka go wielomiesięczna przerwa.
Dla piłkarza Derby County to ogromny cios i utrata jakichkolwiek szans na udział w tegorocznych mistrzostwach Europy, gdzie mógłby być podstawowym piłkarzem reprezentacji Polski. Idealnie wpisywał się bowiem w taktykę, którą lubi stosować nowy selekcjoner Paulo Sousa.
Bielik ma zaledwie 23 lata, a za sobą już tyle kontuzji, że mógłby nimi obdzielić połowę piłkarskiej szatni.
"Chciałem się poddać"
Zaczęło się, gdy ledwie zaczął poważne treningi. Już mając 14 lat chłopak z Konina chciał rzucić piłkę w kąt, gdy ból w kolanach wyłączył go z jakiejkolwiek fizycznej aktywności na ponad pół roku.
ZOBACZ WIDEO: Piłkarze zaszczepieni przeciwko COVID-19 przed mistrzostwami Europy? "Spokojnie czekamy na swoją kolej"
- Miałem pełno myśli w głowie, żeby przestać grać w piłkę i wrócić do domu. Chciałem się poddać. Przez siedem miesięcy jedynie chodziłem do szkoły, uczyłem się i patrzyłem, jak koledzy grają w piłkę. Żaden z lekarzy nie chciał mi pomóc. Wszyscy mówili to samo: że rosnę, potrzeba czasu - mówił w rozmowie z "Polska The Times" w 2018 roku.
Bielik zapadł na przypadłość wielu dojrzewających nastolatków - jego mięśnie nie nadążały za rosnącymi kośćmi. Ból w końcu jednak ustąpił. - Jednego dnia wstałem, ból odszedł kompletnie. Problemów z kolanami nie mam do teraz - dodawał raptem 2,5 roku temu.
Wtedy nie mógł się spodziewać, że właśnie urazy kolana zatrzymają jego karierę i to dwukrotnie. Jakby tego było mało, jego organizm niszczyły też inne kontuzje.
Sezon 2017/2018? Całkowicie stracony z powodu urazu i koniecznej operacji barku. Początek kolejnych rozgrywek? Naderwany mięsień płaszczkowaty łydki. Do tego inne, drobniejsze kłopoty (biodro, plecy), które nie pozwalały mu na robienie takich postępów, na jakie liczył.
Koszmar razy dwa
Gdy zdrowie pozwalało, Bielik latał wysoko. Jak choćby cztery lata po wyjeździe z Polski - 2019 rok mógł uznawać za najlepszy w karierze. Świetnie spisywał się w Chartlon Athletic, zadebiutował w pierwszej reprezentacji Polski i zebrał dobre recenzje. Jednak 30 grudnia życie przyłożyło mu kolejny raz, gdy w trakcie meczu młodzieżowej Premier League z Tottenhamem zerwał więzadła krzyżowe w prawym kolanie.
- Byłem załamany, bo w pierwszym momencie myślałem, że złamałem nogę. Przeżyłem szok, bo nigdy wcześniej coś takiego mnie nie spotkało. Wiedziałem, że jest źle. Nie słyszałem strzyknięcia, ale poczułem niesamowity ból przez pierwszych kilka sekund. A potem doszło do mnie, że to koniec - opowiadał TVP Sport.
Wtedy po raz pierwszy mógł pomyśleć, że stracił szansę na EURO 2020. Jednak pandemia koronawirusa skomplikowała życie wszystkim, ale akurat Bielikowi dała nadzieję. Turniej przełożono na kolejny rok, dzięki czemu pomocnik dostał niezbędny czas na dojście do zdrowia i zbudowanie formy na mistrzostwa Europy.
Teraz już wiemy, że los postąpił z nim wyjątkowo okrutnie. Dał nadzieję, by wkrótce znów ją zabrać. 30 stycznia w spotkaniu The Championship z Bristol City piłkarz Derby County upadł przy linii bocznej, sędzia nawet nie odgwizdał faulu. Krzyk, płacz, przerażenie.
Moment, w którym Krystian Bielik doznał kontuzji. Sytuacja boiskowa. Ogromny pech pic.twitter.com/rPX31iu4Ke
— SkauciUK - futbol na Wyspach (@SkauciUK) January 30, 2021
Teraz już wiemy, że w wieku 23 lat Krystian Bielik po raz drugi w karierze zerwał więzadła krzyżowe w prawym kolanie. Szansa na udział w wielkim turnieju uciekła już bezpowrotnie.
Gdy zdrowie mówi stop
A wychowanek Lecha Poznań miał być na EURO 2020 znaczącą postacią reprezentacji Polski. Przynajmniej według ekspertów, którzy po objęciu funkcji selekcjonera przez Paulo Sousę właśnie Bielika wskazywali wśród tych, którzy mieli najwięcej na tej zmianie zyskać.
Portugalczyk stawia bowiem w środku pola na piłkarzy o dokładnie takiej charakterystyce. Defensywnych pomocników z ciągiem na bramkę, dobrych technicznie, którzy potrafią rozegrać piłkę, ze zmysłem do gry kombinacyjnej. Bielik mógł poczuć, że w kadrze nadchodzi jego czas.
Na nic jednak wielkie umiejętności, gdy zdrowie nie domaga. Los jest dla niego okrutny. Technika, podanie, strzał - elementy, w których Bielik jest mocny, może poprawić każdy piłkarz. A tego, czego akurat mu brakuje, ulepszyć nie może.
23-latek na pewno zrobi wszystko, by jak najszybciej wrócić na boisko. W przypadku poprzedniej kontuzji na jego powrót do gry czekaliśmy blisko 10 miesięcy.