W niedawnych meczach na własnym stadionie SSC Napoli nie oszczędzało przeciwników. Podopieczni Gennaro Gattuso strzelili trzy gole Empoli, sześć Fiorentinie oraz cztery Spezii. Szczególnie dobrze prezentowali się w pierwszych połowach. W niedzielę Azzurri ponownie byli faworytami, ponieważ podjęli przeciwnika z dołu tabeli, jednak mieli problem ze złapaniem rytmu.
Sytuacyjne uderzenia z dystansu Lorenzo Insigne, a także rajdy Hirvinga Lozano to było za mało, żeby zranić nawet pogrążonego w kryzysie przeciwnika. Przez pół godziny były tylko trzy uderzenia zespołu, w którego jedenastce był Piotr Zieliński. Na pewno można było spodziewać się więcej po uczestniku Ligi Europy.
W 32. minucie Napoli wyszło na prowadzenie 1:0, a był to efekt solowego błysku Eljifa Elmasa. Reprezentant Macedonii Północnej dostał podanie od Diego Demme 40 metrów od bramki Luigiego Sepego, po czym przebiegł bezkarnie obok grupki przeciwników i oddał celne uderzenie. W obronie Parmy doszło do komedii pomyłek. Kilku Crociatich miało możliwość zatrzymania Elmasa, a nie zrobił tego nikt. Przyjezdnych można było umiarkowanie chwalić za konsekwencję przed zmianą wyniku, ale tym razem zachowali się karygodnie.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Kiedy kibice wrócą na trybuny? Prezes Animucki zabrał głos
Napoli ponownie zagrało trzema środkowymi pomocnikami w linii. Piotr Zieliński był mniej widoczny od strzelca gola Elmasa i asystenta Demme. W czwartek reprezentant Polski dobił do granicy 10 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej na wszystkich frontach. Tym razem Zieliński wtopił się w szarość. Na boisku był przez 70 minut i niczym się nie wyróżnił.
Niewiele dobrego nie można było też powiedzieć o poczynaniach w ofensywie Parmy. Przyjezdni nie zagrozili bramkarzowi Napoli żadnym strzałem w pierwszej połowie. Brali przykład z Benevento, które w sobotnim meczu z Interem Mediolan nie potrafiło oddać żadnego uderzenia przez 90 minut. Po przerwie goście dostali pozwolenie na prowadzenie ataku pozycyjnego, ale robili to niezdarnie. Kilka razy strzelili, ale nic nie zdziałali.
Azzurri przybliżali się do zwycięstwa, ale igrali z ogniem. Napoli było bierne i ospałe, nie potrafiło utrzymać piłki na połowie przeciwnika. Gospodarze mieli szczęście, że w niedzielę trafili na tak bezzębnego przeciwnika jak Parma. Dopiero w 82. minucie Matteo Politano uspokoił sytuację strzałem na 2:0 zza pola karnego. Po raz czwarty w sezonie przymierzył do bramki po wejściu z ławki rezerwowych i dogonił pod tym względem Krzysztofa Piątka z Herthy.
SSC Napoli - Parma Calcio 1913 2:0 (1:0)
1:0 - Eljif Elmas 32'
2:0 - Matteo Politano 82'
Składy:
Napoli: David Ospina - Giovanni Di Lorenzo, Kostas Manolas, Kalidou Koulibaly, Mario Rui (77' Nikola Maksimović) - Eljif Elmas (77' Elseid Hysaj), Diego Demme, Piotr Zieliński (70' Tiemoue Bakayoko) - Hirving Lozano, Andrea Petagna (63' Matteo Politano), Lorenzo Insigne
Parma: Luigi Sepe - Andrea Conti, Yordan Osorio, Riccardo Gagliolo, Giuseppe Pezzella (79' Maxime Busi), Alberto Grassi (46' Hernani), Gaston Brugman (80' Dennis Man), Jasmin Kurtić (81' Wylan Cyprien) - Juraj Kucka - Andreas Cornelius, Gervinho
Żółte kartki: Demme, Elmas (Napoli) oraz Gagliolo, Pezzella, Conti, Brugman (Parma)
Sędzia: Federico La Penna
Czytaj także: Polskie strzelby w Serie B działają. Aż trzy gole w sobotnich meczach
Czytaj także: Niepokonany Wojciech Szczęsny. Juventus nie odpuszcza liderom