Biała Gwiazda wypożyczyła 21-latka ze Slovana Bratysława na pół roku, bez opcji pierwokupu. Zan Medved jest wychowankiem słoweńskiego NK Aluminij Kidricevo, ale jako junior próbował robić karierę w Olimpiji Lublana. Dotąd najlepiej prezentował się właśnie na Słowacji, gdzie w tym sezonie w 18 ligowych meczach strzelił dla mistrza Słowacji 4 gole. Teraz wierzy, że uda mu się podbić polską Ekstraklasę.
- Pragnąłem wyzwań, chciałem grać w jeszcze lepszym klubie, w lepszej lidze - tłumaczy decyzję o transferze do Wisły.
Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Zamienił pan mistrza Słowacji na Wisłę, która przeżywa trudny czas. W poprzednim sezonie walczyła o utrzymanie w lidze, a teraz jest niewiele lepiej.
Zan Medved, piłkarz Wisły Kraków: Lubię wyzwania. Chcę pomóc Wiśle, która jest historycznie wielkim klubem, stać się klubem jeszcze lepszym. Krakowianie włożyli tak wiele zainteresowania w pozyskanie mnie, okazali mi tak duże zaufanie, że nie mogłem odrzucić ich oferty. Jestem szczęśliwy, że tu trafiłem. Bardzo podoba mi się sam klub, ale też drużyna i cały sztab. Wszyscy bardzo dobrze mnie przyjęli. Wiążę z przenosinami do Krakowa duże nadzieje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak strzela następca Leo Messiego
Zdecydował się pan na Wisłę, bo tu liczy pan na bardziej regularną grę?
Ta historia o braku regularnej gry w Slovanie jest bardzo daleka od prawdy. W moim poprzednim klubie byłem napastnikiem pierwszego wyboru. Tylko w tych ostatnich meczach pod koniec roku trener dał mi nieco odpocząć, bo już odczuwałem po prostu trudy sezonu, w którym wcześniej grałem bardzo regularnie. Stąd ta rotacja na koniec roku. Odejście ze Slovana to był mój wybor. Chciałem sprawdzić się na wyższy poziomie. Nie odszedłem dlatego, że obawiałem się, że tam nie będę grać. Pragnąłem wyzwań, chciałem grać w jeszcze lepszym klubie, w lepszej lidze. Dlatego muszę podkreślić, że to, co pisały słowackie gazety o moim odejściu nie jest prawdą.
Podobno konsultował pan ten transfer do Wisły z Asmirem Suljiciem, byłym piłkarzem Olimpiji Lublana, który swego czasu związał się z Wisłą, ale ostatecznie w niej nie zadebiutował. Miał wpływ na pana decyzję o przenosinach do Krakowa?
Jesteśmy z Asmirem bardzo dobrymi przyjaciółmi, ale nie chcę komentować tego szerzej. Działacze Wisły skontaktowali się bezpośrednio z moim agentem, więc nie powiedziałbym, że ktokolwiek inny miał wpływ na ten transfer. Owszem, popytałem parę osób o Wisłę i wszystkie opinie były pozytywne. Tak naprawdę jednak, jeśli sam byłem przekonany do tego klubu, to nie potrzebowałem żadnego potwierdzenia z zewnątrz. Myślę, że podjąłem dobrą decyzję.
Na oku miał pana ponoć także Lech Poznań.
Rzeczywiście, było zainteresowanie ze strony Lecha moją osobą. Ale teraz jestem w Wiśle i nie chcę już dywagować o innych klubach.
Wie pan, na co się pisze, jeśli chodzi o polską ligę?
Moim zdaniem to idealna liga dla zawodnika o takim profilu i charakterystyce, jak ja. Doskonale wiem, że to rozgrywki bardzo fizycznie wymagające, gdzie jest dużo siłowych pojedynków, biegania, ciężkiej pracy. Uważam, ze jestem zawodnikiem, który się w takiej grze świetnie sprawdza.
Może dlatego na początku pewne kłopoty z adaptacją miał pana kolega z Olimpiji Stefan Savić?
To wspaniały zawodnik. Musicie zrozumieć, że każdy piłkarz, który zmienia ligę będzie potrzebował chwili na przystosowanie się, nim pokaże pełnię swego potencjału. Osobiście jestem jednak fanem stylu gry Stefana i uważam, że wkłada wielką jakość w grę. Mam nadzieję, że dobrze będziemy się rozumieli na boisku.
Rozmawialiście z trenerem Peterem Hyballą o pana roli w zespole? Konkurencja w ataku teoretycznie spora.
Jestem dobrze fizycznie przygotowany. Mam zwycięską mentalność i głód sukcesów. Przychodzę tu, by pokazać wszystkim, na co mnie stać. Ostatecznie to będzie zależało od trenera, kto będzie wybiegał w pierwszym składzie. Myślę jednak, że jeżeli będę podążał za jego wskazówkami i pokazywał mu, co potrafię na treningach, to wykonamy razem kawał dobrej roboty.
Hyballa już wypracował sobie opinię trenera, który jest bardzo wymagający wobec podopiecznych. Musiał pan o tym słyszeć, ale skoro pan zdecydował się na przenosiny do Wisły, to pewnie się pan tego nie obawia.
Niczego się nie obawiam. A już na pewno nie ciężkich treningów. Więcej: ja lubię ciężkie treningi! Mam za sobą dobrze przepracowany okres przygotowawczy ze Slovanem. To nie jest tak, że siedziałem tam i się obijałem. Jestem w pełni fizycznie przygotowany na walkę na boisku.
Były piłkarz Slovana i Wisły Erik Cikos powiedział mi, że jest pan typem napastnika mocnego w fizycznych pojedynkach, który powinien rzeczywiście przynieść Wiśle sporo goli. Tak właśnie by się pan opisał?
Uważam, że jestem typowym egzekutorem. Nie potrzebuję dużo przestrzeni, czy czasu, by strzelić bramkę. Ani też zbyt wiele okazji, by być skutecznym. To właśnie cecha, która najlepiej mnie charakteryzuje. Rzeczywiście dobrze radzę sobie też w pojedynkach powietrznych, generalnie mam sporo atutów siłowych. Staram się też mocno pomagać drużynie w pracy typowo taktycznej, czyli w poruszaniu się bez piłki. Myślę, że jestem typem gracza, który potrafi mocno poświęcać się dla drużyny i pomagać zespołowi w osiągnięciu celu.
Ma pan doświadczenie z gry na innych pozycjach?
Nie powiem, że nie potrafię grać na innych pozycjach, aczkolwiek uważam, że jestem typowym środkowym napastnikiem, klasyczną "dziewiątką". To ta rola, do której najbardziej pasuję. Ale zawsze powtarzam, że jak trener będzie mnie widział na środku obrony czy nawet i na bramce, to też tam zagram, bo chodzi przecież o to, bym się przydał drużynie. Zawsze dobro zespołu jest u mnie na pierwszym miejscu. Fajnie jest myśleć o indywidualnych statystykach, ale po pierwsze w głowie człowiek powinien mieć dobro drużyny.
Transfer do Wisły ma panu pomóc w przygotowaniach do Euro U-21 rozgrywanego w pana ojczyźnie?
- Tak, to jedna z przyczyn mojego transferu do Wisły. Polska liga to takie rozgrywki, gdzie w każdym meczu walczysz niczym w derbach. I to mi się podoba. Jest mocniejsza od słowackiej. Konsultowałem decyzję o przenosinach do Polski z moim reprezentacyjnym szkoleniowcem i również od niego usłyszałem, że to wypożyczenie może być dla mnie bardzo dobrym ruchem. Mogę powiedzieć, że jestem jednym z liderów naszej kadry młodzieżowej, więc będzie to dla mnie dodatkowym atutem przed Euro, że będę na co dzień rywalizował w Ekstraklasie.
Tak naprawdę przebił się pan do reprezentacyjnej piłki dopiero jako zawodnik Slovana, dzięki grze dla ekipy z Bratysławy.
Zawsze któryś klub jest tym, który w końcu winduje cię na większą futbolową scenę. Dla mnie takim klubem był Slovan. Dzięki słowackiej drużynie zainteresowały się mną też inne poważne zespoły w Europie. W końcu Slovan to największy klub na Słowacji.
Wcześniej, w ojczyźnie, nie przebił się pan do pierwszego zespołu Olimpiji Lublana. W efekcie musiał pan próbować sił na wypożyczeniach, nawet do włoskiej Serie C.
W Olimpiji nie dostałem tak naprawdę szansy. Ale nie chcę się nad tym rozwodzić. Nie chcę powiedzieć czegoś, co wpędziłoby mnie w problemy. Szanuję Olimpiję jako klub, doceniam czas spędzony tam. Wraz z działaczami mieliśmy jednak inne spojrzenie, inne zdanie na temat mojej kariery. Czas pokazał, że miałem rację, bo teraz spoglądają w moim kierunku istotne europejskie kluby. Myślę, że teraz w Olimpiji widzą, że popełnili duży błąd.
W Słowenii futbol jest tylko jednym z wielu narodowych sportów.
Ja też jestem fanem wielu sportów. Tak naprawdę mało jest dyscyplin na świecie, którymi się nie interesuję. Niektóre zresztą nie tylko oglądam, ale też praktykuję. Przede wszystkim jestem wielkim fanem koszykówki. Moim zdaniem Słoweniec Luka Doncić to prawdziwy MVP, jak dalej utrzyma to tempo rozwoju, to będzie niebawem jeszcze większą gwiazdą.
A skoki narciarskie pan śledzi? W Polsce największą popularnością ze wszystkich słoweńskich sportowców cieszą się zdecydowanie skoczkowie narciarscy.
Jak najbardziej, co roku oglądam choćby Turniej Czterech Skoczni i wiem, że ostatnio wygrał go wasz Kamil Stoch. Osobiście nie znam jednak skoczków ze słoweńskiej ekipy, nasze drogi się nie krzyżowały, bo to jednak dwa różne świat - piłka i skoki.
Trafił pan do pięknego miasta, ale ma pan tego pecha, że trudno panu teraz będzie poznać uroki Krakowa. W tym pandemicznym czasie wszystko jest pozamykane.
Mam jednak nadzieję, że zostanę tu na tyle długo, że zdążę poznać to miasto również latem, a nawet po wakacjach, kiedy może będzie bardziej otwarte.
Jest pan jednak wypożyczony ze Slovana jedynie na pół roku.
W futbolu nigdy nic nie wiadomo. W pół roku wiele się może wydarzyć. Zaczekajmy, liczę, że będę grał dobrze, a potem zobaczymy, co się wydarzy latem.
Czytaj również:
Kolejne wzmocnienie Wisły Kraków. "To utalentowany piłkarz. Może zdobyć sporo bramek"
Ważą się losy Aleksandra Buksy. "Gdybym miał takiego syna, przytrzymałbym go w Ekstraklasie"