SSC Napoli można było zarzucić zbyt ostrożną grę w poprzednim meczu o Superpuchar Włoch. Trener Gennaro Gattuso chciał wykorzystać sprawdzony patent z finału Pucharu Włoch i przeczekać ataki Juventusu. Jego podopieczni ruszyli do przodu dopiero po stracie gola, a wtedy na domiar złego byli nieskuteczni. Skończyło się to wszystko porażką 0:2 i jedna z czterech szans na zdobycie trofeum w sezonie została zmarnowana. Ta teoretycznie najprostsza.
W niedzielę Napoli zachowało się inaczej i zdominowało Hellas Werona na początku meczu. Pierwsza akcja zespołu z Kampanii, po rozpoczęciu od środka, zakończyła się strzałem na 1:0. Nie minęło nawet 10 sekund i Hirving Lozano dał gościom prowadzenie. Skorzystał on z dalekiego podania w pole karne Diego Demme, a także błędu Federico Dimarco. Do rekordu ligi, który ustanowił jesienią Rafael Leao, nie zabrakło dużo. Lozano znalazł się w rankingu najszybszych goli na trzecim miejscu.
Obrona Hellasu była poddana dużej presji. Grał w niej Paweł Dawidowicz, którego trener Ivan Jurić wystawił na prawej stronie w trójce z Korayem Guenterem oraz Federico Dimarco. Jedną szansę na podwojenie prowadzenia Napoli miał Piotr Zieliński. Pomocnikowi zabrakło zdecydowania w sytuacji podbramkowej i dlatego gospodarze pozostali w kontakcie z historycznie niewygodnym przeciwnikiem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale jej siadło! Kapitalne uderzenie piłkarki Chelsea
Hellas miał problem z kreowaniem sytuacji podbramkowych przez dwa kwadranse. Próbował w tym pomóc Dawidowicz, który nadspodziewanie często angażował się w atakowanie. Najmocniej pomogli jednak gospodarzom przeciwnicy, którzy zaczęli grać nonszalancko. W 34. minucie Federico Dimarco zrehabilitował się za błąd z początku meczu i oddał uderzenie na 1:1. Asystował mu Davide Faraoni, a Napoli musiało zapomnieć o swoim prowadzeniu.
Azzurri nie byli już równie energiczni jak na początku meczu, stracili rytm i nabrali respektu wobec Hellasu. Z kolei maszyna z Werony zaczęła działać na wysokich obrotach. Pracował w niej Paweł Dawidowicz i nie odstawał w starciu z rodakiem Piotrem Zielińskim. W drugiej części zaczął w nim nawet górować.
Po godzinie na boisku pojawił się Dries Mertens, który odbudowuje formę po kontuzji. Dołączył w ataku do Andrei Petagni, a zszedł Lorenzo Insigne. Rzecz w tym, że krótko po wbiegnięciu dodatkowego napastnika, prowadzenia nie zdobyło Napoli, a Hellas. W 62. minucie Antonin Barak oddał strzał na 2:1 po podaniu Mattii Zaccagniego. Czech poradził sobie łatwo z Tiemoue Bakayoko oraz Alexem Meretem.
Gattuso wprowadził z ławki rezerwowych jeszcze między innymi Victora Osimhena. Nigeryjczyk powrócił do zespołu po kontuzji oraz zakażeniu koronawirusem. Również to nie pomogło coraz bardziej bezradnym gościom. Hellas dobił Napoli strzałem Mattii Zaccagniego na 3:1 w 79. minucie. Skorzystał on z wrzutki Darko Lazovicia i dołożył gola do asysty.
Hellas Werona - SSC Napoli 3:1 (1:1)
0:1 - Hirving Lozano 1'
1:1 - Federico Dimarco 34'
2:1 - Antonin Barak 62'
3:1 - Mattia Zaccagni 79'
Składy:
Hellas: Marco Silvestri - Paweł Dawidowicz, Koray Guenter (76' Matteo Lovato), Federico Dimarco (56' Giangiacomo Magnani) - Davide Faraoni, Adrien Tameze, Ivan Ilić, Darko Lazović - Antonin Barak, Mattia Zaccagni (83' Daniel Bessa), Nikola Kalinić (56' Samuel Di Carmine)
Napoli: Alex Meret - Giovanni Di Lorenzo, Nikola Maksimović, Kalidou Koulibaly, Elseid Hysaj - Diego Demme (65' Matteo Politano), Tiemoue Bakayoko (83' Stanislav Lobotka) - Hirving Lozano, Piotr Zieliński (83' Eljif Elmas), Lorenzo Insigne (60' Dries Mertens) - Andrea Petagna (65' Victor Osimhen)
Żółte kartki: Magnani, Zaccagni (Hellas) oraz Demme, Di Lorenzo, Koulibaly (Napoli)
Sędzia: Michael Fabbri
***
Sebastian Walukiewicz ponownie pozostał na ławce rezerwowych, a środek obrony Cagliari Calcio stworzyli Diego Godin oraz Luca Ceppitelli. Już w 10. minucie meczu defensywa z Sardynii skapitulowała i Mattia Destro dał Genoi CFC prowadzenie 1:0. Wynik utrzymał się do końca pojedynku.
Genoa CFC - Cagliari Calcio 1:0 (1:0)
1:0 - Mattia Destro 10'
Czytaj także: ACF Fiorentina zmazała dużą plamę. Bartłomiej Drągowski nie musiał się często denerwować
Czytaj także: AS Roma podniosła się po klęskach. Siedem goli na Stadio Olimpico