To był mocno niespodziewany ruch. Jerzy Brzęczek awansował na Euro, utrzymał reprezentację w Dywizji A Ligi Narodów. To dawało mu nadzieję, że przynajmniej do czerwcowych mistrzostw Europy jego posada jest niezagrożona.
W poniedziałek jednak jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że kadra zostaje bez trenera. - Szykował się na drugą przygodę życia po igrzyskach olimpijskich - mówił w Kanale Sportowym Mateusz Borek.
Ten wyjawił również, że Brzęczek nie będzie mógł narzekać na brak środków do życia. - Nawet gdyby przegrał na mistrzostwach z kretesem - zakładamy trzy mecze - no to dostał rok dłużej pensji. To pewnie w granicach 2-2,5 miliona złotych bez większych premii - przyznał Borek, nazywając to "zadośćuczynieniem finansowym". Wychodzi więc około 170-200 tys. zł miesięcznie.
ZOBACZ WIDEO: Wielki autorytet potrzebny reprezentacji Polski. "Zawodnicy przyjeżdżają na kadrę i zapominają jak się biega po boisku"
Brzęczek w 2020 roku przedłużył umowę z PZPN. Miała ona obowiązywać do 31 grudnia i miała dwie klauzule. Pierwsza zakładała możliwość rozwiązania jej w sierpniu 2021, kiedy kończy się kadencja Zbigniewa Bońka. Druga zawierała możliwość przedłużenia umowy.
Bilans Jerzego Brzęczka w pracy z kadrą to 12 zwycięstw przy pięciu remisach oraz siedmiu porażkach. Drużyna strzeliła 36 goli, a straciła 20. Nie potrafiła jednak wygrać żadnego spotkania z przeciwnikiem należącym do europejskiej czołówki. Eliminacje do Euro Polacy zakończyli z 8 zwycięstwami, jednym remisem i jedną porażką.
PZPN jeszcze nie poinformował, kto będzie nowym selekcjonerem. W 2021 roku drużynę narodową czeka Euro 2020, a także eliminacje do mistrzostw świata.
Zobacz także:
Zbigniew Boniek zabrał głos ws. zwolnienia Jerzego Brzęczka. "Ciężki dzień..."
PZPN kontaktował się z Marco Giampaolo