Michał Pol: Anglia może stać się dla Brzęczka tym, czym Niemcy dla kadry Nawałki [KOMENTARZ]

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek

Drugie miejsce w grupie to obowiązek. Mecze z Anglią mogą stać się dla kadry Jerzego Brzęczka wyczekiwanym mitem założycielskim drużyny - pisze po losowaniu eliminacji do mistrzostw świata Michał Pol.

Jerzego Brzęczka można krytykować za brak stylu kadry i niewykorzystanie potencjału grających w niej zawodników, ale trzeba mu przyznać, że szczęście w losowaniu to on ma. To kolejna grupa w eliminacjach, na którą nie mamy prawa narzekać. Mogła być dużo trudniejsza, a łatwiejszej wylosować nie dało.

Ponieważ Polska wypadła z pierwszego koszyka, który zapewnił jej swoim sprytem Adam Nawałka, musieliśmy trafić do grupy z drużyną z samego topu. Każda z pierwszego koszyka byłaby faworytem. Z uznawanymi za słabsze i wymienianymi w "grupie marzeń" Danią czy Chorwacją (której życzyli sobie m.in. Piotr Zieliński czy Kamil Glik) wcale nie byłoby łatwiej, a ewentualna porażka przełożyłaby się na gorsze morale.

Chorwaci może nie stanowią tej samej siły, która powiodła ich do wicemistrzostwa świata, ale reprezentacja Polski zawsze kiepsko radzi sobie z drużynami z Bałkanów, których zawodnicy prezentują znacznie lepsze umiejętności techniczne, organizację gry i determinację.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol! Ręce same składały się do oklasków

Skoro ulegliśmy 0:2 Słowenii z jednym topowym Josipem Iliciciem i mieliśmy takie kłopoty w rewanżu (3:2), a grając z Macedonią Północną w Skopje zdołaliśmy oddać w meczu jeden strzał na bramkę, to jak wypadlibyśmy w konfrontacji z Luką Modriciem, Ivanem Rakiticiem, Ante Rebiciem czy Andrejem Kramariciem?

Anglia jest oczywiście w naszej grupie faworytem do pierwszego miejsca, ale mecze z nią wywołają wyjątkową mobilizację. Wróci mit legendarnego meczu na Wembley, który stał się fundamentem w budowie srebrnej jedenastki Kazimierza Górskiego. Wrócą słynne mecze w Chorzowie, porażka na Wembley z bramką obecnego selekcjonera, a nawet ostatnie 1:1 na Stadionie Narodowym za czasów Waldemara Fornalika, kiedy Polacy byli w stanie postawić się Anglikom.

Anglia to czwarta drużyna świata na ostatnim mundialu w Rosji, zajmuje też 4. miejsce w rankingu FIFA. Doczekała się znakomitego pokolenia młodych piłkarzy, którzy już są gwiazdami europejskiego futbolu, jak Jadon Sancho z Borussii Dortmund, Marcus Rashford z Manchesteru United, Raheem Sterling z Manchesteru City, najlepszy obecnie prawy obrońca świata Trent Alexander-Arnold z Liverpoolu czy Jack Grealish z Aston Villa.

Przede wszystkim jednak król strzelców ostatniego mundialu, kapitan reprezentacji i Tottenhamu, w którym przekroczył właśnie barierę 200 goli, Harry Kane. Jego pojedynek z Robertem Lewandowskim będzie wisienką na torcie naszych pojedynków, przynajmniej w mediach i oby również na boisku. Zwłaszcza że obaj rywalizują ze sobą w tym sezonie - Anglik jest liderem w klasyfikacji kanadyjskiej (gole i asysty, ma ich 8 i 10), Polak w klasyfikacji strzelców (15 bramek w Bundeslidze i Lidze Mistrzów).

Smaku rywalizacji doda coraz liczniejsza grupa Polaków występujących na Wyspach jak zbierający znakomite recenzje w Leeds United, występujący w każdym meczu Mateusz Klich, Jan Bednarek (Southampton), Łukasz Fabiański (West Ham) czy Kamil Grosicki (WBA). A za chwilę może także Sebastian Walukiewicz, którym zainteresowane są takie kluby jak Liverpool, Chelsea czy Manchester United. Oraz występujący w Championship Kamil Jóźwiak i Krystian Bielik (Derby) czy Przemysław Płacheta (Norwich).

Drużyna Garteha Southgate ma też jednak swoje słabe strony. Jest nią obsada bramki, jak zawsze pięta achillesowa Wyspiarzy. Numer 1 Albionu - Jordan Pickford z Evertonu to jednocześnie zawodnik, którego błędy od 2017 roku doprowadziły do straty największej liczby goli spośród wszystkich bramkarzy Premier League. Murem nie do skruszenia ciężko nazwać też parę środkowych obrońców, na jaką aktualnie by nie postawił Southgate.

Oczywiście z taką grą przeciwko silniejszym rywalom, jak z Holandią i Włochami w Lidze Narodów nie mamy przeciwko Anglii najmniejszych szans. Liczę jednak na nadzwyczajną mobilizację także w sztabie naszej kadry. Pomóc może też ten specyficznie trudny, rozgrywany w cieniu pandemii sezon, przeładowany meczami i bardzo obciążający zawodników.

Dobre spotkanie z takim rywalem, wymarzone 1:0 u siebie lub remis na wyjeździe może stać się wyczekiwanym mitem założycielskim drużyny Jerzego Brzęczka. Tym czym historyczne zwycięstwo z Niemcami na Stadionie Narodowym dla kadry Nawałki. Uzyskane mimo dominacji mistrzów świata, dzięki heroicznej postawie w bramce Wojtka Szczęsnego. Ale przecież nadal gra w kadrze, a przeciwko Anglikom będzie niezwykle zmotywowany.

Co do pozostałych rywali w grupie - Polska będzie faworytem w każdym spotkaniu i zajęcie drugiego miejsca jest obowiązkiem. I Węgry, i Albania nie odbiegają poziomem od zespołów, które pokonaliśmy w eliminacjach Euro 2020, a wręcz prezentują niższy niż Austria czy Słowenia. Przy naszym potencjale zarówno w Budapeszcie jak i Tiranie trzeba zagrać o zwycięstwo. Trzeba przyznać Brzęczkowi, że może bez stylu, ale jego drużyna potrafi ogrywać rywali z niższych koszyków.

Póki co należy się skoncentrować na dobrym otwarciu eliminacji w trzech marcowych meczach. Wypada zdobyć w nich 7-9 punktów (marzeniem byłby korzystny rezultat z Anglią, który dodałby wiary i drużynie i kibicom przed Euro 2021) i ustawić się na kursie do zajęcia drugiego miejsca. Wówczas dopiero zaczniemy się przyglądać potencjalnym rywalom w dwustopniowych barażach, których przejście (półfinał i finał) będzie niezwykle trudnym wyzwaniem.

Michał Pol

Źródło artykułu: