Premier League. Everton - Leeds United. Spektakl pełen ofensywnej gry z triumfem "Pawi", dobra postawa Klicha

PAP/EPA / Peter Powell / Na zdjęciu: Allan (z lewej) oraz Mateusz Klich
PAP/EPA / Peter Powell / Na zdjęciu: Allan (z lewej) oraz Mateusz Klich

To było 90 minut ofensywniej i otwartej gry, obie ekipy mogły strzelić przynajmniej kilka bramek. Ostatecznie lepsze okazało się Leeds, wygrywając 1:0. Z dobrej strony pokazał się Mateusz Klich. W całym meczu padło aż 36 strzałów.

Patrząc na dobrą postawę obu zespołów w tym sezonie, należało się spodziewać bardzo ofensywnego i otwartego spotkania od samego początku i takie też dostaliśmy. Akcja za akcją, cios za cios, sytuacja za sytuacją, piłka z jednej strony natychmiast pojawiała się pod drugą bramką. W Evertonie szalał w ataku Richarlison, miał mocne wsparcie w postaci Jamesa Rodrigueza, Alexa Iwobiego i Abdoulaye Doucoure. Z drugiej strony tempo grze Leeds nadawał Mateusz Klich, chętnie podłączali się boczni obrońcy, a kilka świetnych okazji mieli Patrick Bamford i Jack Harrison.

W pierwszej części spotkania padło aż 20 strzałów. Lwią część bronili świetnie dysponowani tego dnia bramkarze - Jordan Pickford i Illan Meslier. Tuż przed przerwą gospodarze wyszli na prowadzenie, ale gol Richarlisona nie został ostatecznie uznany. Akcję palił Ben Godfrey, który absorbował uwagę bramkarza przy strzale.

W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił, obie strony non stop kreowały groźne akcje i zmuszały golkiperów do ciężkiej pracy. Żadnej z nich nie udało się strzelić aż do 79. minuty, kiedy to Raphinha znalazł przestrzeń na uderzenie i posłał piłkę tuż przy słupku bramki "The Toffees".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: potężny strzał, odrobina szczęścia i... fantastyczny gol. Palce lizać!

"Pawie" nie przestawały atakować po zdobytym golu, a gospodarze całkowicie się pogubili, żadne ich podejście pod pole karne nie stanowiło zagrożenia. Leeds mogło w doliczonym czasie gry podwyższyć prowadzenie, ale Helder Costa z kilku metrów trafił prosto w Pickforda.

Ostatecznie skończyło się wygraną gości 1:0. Tym samym Everton nie wykorzystał szansy wskoczenia na podium Premier League. Mateusz Klich rozegrał całkiem dobre spotkanie. Szukał przestrzeni do sprytnych zagrań, nadawał tempo. Sam miał kilka dobrych sytuacji, ale brakowało mu w nich celności.

Everton - Leeds United 0:1 (0:0)
0:1 - Raphinha 79'

Everton: Jordan Pickford - Ben Godfrey, Mason Holgate (82' Bernard), Michael Keane - Alex Iwobi (67' Andre Gomes), Abdoulaye Doucoure, Allan, Tom Davies (61' Fabian Delph) - James Rodriguez, Richarlison, Dominic Calvert-Lewin. Trener: Carlo Anelotti.

Leeds United: Illan Meslier - Luke Ayling, Robin Koch, Liam Cooper, Ezgjan Alioski - Kalvin Phillips - Raphinha (84' Ian Poveda Ocampo), Mateusz Klich, Stuart Dallas, Jack Harrison (89' Helder Costa) - Patrick Bamford (90+1' Rodrigo Moreno). Trener: Marcelo Bielsa.

Żółte kartki: Allan (Everton), Ayling, Cooper (Leeds).

Sędzia: Chris Kavanagh.

Czytaj też:
Efektowny spacerek Manchesteru City
Liverpool zaprzepaścił szansę na wygraną

Komentarze (0)