Liga Europy. Profesorskie 80 minut Rangersów, świetna końcówka Benfiki. Remis, który wydawał się niemożliwy

PAP/EPA / Andrew Milligan / POOL / Na zdjęciu: Alfredo Morelos i  Jan Vertonghen
PAP/EPA / Andrew Milligan / POOL / Na zdjęciu: Alfredo Morelos i Jan Vertonghen

Rangersi prawie cały mecz mieli pod kontrolą. Wystarczyły dwa błędy w końcówce, by zaczęli się sypać, ale Benfica skrzętnie to wykorzystała. Udało się Portugalczykom wydrzeć punkt Szkotom. Kluczowe było wejście Pizziego.

W tym artykule dowiesz się o:

Mając w pamięci szalony i pełen zwrotów akcji mecz w Lizbonie (3:3), można było nastawiać się na równie dobre spotkanie i też festiwal bramkowy. Benfica chciała zacząć od mocnego i szybkiego uderzenia, ale sama dostała nokautujący cios. Rangersi skontrowali raz, a skutecznie. Trzy dośrodkowania w ciągu kilku sekund spowodowały zamieszanie w polu karnym gości. Najpierw Kemar Roofe uderzył głową, ale obronił to Helton leite. James Tavernier dobił głową w poprzeczkę, a w końcu gola strzałem z woleja dał Scott Arfield.

Benfica mozolnie budowała swoje akcje, ale od defensywy Szkotów odbijała się od ściany. Rangersi stosowali dość proste środki. Twarda, fizyczna gra w obronie, która odbierała rywalowi pewność siebie, w ataku szybkie piłki pod pole karne i poszukiwanie napastnika. To przynosiło oczekiwano skutek - prowadzenie do przerwy i należało to utrzymać w drugiej części spotkania.

Po wznowieniu gry sytuacja na boisku wyglądała bardzo podobnie - Rangersi czekali na możliwość skontrowania, a Benfica waliła głową w mur. Dopiero wejście Pizziego nieco ożywiło środek pola Portugalczyków. Wciąż jednak brakowało konkretnego wejścia lub podania w pole karne.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ryiad Mahrez zrobił z obrońców pośmiewisko

Brak pomysłu Benfiki na grę wykorzystali przeciwnicy, którzy w 69. minucie podwyższyli prowadzenie. Szybki kontratak, piłka przed pole karne do Roofe'a, a ten pięknie uderzył pod samą poprzeczkę, nie do obrony dla Leite.

Benfica nie mogła się pozbierać i złapać odpowiedniego rytmu gry. Rangersi grali profesorsko w obronie. W końcówce popełnili jednak błąd. Strzał Harisa Seferovicia w polu karnym musiał dobijać Goncalo Ramos. Trafił w nogi Jamesa Taverniera i piłka znalazła się w siatce, a prawemu obrońcy gospodarzy zapisano gola samobójczego.

Ekipa z Lizbony nagle zaczęła grać na miarę swoich możliwości i chwilę później wyrównała. Piękna gra klepką pozwoliła Pizziemu oddać świetny strzał pod poprzeczkę i zdobyć bramkę na 2:2.

W ostatnich minutach dominowali goście, wrzucili wyższy bieg. Gospodarze sprawiali wrażenie drużyny grającej dość nerwowo.

Ostatecznie skończyło się podziałem punktów. Szkoci utrzymali prowadzenie w tabeli grupy D Ligi Europy. W następnej kolejce Rangersi zmierzą się u siebie ze Standard Liege, a Benfica ugości Lecha Poznań.
Rangers FC - Benfica Lizbona 2:2 (1:0)

1:0 - Scott Arfield 7'
2:0 - Kemar Roofe 69'
2:1 - James Tavernier (sam.) 78'
2:2 - Pizzi 81'
[b]Glasgow Rangers:

[/b]Allan McGregor - James Tavernier, Connor Goldson, Leon Balogun, Borna Barisić - Glen Kamara, Steven Davis, Scott Arfield - Kemar Roofe, Ryan Kent, Alfredo Morelos. Trener: Steven Gerrard.
Benfica:

Odisseas Vlachodimos - Gilberto (69' Goncalo Ramos), Jardel, Jan Vertonghen, Alejandro Grimaldo - Rafa Silva, Gabriel, Chiquinho (56' Pizzi) - Everton, Luca Waldschmidt (56' Diogo Goncalves), Haris Seferović (90+2' Ferro). Trener: Jorge Jesus.

Żółte kartki: Kamara (Rangers), Gabriel, Chiquinho, Vertonghen (Benfica).
Sędzia:

Radu Petrescu (Rumunia).

Czytaj też:
Burić o Lechu: Brakuje im cwaniactwa

Jak Lech goni Legię?

Źródło artykułu: