Rok 2020, czy właściwie jego ostatnie 3 miesiące, to prawdziwy emocjonalny rollercoaster w wykonaniu reprezentacji Polski. Byliśmy słabi, za chwilę odradzaliśmy się, by znowu upaść na dno. Ostatecznie skończyliśmy tam, gdzie - chyba - nasze miejsce. Na pozycji średniaka. Momenty były, ale niesmak pozostał.
Jesienne mecze pokazały nam miejsce w szeregu. Dobrze gramy z drużynami słabymi i przeciętnymi, ale w starciu z mocnymi europejskimi zespołami Polacy zostają sprowadzeni do roli przeszkadzaczy, nie są w stanie wiele wnieść do poważnej piłki. Kilka lat temu, w latach 2014-17, była nadzieja na to, że jesteśmy w stanie rywalizować ze światową czołówką, że jesteśmy naprawdę blisko. Drużyna Adama Nawałki weszła na europejskie salony. Może nie była to drużyna najpiękniejsza, ale też nie można powiedzieć, że wystawała nam słoma z butów. Mieliśmy jakość. A dziś?
Na pewno Jerzy Brzęczek ma możliwości porównywalne z Nawałką i znacznie większe niż wcześniejsi selekcjonerzy od czasów Leo Beenhakkera aż do Waldemara Fornalika.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: absurdalna sytuacja w polskiej lidze. Koszmarny babol sędziego!
To, co zwraca uwagę, to absolutna niemoc w ofensywie. W czterech meczach z Włochami i Holandią oddaliśmy w sumie 17 strzałów, z czego 6 celnych. A jak to wyglądało u Adama Nawałki? Wybraliśmy tylko cztery spotkania z topowymi drużynami, a więc trzy z Niemcami i jeden z Portugalią. Nasz wynik to 46 strzałów, w tym 16 celnych.
Pamiętajmy, że drużyna Brzęczka grała z drużynami odbudowującymi się po kryzysie, ekipa Nawałki z mistrzami świata i przyszłymi mistrzami Europy. Nie ma w tym przypadku, zespoły Brzęczka nigdy nie kreowały zbyt wielu sytuacji.
To też pokazuje, że w ofensywie te dwie drużyny dzieli przepaść. To też przekładało się na podstawowe statystyki. Przypomnijmy, że w eliminacjach EURO 2016 Polska była najskuteczniejszą drużyną w Europie, w eliminacjach mundialu w Rosji zajęła pod względem liczby strzelonych bramek 5. miejsce. W eliminacjach EURO 2020 pod wodzą Jerzego Brzęczka była już 16. A przecież nie można powiedzieć, że mieliśmy dużo trudniejszych przeciwników niż wcześniej.
Skąd takie różnice? Oczywiście można porównywać same kadry. Brzęczek ma znacznie większe możliwości rotacji, być może Nawałka miał lepszą jedenastkę. Ale też potrafił pomóc szczęściu wprowadzając Pazdana, Rybusa czy Mączyńskiego.
Można za to odnieść wrażenie, że Brzęczek nie do końca wie jak chce grać, raz w przód, raz w bok, raz do tyłu. A przecież jesteśmy już kilka miesięcy po pierwotnym terminie mistrzostw Europy. A więc drużyna powinna już być prawie gotowa.
Adam Nawałka w miarę szybko, bo po roku testów, zrozumiał jaka jest natura polskiego piłkarza. My nigdy nie będziemy grali na wysokim posiadaniu, ponieważ nie mamy piłkarzy wykształconych w tym kierunku. Polski piłkarz nie jest techniczno-taktyczną maszyną. Jest przeciętny technicznie, prosty w obsłudze. Dlatego też gra Nawałki była prosta. Świetnie opracował tzw. fazy przejściowe, Polacy skutecznie bronili, potrafili wyjść szybkim atakiem.
Joachim Loew powiedział, że Polacy nawet z Gibraltarem mają mniejsze posiadanie. Nie była to prawda, raczej przenośnia, próba "podpuszczenia" Nawałki do otwartej gry. Ale selekcjoner był zbyt cwany, by na coś takiego się nabrać. Prawda jest taka, że oddawaliśmy piłkę rywalom. Posiadanie w meczach z Niemcami to 33, 29 i 31 procent. Choć gdy trzeba było grać piłką, jak w meczu z Portugalią, wynosiło ono już 52 procent. I mieliśmy sytuacje.
Bilans selekcjonerów od Leo Beenhakkera do Jerzego Brzęczka
Mecze | Bilans | Punkty/mecz | Bramki | Bilans bramkowy/mecz | |
---|---|---|---|---|---|
Leo Beenhakker | 47 | 22-13-12 | 1,68 | 75:47 | 1,59:1 |
Franciszek Smuda | 37 | 15-13-9 | 1,57 | 47:40 | 1,27:1,08 |
Waldemar Fornalik | 18 | 8-4-6 | 1,56 | 33:22 | 1,83:1,22 |
Adam Nawałka | 50 | 27-13-11 | 1,88 | 107:59 | 2,14:1,18 |
Jerzy Brzęczek | 24 | 12-5-7 | 1,71 | 36:20 | 1,5:0,83 |
Dlatego tak ważnym zawodnikiem został np. Michał Pazdan, który właściwie nie ma żadnych pożądanych na zachodzie cech ofensywnych, ale jest typowym czyścicielem. Świetnie uzupełniał Kamila Glika i grającego przed nim Grzegorza Krychowiaka. Nie mieliśmy klasycznych zawodników rozgrywających piłkę. Na pewno wynikało to też z tego, że w tym czasie w Polsce nie było żadnego zawodnika, który umie przytrzymać i rozegrać piłkę na poziomie międzynarodowym.
Nawałka świetnie za to rozumiał pojęcie zawodnika zadaniowego, czego nauczył się będąc w sztabie Leo Beenhakkera. Nie grają najlepsi na papierze, ale najlepsi do danego pomysłu.
Wróćmy jednak do drużyny Brzęczka. Dopiero w ostatnim meczu z Holandią w Katowicach było widać jakikolwiek pomysł na grę ofensywie. Robert Lewandowski cofnął się, tworzył przewagę liczebną w środku, zagrywał piłki do wychodzących szybkich skrzydłowych, Jóźwiaka i Płachety. I oczywiście automatycznie podłączał się do ataku. Inna sprawa, że świetnie zagrali Piotr Zieliński i Grzegorz Krychowiak, którzy wcześniej miewali więcej złych momentów niż dobrych. Mówiąc dyplomatycznie.
Można powiedzieć, że kończymy sezon w miarę solidnie, ale z drugiej strony z Brzęczkiem jest trochę jak z socjalizmem - pokonuje problemy, które sam stwarza. A więc po trzech meczach fatalnych, koszmarnych, zagraliśmy średnio i jesteśmy zadowoleni, ponieważ znacząco obniżono nasze oczekiwania.
Na plus na pewno należy zaliczyć Brzęczkowi wprowadzanie młodych zawodników. Do drużyny weszła spora grupa młodych piłkarzy, co znacznie zwiększyło konkurencję. Trudno powiedzieć, czy nagły skok Krychowiaka i Zielińskiego w ostatnim meczu nie wiąże się również z tym, że dano im do zrozumienia, że Polska może bez nich grać.
Świetnie było to widać w meczach z Bośnią i Finlandią, gdzie nasi zawodnicy bardzo dobre radzili sobie ze słabym przeciwnikiem. Nasi rywale grali w sporym osłabieniu i było widać tu ich "krótką ławkę" w stosunku do nas. Polacy mogli wypuścić zawodników aspirujących i wciąż mieli sporą przewagę. Z kolei w meczu z Ukrainą zmiennicy pokazali, że są w stanie rywalizować i nawet wygrać w spotkaniu z solidną europejską ekipą.
Na pewno dziś wśród kandydatów do wyjazdu na EURO 2021 jest aż 12 zawodników, którzy nie ukończyli jeszcze 23. roku życia. Wielu z nich to "wynalazek" Brzęczka. W czasach kryzysu polskiej piłki klubowej to naprawdę duże osiągnięcie. Nie jest wykluczone, że kolejny selekcjoner będzie dużym beneficjentem tych ruchów Brzęczka. Tak jak Adam Nawałka był beneficjentem ruchów Fornalika, który wprowadzał do kadry wielu późniejszych kluczowych zawodników.