PKO Ekstraklasa. Kat Lecha mógł zagrać w Poznaniu. Dlaczego ten transfer upadł?

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Rafael Lopes (z prawej)
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Rafael Lopes (z prawej)

Rafael Lopes strzelił Lechowi gola na 2:1 w doliczonym czasie gry. W Legii radość, w Poznaniu smutek. Ale... to mogło potoczyć się zupełnie inaczej, bo, jak dowiedziały się SportoweFakty, latem były rozmowy na temat przejścia Lopesa do... Kolejorza.

W sprawę (niedoszłego) transferu ówczesnego gracza Cracovii do Lecha zaangażował się nawet... Pedro Tiba, największa gwiazda Kolejorza. Czyli, było dokładnie tak jak wcześniej w przypadku Daniego Ramireza. Do Hiszpana też Tiba dzwonił wielokrotnie, namawiając na przejście do Lecha. I o ile w przypadku Ramireza to się udało, o tyle w kwestii Lopesa - nie. Dlaczego więc Portugalczyk nie trafił do Lecha, skoro, z tego co słyszymy, poważnie brał pod uwagę taką ewentualność?

Miał pełnić rolę Kaczarawy

Poszło, jak to często w życiu bywa, o pieniądze. Przy czym od razu zaznaczmy: Lopes miał trafić do Lecha jako napastnik numer dwa, bo wiadomo, że "jedynką" i tak byłby dogadany już wcześniej Mikael Ishak. Lopes pełniłby więc rolę, która ostatecznie przypadła w udziale Nice Kaczarawie.

Najpierw cena była na poziomie 300 tysięcy euro. Potem, jak wiadomo, wynosiła już 150 tysięcy euro. Jak potwierdził nam Maciej Gałat, agent z Poznania, który pilotował te rozmowy, Lech nie zdecydował się jednak na ten wydatek.

Lech wolał bezgotówkowo

Poznaniacy - i owszem - byli zainteresowani sprowadzeniem Lopesa, ale pod warunkiem, że byłby to transfer bezgotówkowy. A takiej możliwości nie było. Kilka dni po tym jak Lech ostatecznie przekazał, że nie jest zainteresowany płatnym transferem tego gracza, do gry weszła Legia.

Przelała 150 tysięcy euro Cracovii i Lopes trafił na Łazienkowską. I w niedzielę, przynajmniej częściowo, spłacił swój transfer. To była jego pierwsza bramka w barwach mistrzów Polski. W poprzednim sezonie, w 35 meczach ligowych, portugalski napastnik strzelił dla Cracovii 11 goli.

ZOBACZ WIDEO: Roman Kosecki optymistą w sprawie reprezentacji. "Czas działa na naszą korzyść"

Komentarze (0)