W poprzednim sezonie Lazio wygrało na Stadio Olimpico z Juventusem i do czasu przerwania rozgrywek naciskało na Bianconerich w walce o mistrzostwo Włoch. Lepszy po piłkarskim lockdownie był tradycyjnie zespół z Turynu, a Lazio musiało zadowolić się wymarzonym awansem do Champions League. Obecnie rzymianie to jedyny niepokonany przedstawiciel Italii w elitarnym europejskim pucharze, a Juventus ma w nim najwięcej punktów spośród drużyn z Serie A.
Po poprzednim meczu drużyn z Rzymu i Turynu pamiętne było zdjęcie serdecznie rozmawiających Cristiano Ronaldo oraz Ciro Immobile. Bohaterowie poprzedniego sezonu nie mogli spotkać się ponownie na boisku. W piątek prognozy były jeszcze optymistyczne, ale w sobotę okazało się, że Immobile nie zostanie ponownie dopuszczony do gry. Powodem jest bałagan związany z testami na koronawirusa w Lazio. Z powodu niejednoznacznych wskazań poza reprezentantem Włoch nie zagrali Thomas Strakosha i Lucas Leiva. Cieszył natomiast powrót po kwarantannie Luisa Alberto.
Trener Andrea Pirlo ma problemy kadrowe w obronie, ale w ofensywie ma z kogo wybierać. Nie zdecydował się na jednoczesne wystawienie Cristiano Ronaldo, Alvaro Moraty oraz Paulo Dybali. Dobrze dysponowani Portugalczyk i Hiszpan byli w jedenastce, natomiast Dybali pozostała rola zmiennika. Stara Dama miała do potwierdzenie zwyżkę formy zaprezentowaną w wygranym 4:1 meczu z Ferencvarosi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana akcja na wagę 3 pkt.! Najpierw trafił kolegę w pośladki, a potem...
Stara Dama objęła prowadzenie 1:0 podobnie wcześnie jak na Węgrzech, a nawet uczestnicy akcji bramkowej byli podobni. W 15. minucie piłka trafiła na skraj pola karnego do rozpędzonego Juana Cuadrado. Wstrzelenie Kolumbijczyka zostało wykorzystane przez Cristiano Ronaldo, który z bliska wepchnął piłkę do siatki. Pogubiła się obrona Lazio, a Portugalczyk nie miał trudnego zadania i zdobył szóstego gola w sezonie Serie A.
Lazio atakowało częściej, ale Juventus konkretniej. W pierwszej połowie Wojciech Szczęsny zmierzył się z uderzeniem Joaquina Correi, po którym nie miał prawa przepuścić piłki do siatki. Mocniej zapachniało drugim golem Bianconerich niż wyrównaniem. Cristiano Ronaldo oddał w sumie cztery uderzenia przed przerwą. Jedno było w słupek, inne z rzutu wolnego zostało obronione przez Pepe Reinę. Drużyna z Turynu prezentowała się lepiej niż gospodarze, zasłużenie prowadziła, a mogła nawet wyżej.
Trener Lazio nieustannie próbował mobilizować swoich podopiecznych z ławki rezerwowych. Po pustym Stadio Olimpico niosło się raz po raz "fuori" w wydaniu Simone Inzaghiego. Oczekiwał on od podopiecznych szybszego doskoku w pressingu, żwawszego organizowania się do ataku i wymieniania podań, jednak Biancocelesti niezmiennie nie prezentowali nic ciekawego.
Lazio miało jednak na boisku genialnego zmiennika i specjalistę od goli strzelonych w doliczonym czasie. Felipe Caicedo ponownie to zrobił! Już po upływie pierwotnie doliczonych minut dostał podanie od Joaquina Correi, obrócił się z futbolówką i przymierzył na 1:1 w narożnik bramki Wojciecha Szczęsnego. Piłka wturlała się do bramki po palcach próbującego rozpaczliwie interweniować reprezentanta Polski. Ponownie nie udało mu się zachować czystego konta, a zabrakło sekund.
Lazio - Juventus FC 1:1 (0:1)
0:1 - Cristiano Ronaldo 15'
1:1 - Felipe Caicedo 90'
Składy:
Lazio: Pepe Reina - Luiz Felipe, Francesco Acerbi, Stefan Radu (54' Stefan Hoedt) - Adam Marusić, Sergej Milinković-Savić, Danilo Cataldi (77' Jean-Daniel Akpa Akpro), Luis Alberto (77' Andrea Pereira), Mohamed Fares (54' Manuel Lazzari) - Vedat Muriqi (54' Felipe Caicedo), Joaquin Correa
Juventus: Wojciech Szczęsny - Leonardo Bonucci, Merih Demiral, Danilo - Juan Cuadrado, Rodrigo Bentancur, Adrien Rabiot, Gianluca Frabotta, Dejan Kulusevski (76' Weston McKennie) - Alvaro Morata (88' Federico Bernardeschi), Cristiano Ronaldo (76' Paulo Dybala)
Żółte kartki: Cataldi, Akpa Akpro (Lazio) oraz Bentancur, Cuadrado (Juventus)
Sędzia: Davide Massa
Czytaj także: Benevento Calcio przegrało w meczu beniaminków. Drużyna Kamila Glika broni karygodnie
Czytaj także: Cagliari Calcio lepsze niż Sampdoria. Drużyna Sebastiana Walukiewicza z wyczekiwanym czystym kontem