Piłkarze Lecha dominowali od samego początku meczu, czego ukoronowaniem były dwa zdobyte gole.
Rywale zdołali się jednak podnieść i zadać cios. Podopieczni Dariusza Żurawia wrócili jednak do swojej gry, a tuż po rozpoczęciu drugiej połowy powiększyli prowadzenie na 3:1.
"Kolejorz" nadal był w natarciu, stwarzał sobie kolejne okazji i był o włos od kolejnych goli. Tak było w 66. minucie.
Zamieszanie pod bramką Standardu próbował wykorzystać Mikael Ishak, który uderzał niemal do pustej bramki. W ostatnim momencie piłkę zdołał wybić Merveille Bope Bokadi. Interwencja była na styku i wzbudziła dużo kontrowersji.
Rozwiano je jednak podczas relacji telewizyjnej, bowiem po krótkim czasie na antenie pojawił się komunikat "no goal" z systemu Goal-Line Technology, który "podpowiada" sędziom w takich trudnych decyzjach.
Czwarty gol dla Lecha Poznań? Niewiele brakowało to mało powiedziane. #tvpsport #KoLEjorz pic.twitter.com/CVMpyURpYq
— TVP SPORT (@sport_tvppl) November 5, 2020
Zobacz także:
Tabela grupy D. Lech Poznań goni czołówkę
Wiemy, ile Lech Poznań zarobił dotychczas w rozgrywkach
"Co ten gość dodaje do płatków?", czyli Twitter po meczu Lech - Standard
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kompletnie zaskoczył bramkarza. Komentator "odleciał"