Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Jerzy Brzęczek pracuje z kadrą ponad dwa lata, ale teraz ma za sobą chyba najlepsze zgrupowanie od początku kadencji.
Jerzy Engel, były selekcjoner reprezentacji Polski: O zgrupowaniu wiele powiedzieć nie można, ale widać było, że kadrowicze tym razem przyjechali dobrze przygotowani. Przerwa covidowa nie wpłynęła na nich aż tak źle. To, że niektórzy mają w nogach niewiele meczów, też jakoś specjalnie nie zaszkodziło. Trener wreszcie mógł skorzystać z solidnie przygotowanej drużyny.
I trzeba mu oddać, że nie zmarnował tej szansy.
Dokładnie, prowadzimy w grupie Ligi Narodów, a łatwiej jest uciekać niż gonić. W przeszłości to my częściej goniliśmy rywali, teraz sytuacja się odwróciła. Jesteśmy w bardzo dobrym punkcie wyjścia. Trzeba tylko mieć nadzieję, że za miesiąc, na kolejne zgrupowanie, reprezentanci wrócą w podobnej dyspozycji.
ZOBACZ WIDEO: Liga Narodów. Największy pechowiec reprezentacji Polski. "Wszystko trzeba zaczynać od nowa"
Jerzy Brzęczek zapracował na trochę spokoju? Ostatnio był mocno krytykowany.
To taki zawód. Każdy selekcjoner musi się liczyć z krytyką. Trzeba umieć z tym żyć i się nie przejmować. Trenera zawsze bronią wyniki, a Jerzy Brzęczek ma teraz bardzo dobre. Nie ma żadnego powodu, by mu cokolwiek wytykać. Oczywiście zawsze można coś znaleźć, lecz tak długo, jak reprezentacja będzie zwyciężać, Brzęczek może liczyć na spokój.
Selekcjonerowi udało się dokonać bardzo ważnej rzeczy w kontekście przyszłości. Poszerzył kadrę i dziś nie musimy się bać, że poza mocną podstawową jedenastką, nie mamy kim straszyć z ławki.
Obecnie chyba nikt nie byłby w stanie wymienić pierwszego składu. Rotacja była bardzo duża i, co ważne, dochodzili zawodnicy, którzy się sprawdzili.
Mamy kilka odkryć. Michał Karbownik, Jakub Moder...
Moder to największy wygrany tego zgrupowania. Znakomicie grał też Jacek Góralski, który był już w tej reprezentacji, ale dotąd trener nie zawsze na niego stawiał. Do tego w spotkaniu z Bośnią i Hercegowiną świetnie układała się współpraca Mateusza Klicha z Robertem Lewandowskim. Mamy naprawdę dużo pozytywów, a piłkarze, którym Jerzy Brzęczek dał szansę, potrafili ją wykorzystać.
Wreszcie odbudował się Karol Linetty, w którego wielu już przestawało wierzyć.
To specyficzny zawodnik. Lubi rozwiązywać różne sytuacje na boisku indywidualnymi akcjami. Lubi też zdublować pozycję środkowego napastnika, co widzieliśmy w spotkaniu z Bośniakami. Bardzo się cieszę, że wreszcie zdobył gola. Patrząc na jego grę, do tej pory miał wszystko, brakowało mu tylko wykończenia. Konkurencja w środku pola jest bardzo duża. Są tam Grzegorz Krychowiak, Jacek Góralski, Jakub Moder, Mateusz Klich, a dojdzie jeszcze Krystian Bielik. Linetty pokazał jednak, że powalczy o swoje miejsce. W ogóle mamy bardzo szeroką selekcję. Trener zyskał duże możliwości wyboru wśród dobrych piłkarzy. Młoda generacja się sprawdza. Można wręcz mówić o wysypie talentów, na innych pozycjach doszli Kamil Jóźwiak czy Sebastian Szymański. To daje ogromną swobodę przy budowaniu składu.
Co robić dalej? Nadal selekcjonować, czy jednak zacząć pracować nad podstawową jedenastką? Czasu na zgranie nie będzie dużo. Wiosną startują eliminacje mistrzostw świata i tam eksperymenty nie wchodzą w rachubę.
Myślę, że Jerzy Brzęczek zna już wszystkie odpowiedzi na nurtujące go pytania - kim grać, na kogo liczyć w trudnych meczach. Są trzy podstawowe kwestie: zdrowie, forma poszczególnych zawodników oraz ich regularna gra w klubach. To trzy niewiadome, które będą wpływać na decyzje personalne. Sadzę jednak, że trener ma już wyklarowaną podstawową jedenastkę i jeśli nie pojawią się jakieś niespodziewane okoliczności, ta koncepcja się nie zmieni.
Tymi dobrymi wynikami udało mu się też przykryć kuriozalną dyskusję o książce "W grze" autorstwa Małgorzaty Domagalik. To duży sukces, bo ta publikacja była tematem numer jeden i aż do meczów całkowicie zdominowała rozmowy wokół kadry.
Słyszałem o tej książce, ale sam jej nie czytałem. Myślę, że to prywatna sprawa selekcjonera i autorki.
Nie taka prywatna. Sam pan mówił, że trener musi się liczyć z krytyką, a termin publikacji też wpłynął na atmosferę.
Być może, ale tak jak wspominałem, selekcjonera bronią wyniki. Jeśli one będą dobre, wszystko inne zejdzie na dalszy plan, a Jerzy Brzęczek będzie mieć spokój.
Uda nam się utrzymać 1. miejsce w grupie do końca Ligi Narodów?
To na pewno nie są za wysokie progi dla naszej drużyny, tym bardziej, że Holendrzy ostatnio mocno spuścili z tonu i nie powinniśmy się ich obawiać tak jak miesiąc temu, gdy jechaliśmy do Amsterdamu. Gdybyśmy grali z nimi dziś, bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji. Mielibyśmy też w składzie Roberta Lewandowskiego. Spotkania z Włochami i Holandią, które nam zostały, nie będą łatwe, ale to rywale w zasięgu. Z Włochami ostatnio często remisowaliśmy, a niewykluczone, że taki wynik wystarczy nam do utrzymania 1. pozycji.
Nabrał pan większych nadziei przed mistrzostwami Europy? Wcześniej kadra raczej nas nie rozpieszczała, lecz w ostatnich meczach pokazała nadzwyczaj dużo dobrego.
Nie wiem, kto miał kiepskie nastroje, ale ja jestem pełen optymizmu od dłuższego czasu. Idzie nowa generacja bardzo zdolnych piłkarzy, którzy wzmocnią tę reprezentację. Mamy najlepszego napastnika w Europie, wciąż dobrego Kamila Glika, duży wybór solidnych bramkarzy i mocny środek pola. Nie widzę żadnych powodów, dla których nie mielibyśmy osiągnąć sukcesu na Euro.
Czytaj także:
Drakońskie kary za rasistowskie okrzyki w klasie okręgowej. "Bardziej opłaca się pobić sędziego"
El. MŚ 2022: zwycięstwa Argentyny i Brazylii, Ekwador lepszy od Urugwaju