Fortuna I liga. Ireneusz Mamrot tłumaczy pierwszą porażkę Arki Gdynia. Trener zwraca uwagę na pewien problem

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Ireneusz Mamrot
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Ireneusz Mamrot

Każda seria ma kiedyś swój koniec. Arka Gdynia przegrała z GKS-em Tychy 0:2 i tym samym doznała pierwszej porażki w Fortuna I lidze. Trener Ireneusz Mamrot zwrócił uwagę, że jego piłkarze zbyt wolno operowali piłką i nie strzelali zza pola karnego.

Pierwsza porażka przydarzyła się Arce Gdynia dopiero w piątej kolejce Fortuna I ligi. GKS Tychy wygrał nad morzem 2:0. - Przede wszystkim w pierwszej połowie kilka razy powinniśmy szybciej operować piłką, zwłaszcza w środkowej strefie boiska. To taka pierwsza moja uwaga. Druga - ewidentnie popełniliśmy błąd przy stracie gola. Mocno nad tym pracujemy i nie powinno to się wydarzyć. Dwóch zawodników ze środka obrony poszło w jedną strefę, co spowodowało utratę bramki - skomentował Ireneusz Mamrot.

Trener ekipy z Trójmiasta pochwalił swoich podopiecznych za walkę. - W drugiej połowie było widać większe zaangażowanie zespołu i dążenie do odrobienia straty, jednak przeciwnik dobrze się bronił całą drużyną. Później rywale wykorzystali stały fragment gry, po którym zdobyli bramkę na 2:0. Przyszła pierwsza porażka. Jesteśmy z tego bardzo niezadowoleni, ale trzeba patrzeć na to trochę szerzej. Jestem przekonany, że będzie na to odpowiednia reakcja zespołu. Świadomość piłkarzy musi być taka, że w lidze nie ma łatwych spotkań - dodał.

Gdynianie stworzyli sobie sporo sytuacji, lecz zabrakło im skuteczności. Czasami tak się dzieje. - Piłka ma to do siebie, że czasami masz jedną czy dwie sytuacje i je wykorzystujesz. Tak było w Niecieczy. Są też takie mecze, w których masz więcej okazji i piłka nie wpada do siatki. Pod tym względem, to GKS Tychy był skuteczniejszym zespołem. O to w tym sporcie chodzi - podkreślił 49-letni szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Masowe testy na koronawirusa. "Uznaliśmy, że to dobry moment"

Mamrot będzie uczulał swoją drużynę na to, że warto szukać strzałów zza pola karnego. - Mimo wszystko jestem wymagający, jeśli chodzi o swój zespół. Uważam, że musimy stwarzać sobie trochę więcej sytuacji. Wracając do pierwszej połowy, kiedy przeciwnik był dobrze zorganizowany, to aż prosiło się o strzały z 25. metra. Długo operowaliśmy piłką, przekładaliśmy ją, a trzeba próbować uderzeń z dystansu. Tego nam zabrakło - przyznał.

Żółto-niebiescy do końca walczyli o kontaktowego gola. - Chciałbym podziękować kibicom, bo do końca nam pomagali i dopingowali. Szkoda, że nie strzeliliśmy bramki - nam nie dałoby to żadnego punktu, lecz mogliśmy zrobić to dla nich - zakończył trener Arki.

Zobacz takżePKO Ekstraklasa. Zbigniew Boniek dosadnie o możliwości przerwania rozgrywek
Zobacz takżePKO Ekstraklasa. Frekwencja na stadionach piłkarskich. Ponad 12 tysięcy widzów na Górniku. Czekamy na Legię i Lecha

Źródło artykułu: