Premier League. Liverpool - Arsenal. Trzecia wygrana mistrzów Anglii. Zaczęli goście, skończyli gospodarze

Getty Images / Paul Ellis / POOL / Na zdjęciu od lewej: Pierre-Emerick Aubameyang i Joe Gomez
Getty Images / Paul Ellis / POOL / Na zdjęciu od lewej: Pierre-Emerick Aubameyang i Joe Gomez

Liverpool w swoim trzecim meczu w Premier League wygrał po raz trzeci. Mistrzowie Anglii przegrywali z Arsenalem 0:1, ale w potyczce zwyciężyli 3:1.

Po dwóch meczach Liverpool i Arsenal zgromadzone miały w Premier League po 6 punktów. Bezpośrednie starcie zapowiadało się pasjonująco.

Początek meczu jednak zawiódł, działo się niewiele. Optyczna przewaga należała do mistrzów Anglii, ale nie miała przełożenia na okazje bramkowe. Gospodarze przyspieszyli grę po dziesięciu minutach i w końcu zaczęli zagrażać Berndowi Leno.

W 12. minucie Arsenal uratował David Luiz, który w ostatniej chwili wybił piłkę z pola bramkowego. Kilkadziesiąt sekund później strzelał Seydou Keita, trafił jednak w rywala. Z kolei po kwadransie Mane uderzył wprost w bramkarza. Najbliżej trafienia w początkowej fazie gry Liverpool był w 21. minucie. Wówczas sprzed pola karnego mocno uderzył Trent Alexander-Arnold, piłkę podbił Hector Bellerin i futbolówka trafiła w poprzeczkę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłka lądowała w ich siatce... 37 razy! Kuriozalny mecz w Niemczech

Goście skupieni na obronie własnej bramki sporadycznie atakowali. Pierwsze groźniejsze wyjście Kanonierów zakończyło się golem dla przyjezdnych. Ainsley Maitland-Niles dogrywał w pole karne, piłkę chciał wybić Andrew Robertson, ale skiksował. Futbolówka spadła pod nogi Alexandre Lacazette'a, który nieczysto uderzył, jednak bramkę zdobył.

Odpowiedź mistrzów Anglii była niemal natychmiastowa. W 28. minucie Mohamed Salah wpadł z piłką w pole karne, jego strzał odbił Leno. Dobitka z bliska Mane do pustej bramki była formalnością. Po kolejnych sześciu minutach Liverpool już prowadził. Dośrodkowanie z prawej strony, do piłki nie doszedł Mane, ale przejął ją Robertson i z bliska pokonując bramkarza odkupił winy za błąd przy premierowym golu w meczu.

Przy stanie 2:1 gospodarze nie forsowali tempa. Ciekawiej zrobiło się niespełna kwadrans po zmianie stron. W 59. minucie sam na sam z bramkarzem znalazł się Lacazette. Snajper chciał uderzać podcinką, ale Alisson wyczekał go i piłkę złapał. W odpowiedzi z dystansu mocno uderzył Virgil van Dijk, Beno zdołał odbić strzał. Z kolei w 63. minucie Lacazette ponownie znalazł się naprzeciwko bramkarza, przymierzył jednak wprost w Brazylijczyka.

W końcówce więcej z gry miał Liverpool. Akcje mistrzów Anglii starał się napędzać rezerwowy Diogo Jota. Nowy nabytek Juergena Kloppa w 83. minucie otrzymał podanie od Salaha i mając do bramki kilka metrów trafił w boczną siatkę.

Wynik spotkania w 88. minucie ustalił wspomniany Jota, który do bramki trafił z ok. 16 metrów. Portugalczyk piłkę przyjął ręką, sędzia jednak nie dopatrzył się złamania przepisów i bramkę uznał.

Liverpool w trzech spotkaniach może poszczycić się kompletem "oczek". Arsenal musiał pogodzić się z pierwszymi stratami w rozgrywkach.

Liverpool FC - Arsenal FC 3:1 (2:1)
0:1 - Alexandre Lacazette 25'
1:1 - Sadio Mane 28'
2:1 - Andrew Robertson 34'
3:1 - Diogo Jota 88'

Składy:

Liverpool FC: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Joe Gomez, Virgil van Dijk, Andrew Robertson - Naby Keita (80' James Milner), Fabinho, Georginio Wijnaldum - Mohamed Salah, Roberto Firmino (90+1' Takumi Minamino), Sadio Mane (79' Diogo Jota).

Arsenal FC: Bernd Leno - Rob Holding, David Luiz, Kieran Tierney - Mohamed Elneny, Granit Xhaka (60' Dani Ceballos) - Hector Bellerin, Ainsley Maitland-Niles - Willian (68' Nicolas Pepe), Pierre-Emerick Aubameyang - Alexandre Lacazette (74' Eddie Nketiah).

Żółte kartki: Mane, Alexander-Arnold (Liverpool) oraz Bellerin, Ceballos (Arsenal).

Sędzia: Craig Pawson.

* * *
Fulham FC - Aston Villa 0:3 (0:2)
0:1 - Grealish 4'
0:2 - Hourihane 15'
0:3 - Mings 48'

Czytaj także:
Transfery. Manchester United włącza się do walki o Arkadiusza Milika. Były już "nieformalne rozmowy"
Transfery. Media: Loris Karius będzie bramkarzem Unionu Berlin. Pozostały testy medyczne
[multitable table=1245 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (2)
avatar
Wiesiek Kamiński
29.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Teraz Króluje Bayern,mimo wpadki ! 
avatar
Maro75
28.09.2020
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Po pierwsze w Liverpoolu gra Naby Keita, a nie Seydou, zaś po drugie - przestańcie się bawić w sędziów. Skoro jest var i po sprawdzeniu gol został uznany, to znaczy że ręki nie było.