To miał być zwykły kolejny krok w drodze do wyznaczonego celu piłkarzy Łódzkiego Klubu Sportowego. Spadkowicz z PKO Ekstraklasy w tym sezonie wygrał wszystkie cztery dotychczas rozegrane ligowe spotkania, a pierwszego gola stracili dopiero w poprzednim meczu w Sosnowcu. Sandecja z kolei wciąż nie zdobyła nawet jednego punktu.
- Pewnym siebie trzeba być, trzeba wierzyć we własne umiejętności. Nie można być pysznym, pozbawionym pokory, nie można nikogo lekceważyć. Jest takie powiedzenie "pycha kroczy przed upadkiem" i my bardzo pracujemy nad tym, żeby każdy chodził po ziemi. W mojej i ocenie miejsce Sandecji w lidze totalnie odbiega od tego, co ta drużyna pokazuje na boisku. Jeżeli ktoś myśli, że ten mecz będzie łatwy, to ja przed tym przestrzegam - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej trenre ełkaesiaków Wojciech Stawowy.
Wprawdzie minęło trochę czasu zanim spotkanie się rozkręciło, bo pierwsze próby Małkowskiego czy Pirulo z 15. i 17. minuty można traktować jako "rozpocznanie terenu". Doskonałą okazję po błędzie Adriana Klimczaka miał w 25. minucie Maciej Korzym. Klimczak usiłował wybić piłkę dośrodkowaną w pole karne i trafił w... Arkadiusza Malarza. Z ostrego kąta z trzech metrów Korzym zaś trafił w boczną siatkę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłka lądowała w ich siatce... 37 razy! Kuriozalny mecz w Niemczech
Po aktywniejszym okresie gości z Nowego Sącza przyszedł ostatni kwadrans pierwszej połowy, w którym pedał gazu docisnął ŁKS. W 31. minucie zagranie Antonio Domigueza zablokował jeden z obrońców, piłka trafiła na prawą stronę do Macieja Wolskiego, który znalazł podaniem w polu karnym Łukasza Sekulskiego i było 1:0.
Napastnik gospodarzy popisał się również przepięknym trafieniem z rzutu wolnego w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Piłka poleciała nad murem, prosto w lewe okno bramki Szymona Tokarza. Z kolei na finiszu pierwszego kwadransa drugiej połowy 29-letni napastnik skompletował hat-tricka. Zamieszanie i mały bilard w polu karnym Sandecji na bramkę powinien zamienić Michał Trąbka, lecz jego strzał odbił Tokarz. Przy dobitce Sekulskiego nie miał już szans.
Drużynę trenera Piotra Mandrysza stać było na trafienie honorowe. Po rzucie rożnym w 63. minucie piłkę wybił głową Sekulski, a na 25. metrze przy Bartłomieju Kasprzaku nie było nikogo, więc pomocnik Sandecji zdecydował się na strzał z dystansu, a piłka zatrzymała się dopiero w bramce Malarza.
Nadzieje gości na ewentualną zdobycz w Łodzi rozwiał pięć minut później Rozwandowicz, który pokusił się o strzał z rzutu wolnego. Trafił w bramkarza, Szymona Tokarza, a ten interweniował tak niefartownie, że piłka wpadła do siatki. Do końca meczu to ŁKS był bliżej kolejnego trafienia niż Sandecja gola numer dwa, ale więcej bramek na Stadionie Miejskim przy al. Unii w Łodzi już nie padło.
Po pięciu kolejkach ełkaesiacy legitymują się kompletem zwycięstw i przewodzą w tabeli Fortuna I Ligi. Sandecja zaś pozostała na przedostatniej pozycji w tabeli z dokładnie odwrotnym bilansem. W następnej kolejce, która już w środę, łodzianie pojadą do Bełchatowa na starcie z GKS-em, a zespół z Nowego Sącza pierwszych punktów poszuka w domowym meczu ze Stomilem Olsztyn.
ŁKS Łódź - Sandecja Nowy Sącz 4:1 (1:0)
1:0 - Łukasz Sekulski 31'
2:0 - Łukasz Sekulski 45+2'
3:0 - Łukasz Sekulski 60'
3:1 - Bartłomiej Kasprzak 63'
4:1 - Maksymilian Rozwandowicz 68'
Składy:
ŁKS: Arkadiusz Malarz - Maciej Wolski (79' Tomasz Nawotka), Maciej Dąbrowski, Jan Sobociński, Adrian Klimczak (79' Kamil Dankowski) - Pirulo, Antonio Dominguez, Maksymilian Rozwandowicz, Piotr Gryszkiewicz (82' Przemysław Sajdak), Michał Trąbka (87' Kelechukwu Ebenezer Ibe-Torti) - Łukasz Sekulski (87' Samu Corral)
Sandecja: Szymon Tokarz - Michal Piter-Bucko, Tomasz Boczek, Miłosz Kałahur (32' Wiktor Żołądź), Daniel Dziwnel - Michał Walski (72' Wojciech Kamiński), Damian Chmiel - Maciej Małkowski (62' Adrian Basta), Bartłomiej Kasprzak, Adrian Danek - Maciej Korzym (71' Kamil Ogorzały)
Sędziował: Łukasz Kuźma
Żółte kartki: Korzym, Basta, Kamiński, Piter-Bucko (Sandecja)
Widzów: 2621
Czytaj też:
Widzew Łódź rozwija skrzydła. Pokonał GKS 1962 Jastrzębie
Arka Gdynia wygrała mecz na szczycie. Obrona Bruk-Betu Termaliki Nieciecza rozbrojona