Kiedy żona i dzieci są już w łózkach, Edin Dzeko nadal chodzi po mieszkaniu. - Nigdy nie mogę zasnąć po meczu - opowiada dla "The Athletic". - Za dużo myśli. I nie ma różnicy, czy wysoko wygraliśmy, zremisowaliśmy, czy przegraliśmy. Może miałem jakieś okazje, których nie wykorzystałem. Zastanawiam się, dlaczego którąś z nich zmarnowałem - dodaje.
Dziecko wojny
To adrenalina nie daje mu zasnąć. Już dawno przestał myśleć o najtrudniejszym okresie swojego życia, gdy wychowywał się podczas wojny. Nie rozmawia o tym z żoną, rodzicami ani z siostrą. Robi wyjątek tylko dla zagranicznych dziennikarzy.
- Nie widzę w tym sensu. Ten okres zostawiłem dawno temu - mówi Dżeko "Guardianowi" i dodaje: - Nie miałem typowego dzieciństwa. To był okres przetrwania. Nie byłem świadomy wielu rzeczy, ale wojna sprawia, że dorastasz szybciej. Uczy rzeczy, których w normalnych czasach nigdy byś się nie nauczył.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski o twarzy dziecka. Film podbija sieć
Urodził się w 1986 roku. Wojna w Bośni wybuchła pięć lat później. Był to najkrwawszy konflikt w Europie od zakończenia II wojny światowej. Zginęło w nim około 100 tysięcy osób. Niektórzy podają, że ofiar mogło być nawet dwa razy więcej. Wiele rodzin musiało opuścić swoje domy. - Zdarzało się, że musieliśmy szybko kończyć mecz, bo rozległy się syreny i musieliśmy się ukryć - wspomina piłkarz w rozmowie z "The Players' Tribune".
Banan po treningu
Po zakończeniu wojny Bośnia i Hercegowina popadła w kryzys. Wyliczono, że co szósta rodzina żyje w ubóstwie. A stopa bezrobocia wśród osób w wieku 15-24 lata wynosi 62 proc. i jest jedną z najwyższych na świecie. Kiedy kraj podnosił się z wojny, nie było czasu na wielkie marzenia. Dzeko chciał tylko grać w dorosłej drużynie FK Zeljeznicar.
- Byłem szczęśliwy, że mogłem grać bez odgłosu syren i żadnego niebezpieczeństwa. Jechałem z tatą dwoma autobusami i tramwajem na pierwsze treningi. Graliśmy na szkolnym boisku, bo stadion był zniszczony. Choć tata pracował, zabierał mnie tam codziennie, a po zajęciach przynosił banana. Nawet w trudnych chwilach rodzice chcieli dać mi i mojej siostrze najwięcej od siebie - opowiada.
Dziś daje coś od siebie. Został ambasadorem UNICEF-u. Wspiera organizację, ale wciąż widzi wiele do poprawy. Podkreśla, że pomocy nie starcza dla wszystkich. Że wciąż wiele ludzi walczy z biedą. Że młodzi ludzie szybko wyjeżdżają za granicę. Sam wyjechał jako 19-latek. Pierwsze poważne kroki w futbolu stawiał w Czechach.
Po dwóch latach wyciągnął go Wolfsburg. I był to strzał w "10". Dzeko z Grafite stworzyli zabójczy duet snajperów, który w 2009 zapewnił "Wilkom" mistrzostwo Niemiec. Po tym sukcesie Bośniak grał jeszcze w Niemczech dwa lata, w 2011 roku Manchester City pobił rekord transferowy Bundesligi i kupił go za 37 mln euro.
"Kloc" za 25 tys. euro
To, co wydarzyło się rok później, przeszło do historii futbolu. W ostatniej kolejce Premier League ekipa Dzeko remisuje 2:2 z Queens Park Rangers, dopiero gol Sergio Aguero na 3:2 w doliczonym czasie gry decyduje o mistrzostwie Anglii. Manchester City wyrwał tytuł z gardła swojemu rywalowi zza miedzy.
Od pięciu lat karierę kontynuuje we Włoszech. Tam odnalazł swój drugi dom. W 222 meczach dla Romy strzelił 106 goli. A gdy Zeljeznicar dostał za niego ofertę z Czech, poczuł się, jakby wygrał los na loterii. Za 25 tys. euro oddał napastnika, którego w kraju przezywali "klocem".
Jego drużyny w Niemczech i Anglii sprawiały niespodziankę i zdobywały mistrzostwo. Z Romą wyeliminował z Ligi Mistrzów Barcelonę. W Serie A popełnił też błąd, który jest plamą na jego karierze. Na początku 2019 roku Roma skompromitowała się w meczu z Fiorentiną, przegrała 1:7, a Dżeko puściły nerwy i opluł sędziego.
Dwa gole mniej od "Lewego"
- Nikt ode mnie nie chce bardziej wygrywać w każdym meczu. Bez względu na to, z kim gramy - mówił.
Od lat jest jednym z najlepszych bośniackich piłkarzy. Dorównać próbuje mu tylko Miralem Pjanić, który tego lata zamienił Juventus na Barcelonę, ale z Polską nie zagra, bo jest na kwarantannie. To Dzeko będzie najgroźniejszą bronią Bośni i Hercegowiny. W 108 meczach reprezentacji strzelił 59 goli, tylko o dwa mniej niż Robert Lewandowski dla Polski.
Mecz Bośnia i Hercegowina - Polska zacznie się w poniedziałek o godzinie 20:45. Transmisja w TVP i Polsacie Sport. W internecie do obejrzenia także na platformie WP Pilot.
Maleją szanse Polski na losowanie z pierwszego koszyka w el. MŚ