Kamil Wilczek przez cztery lata był zawodnikiem Broendby IF. Temu klubowi kibicuje między innymi syn duńskiego ministra ds. cudzoziemców i integracji Mattiasa Tesfayesa.
Fani Broendby są wściekli. Po tym, jak dowiedzieli się, że Polak przechodzi do FC Kopenhaga, zaczęli go ostro hejtować. Palą też jego koszulki.
Dobrego przykładu nie dał wspomniany minister. Tesfayes nazwał Wilczka "Kamilem wypłatą". W ten sposób nawiązał do jego wysokiej pensji. Jens Stage, klubowy kolega Polaka, zyskał natomiast miano "Judasza" (on trafił do FC Kopenhaga z Aarhus GF, z którym sympatyzuje minister. Transfer miał miejsce w zeszłym roku).
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!
Później minister ds. cudzoziemców i integracji skasował wpis, w którym obraził dwóch zawodników. W Internecie jednak nic nie ginie. Dziennikarze zachowali jego post i zaczęli publikować w swoich materiałach.
Tesfayes wyciągnął wnioski. Postanowił wyrazić skruchę. "Przepraszam! Dla mnie futbol jest zabawą, przepychankami i wzajemne dokuczaniem między klubami. Uświadomiono mi jednak, że mój tweet został odczytany jako kontynuacja niektórych szalonych gróźb pod adresem graczy. Takie coś nie jest niczym zabawnym. Kamilowi i Jensowi życzę wszystkiego dobrego" - napisał na Twitterze.
Postawa duńskiego ministra została skrytykowana przez wiele osób. Odniósł się do niej między innymi Bo Rygard, szef firmy zarządzającej stadionem narodowym Parken, na którym swoje domowe mecze rozgrywa FC Kopenhaga.
"Animozje między fanami są w futbolu czymś zupełnie normalnym. Szokuje jednak taka wypowiedź osoby, która jest ministrem. To zupełnie nie na miejscu. Nie można czegoś takiego akceptować" - stwierdził.
Czytaj także:
-> Lazio chce zatrzymać Simone Inzaghiego. Kusi go atrakcyjną ofertą
-> "Szampany wystrzeliły za wcześnie". Meczu Lecha Poznań nie będzie w TVP Sport