Finał Pucharu Polski. Cracovia - Lechia. Pasy czekają na sukces już 72 lata. "Finałów się nie gra - finały się wygrywa"

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: piłkarze Cracovii
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: piłkarze Cracovii

- Tylko Cracovii mogło się to przytrafić, że ominie ją finał na Narodowym - mówi gorzko Michał Probierz. Niezależnie jednak od miejsca Cracovia ma na piątkowy wieczór jeden cel: sięgnąć po pierwszy w historii klubu Puchar Polski.

Cracovia to pierwszy mistrz Polski, który po tytuł sięgał jeszcze cztery razy - tylko pięć klubów może się pochwalić większą kolekcją złotych medali: Górnik Zabrze, Ruch Chorzów, Legia Warszawa (po 14), Wisła Kraków (13) i Lech Poznań (7). Ostatnie mistrzostwo Pasy zdobył jednak w 1948 roku.

Ten sukces pamięta jedynie najstarsze pokolenie kibiców. O tym jak wiele czasu minęło, świadczy też to, że dziś żyje tylko jeden piłkarz tamtej złotej drużyny Pasów - 97-letni dziś Mieczysław Kolasa.

By fani Cracovii przestali żyć przeszłością i przestali wypominać Januszowi Filipiakowi, że największym sukcesem jego rządów przy Kałuży 1 są "ciepła woda w kranie i prąd w gniazdkach", drużyna Michała Probierza musi coś wstawić do gabloty trofeów.

Głód sukcesu

Jeszcze kilka lat temu, po dekadach upokorzeń, kibicom Pasów wystarczyło, że Cracovia w ligowej tabeli jest nad Wisłą. W tym sezonie kluby dzieli 6 miejsc - odległość między dwiema stronami Błoń jeszcze nigdy nie była tak duża na korzyść Pasów. To kibicom jednak już spowszedniało. Są złaknieni prawdziwych sukcesów - w tym wypadku triumfu w Pucharze Polski.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!

Frekwencja przy Kałuży 1 nie jest najwyższa w lidze, ale 700 biletów, które PZPN przekazał Cracovii, rozeszły się w trzy minuty i kilka tysięcy chętnych obeszło się smakiem. Trudno się jednak dziwić, bo Pasy zagrają w finale Pucharu Polski po raz pierwszy w historii.

- To ważne dla Profesora, dla kibiców, dla nas wszystkich, żeby zdobyć puchar. To będzie podsumowanie naszej pracy. Szkoda, że w lidze nie jesteśmy wyżej. Zadecydowały o tym dwa tygodnie - mówi Michał Probierz, przypominając czarną serię porażek (4) sprzed wybuchu pandemii.

Występ w finale Pucharu Polski to szansa nie tylko na pierwszy sukces Cracovii od 72 lat, ale też pierwszy w "erze Janusza Filipiaka". Jeden z najbogatszych Polaków zbudował przy Kałuży 1 klub na solidnych fundamentach, ale dotąd największym sukcesem jego kadencji były dwa awanse do ekstraklasy (2004, 2013). A w międzyczasie zespół dwukrotnie (2009, 2012) spadł z ligi.

Dlatego Filipiak postanowił zmotywować piłkarzy wysoką premią. - Premię mamy ustaloną przed sezonem i to jest niezmienne. A dodatkowo prezes Filipiak zapowiedział, że piłkarze dostaną zwrot "covidowych" cięć na czas przerwy w rozgrywkach - mówi Probierz. To oznacza, że w piątek jego zawodnicy będą mieli do podniesienia ponad 4 mln zł - dotąd nikt tyle nie wypłacił drużynie na zdobycie pucharu.

To pokazuje, jak wiele zmieniło się w piłce od ostatniego sukcesu Cracovii. Za zdobycie mistrzostwa Polski w 1948 roku podopieczni Stanisława Malczyka zostali zaproszeni na obiad, niektórzy otrzymali pamiątkowe sygnety, a Stanisław Różankowski w nagrodę za dwa gole na wagę tytułu dostał zegarek.

Patent na Lechię

Cracovia zagra w finale Pucharu Polski po raz pierwszy, ale Probierz zna już smak triumfu w tych rozgrywkach. Sięgnął po puchar w 2010 roku z Jagiellonią Białystok. - Na coś takiego się czeka. To są bardzo fajne emocje. Można się tylko cieszyć, że się jest w finale. To najfajniejsze uczucie - mówi.

Pasy mogą się czuć faworytem piątkowego meczu, bo mają patent na finałowego przeciwnika. Krakowianie wygrali pięć ostatnich ligowych spotkań z Lechią. - Finałów się nie gra - finały się wygrywa. Istotne jest podejście mentalne i nie można zwariować. Dlatego nie wariujemy i przygotowujemy się do tego meczu tak, by go wygrać - mówi Probierz.

Przy Kałuży 1 żałują jedynie, że z powodu epidemii COVID-19 finał Pucharu Polski wyjątkowo nie odbędzie się na Stadionie Narodowym w Warszawie, który gościł najważniejszy mecz sześciu poprzednich edycji. Tym razem finał odbędzie się w Lublinie.

Probierz pracuje w Cracovii już tak długo, że zdążył przesiąknąć właściwym pasiastemu środowisku fatalizmem i przyzwyczaił się do "garbatej doli": - Znajomy mi przed awansem powiedział, że na pewno zagramy w finale, bo tylko Cracovii mogło się to przytrafić, że ominie ją finał na Narodowym. Trudno, nie mamy wyboru. Dobrze, że choć pojawią się nasi kibice.

Finał Totolotek Pucharu Polski Cracovia - Lechia Gdańsk odbędzie się w piątek o godz. 20:00. Pasy wystąpią przeciwko Lechii prawdopodobnie w najmocniejszym składzie. Gotowi do gry mają być nieobecni ostatnio kapitan Rafael Lopes i Michal Siplak.

Komentarze (0)