Premier League: Liverpool - Chelsea. Awantura między Frankiem Lampardem a Juergenem Kloppem

Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Frank Lampard
Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Frank Lampard

Mecz Liverpoolu z Chelsea (5:3) dostarczył wielkich emocji nie tylko na boisku. W trakcie gry doszło do niemałej awantury przy linii bocznej, gdzie ostro starli się Frank Lampard i Juergen Klopp.

Poszło o kontrowersyjną decyzję sędziego Andre Marrinera, który w 36. minucie odgwizdał faul Mateo Kovacicia na Sadio Mane. Chorwat trafił w piłkę, dlatego londyńczycy mieli duże pretensje. W warunkach angielskich takie interwencje raczej nie kończą się przerywaniem gry.

Liverpool prowadził wówczas 1:0, a po tym stałym fragmencie i pięknym uderzeniu Trenta Alexandra-Arnolda miał w garści dwubramkową przewagę. Decyzja arbitra nie pozostała więc bez wpływu na wynik.

Kłótnia trenerów nagrana z trybun

- Jaki faul? Tu nie było faulu! - pieklił się przy ławce Frank Lampard. Juergen Klopp próbował go uspokajać gestami ręką, ale to jeszcze bardziej zdenerwowało menedżera "The Blues".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzut wolny, z którego śmieje się cały świat. Co oni narobili?!

- Usiądź. To nie był pie*** faul. Zamknij się! - słychać głos legendy Chelsea na nagraniu wykonanym z wysokości trybun. Najpewniej całe zdarzenie zarejestrował jeden z członków ekipy "The Reds", który siedział tuż nad ławkami rezerwowych.

Gdy wydawało się, że sytuacja zaczyna się już uspokajać, Lampard raz jeszcze zwrócił się w kierunku sztabu mistrza Anglii i znów rzucił kilka cierpkich słów. Według "Daily Mail" były one skierowane do asystenta Kloppa, Pepijna Lijndersa.

Nad krewkimi trenerami próbował zapanować sędzia techniczny, który nie dopuścił, by opiekun Chelsea wyszedł ze swojej strefy i uspokajał zarówno jego, jak i Niemca. Na pustym Anfield całą tę, momentami wulgarną, konwersację było dość dokładnie słychać, dlatego media łatwo wyłapały słowa, które padły z ust jej uczestników.

Kanonada z happy endem dla mistrza

Sam mecz był niezwykle ciekawy i wyrównany. Londyńczycy mieli jednak tak wiele dziur w defensywie, że mimo niezłej postawy z przodu, polegli ostatecznie 3:5.

- Nie mam żadnego problemu z Juergenem Kloppem. Fantastycznie zarządzał swoją drużyną. Podczas gry zawsze pojawiają się emocje. Granica między twoim zwycięstwem a wygraniem ligi przez rywala bywa bardzo cienka. Jesteśmy fair wobec Liverpoolu, ale nie chciałbym, żeby traktowano nas arogancko - mówił już po meczu Lampard w rozmowie ze "Sky Sports".

Po ostatnim gwizdku sędziego "The Reds" odebrali trofeum za mistrzostwo Anglii. Londyńczycy natomiast wciąż walczą o miejsce w pierwszej czwórce - wraz z Leicester City i Manchesterem United. Tylko dwie z tych trzech ekip będą mogły zrealizować cel, przy czym "Lisy" i "Czerwone Diabły" zmierzą się w bezpośrednim starciu w ostatniej kolejce.

Jeśli Chelsea chce sobie zapewnić udział w Champions League bez spoglądania na wynik na King Power Stadium, musi w niedzielę przynajmniej zremisować u siebie z Wolverhampton Wanderers.

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa: wejść w buty Christiana Gytkjaera. Mikael Ishak - zakurzony talent. Lech Poznań to dla niego szansa
Skandal w Rosji. Podwójne standardy wobec jednego z klubów, a w tle koronawirus

Komentarze (0)