Aleksandar Vuković nazwał Michała Karbownika swoim dzieckiem. W tygodniu trener spotkał się z dziennikarzami i żartował, że kolejni "synowie" są w drodze. Wymienił na przykład Macieja Rosołka. W meczu z Pogonią wskazał następnych. Legia zaczęła spotkanie z trzema 17-latkami na boisku: Radosławem Cielemęckim, Arielem Mosórem i Szymonem Włodarczykiem.
Dwaj ostatni wchodzą w buty swoich ojców. Piotr Mosór w Legii grał w latach 90. Wywalczył mistrzostwo, dwa Puchary Polski i Superpuchar. Piotr Włodarczyk zaczynał w warszawskim klubie profesjonalną karierę. Kibice pamiętają go za wygranie krajowego pucharu i gola z Górnikiem Zabrze dającego drużynie mistrzostwo w 2006 roku. Ariel i Szymon mieli wtedy po trzy lata.
Młodzieńczej fantazji w ostatnim meczu sezonu przy Łazienkowskiej jednak nie było. Przynajmniej po stronie gospodarzy. Legia zaczęła w mocno zmienionym składzie, z Mateuszem Wieteską w pomocy. Grał też Bartosz Slisz. Piłkarz mocno promowany przez Vukovicia nie wyróżniał się jednak na tle młodszych kolegów i debiutantów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze z A klasy mogą się poczuć jak w Ekstraklasie. Nowa szatnia robi wrażenie!
Goście wyczuli szansę i przez większość pierwszej połowy to oni częściej utrzymywali się przy piłce. Mało było w tym wszystkim "mięsa", czyli strzałów czy choćby groźnych akcji. Ale jedna wystarczyła. Po spokojnych, jednostajnych trzydziestu minutach, Paweł Cibicki przyspieszył grę. Podał na skrzydło, piłka trafiła zaraz do Marcina Listkowskiego, który z boku pola karnego uderzył bardzo mocno. Siła była odpowiednia, ale precyzji też nie zabrakło. Piłka odbiła się od dalszego słupka i wpadła do bramki.
Legia odpowiedziała akcją Slisza z Cholewiakiem. Pierwszy wycofał do wbiegającego kolegi, ale Cholewiak również wybrał siłę. W tym przypadku wystarczyła precyzja. Zawodnik gospodarzy nie trafił nawet w bramkę.
Kibice krzyczeli: "mistrz, mistrz, Legia mistrz". Przypominali swoim zawodnikom, że przecież dziś rozdanie medali, i warto chociaż nie przegrać. Ale na boisku niewiele się działo. Po podaniu Rosołka i próbie Włodarczyka fani jęknęli. Włodarczyk starał się zaskoczyć bramkarza strzałem piętą, ale źle to wykombinował. Skończyło się stratą.
Gospodarzom zabrakło zdecydowania. Po murawie biegało kilku młodzieżowców i to wszystko. Trybuny na chwilę pobudził rezerwowy Damian Warchoł. Dostał brawa za próbę uratowania piłki wślizgiem przed wyjściem za linię boczną. Aut i tak miała jednak Pogoń. Ta scena dużo mówi o tym meczu.
W samej końcówce legionistów dobił Adam Frączczak. Pokonał Radosława Cierzniaka z bliskiej odległości po zagraniu Kacpra Smolińskiego. W doliczonym czasie gry po zamieszaniu, okazało się, że gospodarze strzelili honorowego gola. Sędzia musiał sprawdzić to na powtórce. Bramkę zdobył Warchoł - snajper, który w tym sezonie trafił do rezerw Legii z Pelikana Łowisz i w 16 spotkaniach trzeciej ligi strzelił 17 goli. Tylko on pobudzał w niedzielę trybuny.
Legia - Pogoń 1:2 (0:1)
0:1 - Marcin Listkowski 38'
0:2 - Adam Frączczak 82'
1:2 - Damian Warchoł 90+3
Legia: Radosław Cierzniak - Paweł Stolarski, Inaki Astiz, Ariel Mosór (63. William Remy), Luis Rocha - Bartosz Slisz, Mateusz Wieteska, Mateusz Cholewiak, Radosław Cielemęcki (81. Mateusz Grudziński) - Maciej Rosołek, Szymon Włodarczyk (63. Damian Warchoł).
Pogoń: Dante Stipica - Benedikt Zech, Konstantinos Triantafyllopoulos, Mariusz Malec, Hubert Matynia - Marcin Listkowski, Tomas Podstawski, Kamil Drygas (65. Damian Dąbrowski), Sebastian Kowalczyk (75. Kacper Smoliński) - Adam Frączczak, Paweł Cibicki (69. Maciej Żurawski).
Sędziował: Damian Kos (Gdańsk)
Żółte kartki: Slisz, Stolarski (Legia) - Drygas, Matynia, Frączczak (Pogoń)