Włoscy dziennikarze nazwali je miastem duchów. Szpitale pękały w szwach, pełne były też kostnice. Trumien przybywało w takim tempie, że były pakowane na ciężarówki, a liczby chorych wzrastały niemal w postępie geometrycznym. Opustoszałe ulice. Jak z futurystycznego filmu kategorii science-fiction.
Wiosną Bergamo stało się jej największym ogniskiem koronawirusa w całej Europie.
Nagle pojawiła się grupa mężczyzn, która w tym tragicznym czasie zaczęła dawać mieszkańcom ogromną radość. Nawet tym, którym wydawało się, że nie da się już grać lepiej niż w ostatnim sezonie, zakończonym największym sukcesem w historii klubu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze z A klasy mogą się poczuć jak w Ekstraklasie. Nowa szatnia robi wrażenie!
Atalanta Bergamo jest najjaśniejszym punktem na mapie Serie A, prezentując najlepszy futbol w całym kraju, z każdym tygodniem zyskując kolejnych kibiców. Ale czy może być inaczej? Widowiskowa, pełna fantazji gra, 93 strzelone gole i wielkie szanse na przekroczenie po raz pierwszy od 1951 roku granicy 100 bramek w jednym sezonie.
Ale przede wszystkim Atalanta to faworyt do zdobycia wicemistrzostwa Włoch. A być może jeszcze do powalczenia o mistrzostwo?
Maszyna do atakowania
4:1 z Sassuolo, 7:2 z Lecce, 3:2 z Lazio, 3:2 z Udinese, 2:0 z Napoli, 1:0 z Cagliari, 2:0 z Sampdorią, 6:2 z Brescią. Po przerwie wywołanej pandemią Atalanta odniosła osiem zwycięstw, przerwanych jedynie remisem 2:2 z Juventusem. I w wyjazdowym meczu z mistrzem Włoch to drużyna Gian Piero Gasperiniego była zespołem lepszym, a oba gole dla Starej Damy padły po rzutach karnych.
- To był wspaniały występ przeciwko liderowi Serie A. Jestem bardzo zadowolony z gry, ale również bardzo rozczarowany, że nie odnieśliśmy zwycięstwa. Prowadziliśmy do ostatniej minuty i zrobiliśmy wszystko, aby zasłużyć na wygraną - mówił po meczu szkoleniowiec.
Mimo rozczarowania brakiem zwycięstwa nad Juve Gasperini i tak nie może narzekać. Znajduje się w najlepszym czasie swojej trenerskiej kariery i w pełni zmazał plamę na swoim CV, jakim była krótka praca w Interze Mediolan, gdzie przejął naszpikowany gwiazdami zespół, a zwolniono go po pięciu meczach.
W Atalancie nie ma do dyspozycji gwiazd jak kiedyś na San Siro. Stworzył maszynę z zawodników solidnych czy bardzo dobrych, jednak nie piłkarzy z pierwszych stron gazet. Timothy Castagne, Hans Hataboer, Robin Gosens, Berat Djimsiti czy Marten de Roon - wszyscy pod wodzą Gasperiniego przeskoczyli o dwa poziomy w górę i dziś są czołowymi graczami na swoich pozycjach w całej lidze.
Są ci od noszenia pianina, ale ktoś musi na nim grać. Luis Muriel czy Josip Ilicić byli swego czasu uważani za wielkie talenty, ale z różnych przyczyn nie zrobili wielkich karier, a na pewno nie takich, jakie przewidywano. Klucz do nich znalazł dopiero Gasperini. Przekonał do siebie, zmusił do większej intensywności, ciężkich treningów. Efekty przyszły szybko.
Wraz z Rusłanem Malinowskim, Duvanem Zapatą i Alejandro "Papu" Gomezem stanowią teraz wielką siłę ofensywną Atalanty. O tym jak dużą, niech świadczy fakt, że aż trzech z nich, Muriel, Ilicić i Zapata strzelili w tym sezonie co najmniej 15 goli.
- Atak mamy we krwi. Wiemy, że możemy pokonać każdego rywala. Wprawdzie nie możemy porównywać się z Juventusem czy Interem, którzy płacą za piłkarzy po 100 milionów euro, ale nasza siła leży gdzie indziej niż budżet - mówił niedawno De Roon.
Apetyt rośnie
Wysoki pressing, dużo podań, utrzymywanie się przy piłce na połowie przeciwnika, szybkość i fantazja w ataku. To cechy najbardziej lubianej w tym roku drużyny w Italii. Ekipa Gasperiniego gra tak w każdym spotkaniu, niezależnie od klasy rywala, czy grają ze SPAL, czy z mistrzem Włoch.
W meczu w Turynie to ona dominowała przez zdecydowaną większość meczu, przez wiele minut wielki Juventus z Ronaldo i Dybalą w składzie nie mógł powąchać piłki. Sytuacja niespotykana w Serie A od lat.
Ostatnie znakomite występy rozbudziły apetyty kibiców La Dea. Bardzo realne jest zdobycie wicemistrzostwa Włoch - obecnie Inter ma tylko jeden punkt przewagi. Dogonienie Juve będzie już trudniejsze, bo na pięć kolejek przed końcem Stara Dama ma siedem "oczek" więcej.
Drugie miejsce i tak byłoby najlepszym wynikiem w historii klubu. Na dodatek Atalanta wciąż ma przed sobą finałowe rozgrywki Ligi Mistrzów, w której nie jest bez szans na wielki wynik. Już wprawdzie tak można, a nawet trzeba nazwać ćwierćfinał, w którym Atalanta zmierzy się z Paris Saint-Germain (więcej TUTAJ).
Fakt, że zostanie rozegrany tylko jeden mecz, działa na korzyść ekipy z Bergamo. Podobnie jak fakt, że drużyna jest w ciągłym rytmie meczowym. PSG ostatni mecz o stawkę rozegrało kilka miesięcy temu i mistrzom Francji pozostały jedynie spotkania towarzyskie.
- Przygotowujemy się na mecz z PSG, ale chcemy też walczyć do końca w Serie A. Najlepszym sposobem na przygotowanie się do 12 sierpnia jest gra w Serie A z odpowiednią intensywnością i skupieniem - ocenia Gasperini.
Ożywili miasto duchów
Wyniki drużyny La Dea były jak tlen dla mieszkańców Bergamo, gdzie od początku pandemii na koronawirusa zmarło około 6 tysięcy osób. Gdy ludzie stracili już nadzieje na lepsze jutro, nagle pojawiła się ekipa Gasperiniego i porwała na nowo swoją grą.
Wraz z coraz lepszą grą Atalanty zaczęła się też poprawiać sytuacja w mieście, Bergamo powoli wraca do normalności.
- Oddział intensywnej terapii w naszym mieście jest wolny od koronawirusa. To najważniejsza wiadomość, dodaje nam motywacji - tak szkoleniowiec skomentował świetne wieści ze szpitala w Bergamo, który na początku lipca został wyczyszczony z COVID-19.
- Wszyscy odetchnęli z ulgą. Miasto wraca do normalności, nie czuć już zagrożenia. Mamy nadzieję, że pandemia skończyła się na dobre - mówił nam kilka dni temu Matteo Spini, korespondent "La Gazzetta dello Sport" z Bergamo (więcej TUTAJ).
Optymizm w klubie, optymizm w mieście. Trzy miesiące od tego, jak obrazy tysięcy trumien wywożonych z kostnic obiegły cały świat.
Grafika za SofaScore.com: