Hubert Gostomski, Dejan Iliew i Damian Węglarz - trójka zafascynowana Premier League

Newspix / KAMIL SWIRYDOWICZ / CYFRASPORT / Na zdjęciu (od lewej): Xavier Dziekoński, Damian Węglarz, Paweł Primel (trener bramkarzy), Hubert Gostomski oraz Dejan Iliew w trakcie treningu
Newspix / KAMIL SWIRYDOWICZ / CYFRASPORT / Na zdjęciu (od lewej): Xavier Dziekoński, Damian Węglarz, Paweł Primel (trener bramkarzy), Hubert Gostomski oraz Dejan Iliew w trakcie treningu

Hubert Gostomski i Damian Węglarz przekomarzają się kto jest obecnie lepszy: Everton FC czy Manchester United. Dejan Iliew trzyma kciuki za Arsenal FC, którego jest częścią. Bramkarze Jagiellonii Białystok opowiadają nam o fascynacji Premier League.

Hubert Gostomski, Dejan Iliew i Damian Węglarz to trójka bramkarzy, która w rundzie wiosennej PKO Ekstraklasy rywalizuje o miejsce w podstawowym składzie Jagiellonii Białystok. Oprócz pozycji na boisku łączy ich jeszcze fascynacja Premier League, o czym opowiedzieli na łamach WP SportoweFakty.

***

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP Sportowe Fakty: Co jest takiego szczególnego w angielskim futbolu?

Hubert Gostomski: Premier League to po prostu najlepsza liga świata, ale też przede wszystkim najbardziej nieprzewidywalna. Dostarcza ogromna dawkę emocji. Ile to już niesamowitych "comebacków" w niej oglądaliśmy? To właśnie jest jej cały urok.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fatalna interwencja bramkarza i gol Polaka w lidze kazachskiej

Jakim klubom kibicujecie?

Dejan Iliew: Oczywiście Arsenal.

Damian Węglarz: Ja od zawsze jestem kibicem Manchesteru United. Starałem się zawsze oglądać każdy ich mecz, nie miałem nigdy innej ulubionej drużyny.

H. G.: Dla mnie numerem 1 jest Everton. Zacząłem im kibicować, gdy miałem 10 lat.

Dlaczego akurat te drużyny?

D. I.: Arsenal to jeden z największych klubów na świecie, a ja na dodatek jestem jego częścią już od 9 lat. Dorastałem tam i wiele się nauczyłem. Nie tylko o futbolu, ale także o życiu. Zawsze byli ze mną w dobrych i złych czasach, mam stamtąd wiele pięknych wspomnień. Doceniam to wszystko i bardzo szanuję.

D. W.: Bardzo często oglądałem różne magazyny w telewizji, wtedy jeszcze Premiership. Manchester był wtedy na topie. To była era Alexa Fergusona, ich dominacja w lidze angielskiej. Mieli świetnych zawodników z Cristiano Ronaldo na czele, zdobywali puchary. Praktycznie od razu podbili moje serce i tak już zostało.

H. G.: W moim przypadku Everton, bo urzekła mnie gorąca atmosfera jaka była na każdym meczu na Goodison. Rywale niezbyt chętnie przyjeżdżali grać na tym ciężkim terenie. Dzisiaj odnoszę wrażenie, że to trochę się rozmyło. Widać jednak, że klub z Carlo Ancelottim u steru powoli wraca na odpowiednie tory.

Wasi idole też pochodzili z tych zespołów?

D. I.: W moim przypadku wręcz przeciwnie. Podziwiałem Petra Cecha, który wtedy jeszcze grał w Chelsea. Kiedy dorastałem, to specjalnie oglądałem mecze tej drużyny, aby go stale obserwować. Starałem się być taki jak on - to było moim marzeniem. Później miałem to szczęście, że trafił do Arsenalu i spotkałem go. Mogłem zadać mu różne pytania, poprosić o porady odnośnie poprawy pewnych rzeczy u siebie, a także współpracować z nim i po prostu uczyć się od niego. Po tym wszystkim mogę powiedzieć, że jest świetną osobą o wielkiej osobowości i zarazem jednym z najlepszych bramkarzy jakich widziałem.

D. W.: Moim pierwszym bramkarskim wzorem był Edwin van der Sar. Wiadomo, że po części ze względu na drużynę. Niemniej również imponował mi swoimi umiejętnościami, mimo że do Manchesteru trafił jako bardzo doświadczony już zawodnik. Pamiętam też, że gdy sondowano jego następcę, to nowym idolem został David de Gea i w sumie obecnie ustawiłbym go pozycję wyżej niż Holendra. W końcu do wielkiego klubu trafił jako młody zawodnik i choć wszyscy go skreślali po słabym początku, to został jego ikoną. W ostatniej kolejce pobił nawet rekord Petera Schmeichela.

H. G.: A ja odkąd pamiętam, to zawsze ogromną radość sprawiało mi oglądanie skrótów z interwencjami wszystkich bramkarzy po każdej kolejce. Gdybym jednak miał kogoś z nich wyróżnić, to kiedyś bez wątpienia moim ulubieńcem był Tim Howard. Aktualnie jest on już jednak na piłkarskiej emeryturze, więc z obecnie grających zdecydowanie postawiłbym na Łukasza Fabiańskiego i Kaspra Schmeichela.

Temat Premier League często pojawia się w szatni Jagi?

H. G.: Bardzo często rozmawiamy na te tematy. Jest wymiana spostrzeżeń na pewne sprawy, ale i oczywiście - jak to w szatni piłkarskiej - lekka szyderka też musi być.

D. W.: Z Hubertem często sobie dogryzamy odnośnie naszych ulubionych drużyn, praktycznie co kolejkę ligową rozmawiamy o tym. Na samym początku podpytywaliśmy też Dejana jak to wygląda tam od środka. Zdradził nam kilka ciekawostek, opowiedział także o pracy z bramkarzami.

Dejan przez kilka lat miał okazję być częścią tego, co musiało być niesamowitym przeżyciem.

D. I.: To prawda. Byłem niezwykle podekscytowany, kiedy Arsenal zaproponował mi kontrakt. W sumie kto by nie był? Na dodatek w tym czasie trenerem był Arsene Wenger, a ja mogłem pracować z nim każdego dnia. To było niesamowite doświadczenie, bo on jest przecież legendą! Moim zdaniem to jeden z najlepszych trenerów wszech czasów, świetny motywator. Miałem niezwykłe szczęście, że mogłem z nim pracować i uczyć się od niego, a także korzystać z jego wielkiego doświadczenia. Później zastąpił go jednak Unai Emery, którego też uważam za bardzo dobrego trenera. Byłem z nimi mocno związany i jestem im niezwykle wdzięczny za wszystko co dla mnie zrobili. Chciałbym tam kiedyś wrócić, ale póki co cieszę się czasem spędzonym w Jadze i Białymstoku.

To jednak nie jest najbardziej udana runda, a zarazem sezon w wykonaniu drużyny. Jak ocenicie go ze swojej osobistej perspektywy?

D. I.: Moim celem było dawanie z siebie wszystkiego każdego dnia i pomoc drużynie podczas meczów w jak największym stopniu. Byłem trochę rozczarowany kontuzjami, które przerywały mi treningi i uniemożliwiły grę. Mam jednak nadzieję na powrót do składu, cały czas ciężko na to pracuję.

D. W.: Dla mnie trudno już tak jednoznacznie ocenić ten sezon. Na samym początku musiałem się wdrożyć kilkoma meczami, złapać trochę więcej pewności siebie oraz doświadczenia. Nie ma co ukrywać, że choć grałem całą jesień, to brakowało mi takiego meczu żebym mógł go wybronić. Troszkę mi to ciążyło, bo wiedziałem jakie będą oczekiwania. Pod koniec roku zrobiłem sobie jednak analizę każdego spotkania po kilka razy, wypisałem wnioski i od początku przygotowań do kolejnej rundy chciałem ruszyć z innego pułapu. Obecnie widzę po sobie progres i większa wiarę we własne umiejętności, mimo że niektórzy dostrzegają tylko mankamenty. Zacząłem grać bardziej odważnie, czyli to co cechowało mnie na wypożyczeniu w Wigrach Suwałki. Tego brakowało mi na pewno w pierwszej rundzie. W nowym roku pomogłem też w końcu drużynie w kilku meczach zdobyć punkty, ponadto poprawiłem niektóre elementy. Wiem jednak, że jeszcze jest nad czym pracować i na tym się skupiam.

H. G.: Ja natomiast cały czas walczę na treningach i cierpliwie czekam na debiut.

Mimo miłej atmosfery rywalizacja trwa więc w najlepsze.

D. I.: Oczywiście. Damian i Hubert są bardzo dobrymi bramkarzami i świetnymi chłopakami, ale wszyscy wiemy po co tu jesteśmy. Codziennie trenujemy z myślą, by być numerem 1.

Radosław Majecki był o krok od Jagiellonii>>>

Źródło artykułu: