II liga. Górnik Polkowice - Widzew Łódź: Festiwal goli na Dolnym Śląsku. Kolejna porażka lidera

Materiały prasowe / Widzew.com / Na zdjęciu: Rafał Wolsztyński (z lewej) i Marcin Furtak (z prawej)
Materiały prasowe / Widzew.com / Na zdjęciu: Rafał Wolsztyński (z lewej) i Marcin Furtak (z prawej)

Gradobicie bramek w upalne niedzielne popołudnie w Polkowicach. W ostatnim meczu 28. kolejki II ligi miejscowy Górnik pokonał lidera rozgrywek, drużynę Widzewa Łódź, 4:3.

To mógłby być znakomity pojedynek strzelców. Na przeciw siebie mieli stanąć Michał Bednarski, który dla ekipy z Polkowic zdobył w tym sezonie już 21 bramek i Marcin Robak, który w meczach Widzewa do siatki rywali trafiał 18 razy. Jednak snajper łódzkiej ekipy musiał pauzować w związku z czwartą żółtą kartką, którą otrzymał przed tygodniem w meczu z Lechem Poznań.

- Mamy naturalnych następców, którzy czekają na swoje szanse. Są takie momenty w trakcie sezonu, kiedy tacy zawodnicy wskakują do składu i chcą pokazać się z jak najlepszej strony. Oczywiście, Marcin Robak to postać wiodąca, ale musiał przyjść moment, kiedy obejrzy czwartą żółtą kartkę i teraz tak się stało. Wierzę, że Rafał Wolsztyński da radę i wykorzysta swoją szansę. Po to jest w klubie, by w takich sytuacjach pokazywać swoją wartość - mówił trener czerwono-biało-czerwonych, Marcin Kaczmarek.

Ale zanim łódzki zespół zdołał pomyśleć o tym, jak gola zdobyć, już go stracił. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Filipa Baranowskiego na bramkę zamienił Marek Opałacz. Nie było to uderzenie głową, ani stopą. Bardziej udo, kolano lub biodro. Zamieszanie w szesnastce Widzewa było tak duże, że trudno to ustalić.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Nieodpowiedzialne zachowanie kibiców Legii. Minister Szumowski zabrał głos

Po ośmiu minutach Widzew odpowiedział golem Rafała Wolsztyńskiego, którego podaniem uruchomił Adam Radwański. A wszystko wzięło się od wygranej główki Daniel Tanżyny po wybiciu z "piątki" bramkarza Górnika. Jednak w 18. minucie łodzianie znów przegrywali. Kilka szybkich podań wystarczyło, by Bednarski wraz z Erykiem Sobkowem rozmontowali defensywę rywali. Akcja zakończyła się golem tego drugiego.

Goście biegali zdecydowanie gorzej od przeciwników, a dowodem tego był gol numer trzy dla Górnika już w 23. minucie gry. Strata Kosakiewicza w środku pola dała kontrę polkowiczanom. Popędził lewą stroną Szuszkiewicz. Nie był atakowany, ale odegrał po ziemi do wbiegającego w pole karne Patryka Muchy, a ten wpakował piłkę do siatki obok bezradnego Wojciecha Pawłowskiego.

Nie był to koniec goli przed przerwą. Kolejny wielbłąd w obronie lidera II ligi zakończył się czwartą bramką dla ekipy z Dolnego Śląska. Dominik Radziemski, który chwilę wcześniej zmienił kontuzjowanego Sobkowa był adresatem długiego podania z rzutu wolnego z własnej połowy. Obrońców wokół niego nie było, więc poszedł sam na sam z Pawłowskim i go pokonał.

Ale to nie był koniec goli przed przerwą, bo w trzeciej minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy kolejny raz znakomicie w polu karnym odnalazł się Wolsztyński, który wykończył akcję zapoczątkowaną przez Mateusza Możdżenia. W drugim meczu z rzędu widzewiacy zapakowali rywalom gola do szatni.

A po zmianie stron Widzew ruszył z szarżą na bramkę rywali. Już pięć minut po wznowieniu gry hat-tricka skompletował Rafał Wolsztyński, któremu tym razem zagrywał Konrad Gutowski. Ekipa trenera Kaczmarka chciała pójść za ciosem i dwie minuty później mogła wyrównać, gdyby Wolsztyński lepiej przymierzył w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali.

Napór gości trwał do ostatnich minut. Gospodarze zepchnięci zostali do maksymalnej defensywy. Doskonały strzał w 86. minucie z dystansu oddał rezerwowy Marcel Gąsior, lecz jeszcze lepiej interweniował Marcin Furtak. W doliczonym czasie gry jeszcze okazję do przelobowania bramkarza Górnika miał Wolsztyński, ale włożył w to zagranie za dużo siły. A potem rzucił się na murawę ze złości i zmęczenia, bo Widzew przegrał w Polkowicach 3:4.

Ten wynik podnosi zespół trenera Enkeleida Dobiego na ósme miejsce w tabeli i nie dość, że pomaga uciec ze strefy spadkowej, to jeszcze otwiera drogę do walki o miejsce barażowe. Widzewiakom z kolei pozostały już tylko dwa punkty przewagi. Tyle, że już nie nad GKS-em Katowice, a Górnikiem Łęczna.

Górnik Polkowice - Widzew Łódź 4:3 (4:2)
1:0 - Marek Opałacz 6'
1:1 - Rafał Wolsztyński 14'
2:1 - Eryk Sobków 18'
3:1 - Patryk Mucha 23'
4:1 - Dominik Radziemski 41'
4:2 - Rafał Wolsztyński 45+3'
4:3 - Rafał Wolsztyński 50'

Górnik: Marcin Furtak - Karol Fryzowicz (68' Mateusz Baszak), Maciej Kowalski-Haberek, Marek Opałacz (61' Mateusz Magdziak), Piotr Azikiewicz - Eryk Sobków (37' Eryk Sobków), Patryk Mucha, Kamil Wacławczyk (82' Kacper Osiadły), Filip Baranowski - Michał Bednarski, Mateusz Szuszkiewicz

Widzew: Wojciech Pawłowski - Łukasz Kosakiewicz, Hubert Wołąkiewicz (31' Sebastian Rudol), Daniel Tanżyna, Marcel Pięczek - Konrad Gutowski, Mateusz Możdżeń (73' Mateusz Możdżeń), Adam Radwański (84' Robert Prochownik), Bartłomiej Poczobut, Henrik Ojamaa (60' Christopher Mandiangu) - Rafał Wolsztyński.

Sędziował: Maciej Pelka (Poznań)

Żółte kartki: Opałacz, Szuszkiewicz (Górnik) - Ojamaa, Możdżeń (Widzew)

Czytaj też: Rząd chwali się wspieraniem klubów piłkarskich. "To oburzające" - kontruje jeden z nich

Komentarze (1)
avatar
Kot Laury
28.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Krzysztofie, "naprzeciw" piszemy łącznie. Pozdrawiam